Wyrok z dnia 1986-11-14 sygn. II CR 295/86

Numer BOS: 2136281
Data orzeczenia: 1986-11-14
Rodzaj organu orzekającego: Sąd Najwyższy

Najważniejsze fragmenty orzeczenia w Standardach:

Sygn. akt II CR 295/86

Wyrok z dnia 14 listopada 1986 r.

Dobra osobiste osób prawnych - to wartości niemajątkowe, dzięki którym osoba prawna może funkcjonować zgodnie ze swym zakresem działań (art. 43 w związku z art. 23 k.c.) Szkoła wyższa może należycie wypełniać powierzone jej zadania dydaktyczno-wychowawcze, polegające na kształceniu i wychowywaniu młodzieży tylko wówczas, gdy dysponuje odpowiednio wysokim autorytetem wychowawczym i moralnym.

Przewodniczący: sędzia SN J. Niejadlik (sprawozdawca). Sędziowie SN: Z. Świeboda, T. Ładykowski.

Sąd Najwyższy po rozpoznaniu sprawy z powództwa Akademii (...) w P., przeciwko Wojciechowi A.K., Romanowi C. z udziałem interwenienta ubocznego Wielkopolskiego Wydawnictwa (...) w P. o ochronę czci na skutek rewizji strony powodowej od wyroku Sądu Wojewódzkiego w Poznaniu z dnia 28 lutego 1986 r.,

uchylił zaskarżony wyrok i przekazał sprawę Sądowi Wojewódzkiemu w Poznaniu do ponownego rozpoznania, pozostawiając temu Sądowi rozstrzygnięcie o kosztach postępowania rewizyjnego.

Uzasadnienie

W numerze (...) "Gazety (...)" ukazał się felieton pt. "Na bakier z sensem". W tym artykule, krytykując działalność dydaktyczną powodowej Akademii, pozwany Wojciech A.K. m.in. napisał: "dawno przebrzmiały lata świetności (...). Z upływem lat autorytet (...) spadł (...). Z roku na rok "szkółka" traciła swą wielkość na rzecz (...) wątpliwej "dyscypliny" (...). Na Wydziale (...) krótkotrwały kurs stawiania na jednostkę i wybitne indywidualności, szybko ku ogólnej radości zastąpiono równaniem do "średnicy" i przeciętności. Utarło się, iż należy być dobrym, ale nie doskonałym - szarym, ale nie znakomitym, bo to razi. Zabrakło wodzom uczelni szerokiego patrzenia na cel szkoły - podczas, gdy w Moskwie (...) młody artysta studiuje w pełnym tego słowa znaczeniu, o tyle w nadwartańskim grodzie "uczniak" zarzucony zostaje potężną "wiedzą", która znajduje odzwierciedlenie w dziennikach szkolnych, lecz nie w "głowach" zapędzonego stada bezbarwnej studenckiej braci (...). Wykładowcy (...) nie zawsze dojrzą zza sterty papierków jednostkę, wybitną indywidualność (która przekracza nierzadko możliwości samego pedagoga). Bo niewiele czasu upłynęło od dnia, gdy dziekan Wydziału (...) studentowi wyjeżdżającemu na premierę do B., w charakterze solisty, zakomunikował: "Albo będzie pan robił światową karierę, albo pan będzie studentem naszej uczelni". Pikanterię sytuacji powiększył fakt, iż w myśl zasady "niedźwiedź na etacie wiewiórki", pan docent nigdy w życiu nie miał do czynienia z wokalistyką. Pamiętam problemy z Barbarą M. i Elżbietą S., które niedawno dopełniło skreślenie Marka T. z listy studentów (...) 5 roku Akademii. Władze uczelni nie zauważyły w Marku T. wybitnego śpiewaka (...). Pan Marek T. nie zdał egzaminu i poprzekładał kilka innych (...) w związku ze swym zagranicznym wyjazdem (...). Z jednej strony bardzo dobry z plusem, a z drugiej brak rektorskiego czasu dla studenta (...). Marek T. przerwał próbę (...), by zjawić się u swego rektora i po prostu nie został przyjęty (...). "W polemicznym artykule pt. "Na bakier z prawdą", opublikowanym w numerze (...) "Gazety (...)", - dziekan Wydziału (...) powodowej Akademii - zarzucił pozwanemu Wojciechowi A.K. ośmieszenie działalności tej Akademii oraz jej pracowników w ramach działania w imię źle pojętej obrony interesów jednostki, a ponadto wyliczył cały szereg osiągnięć artystycznych uzyskanych ostatnio przez absolwentów uczelni. Odpowiadając na dane przytoczone w tej publikacji, pozwany Wojciech A.K. - w artykule pt. "Kto jest na bakier?", opublikowanym w numerze (...) "Gazety (...)", podtrzymał w całości stanowisko zajęte przezeń w felietonie pt. "Na bakier z sensem", jak też nie uznał za niestosowną formy krytyki działalności dydaktycznej Akademii (...) w P.

Akademia (...) w P. żądała w pozwie nakazania temu pozwanemu oraz redaktorowi naczelnemu "Gazety (...)" Romanowi C., żeby - jednocześnie z przeproszeniem - odwołali w "Gazecie (...)" obraźliwe, nieprawdziwe i bezzasadne zarzuty, jakie postawił zespołowi nauczycieli akademickich, studentom i samej Akademii jako całości pozwany Wojciech A.K. w artykułach pt. "Na bakier z sensem" i "Kto jest na bakier" opublikowanych w numerach (...) i (...) tego czasopisma oraz zasądzenia od nich solidarnie kwoty 20.000 zł na rzecz Polskiego Czerwonego Krzyża. Pozwani wnieśli o oddalenie powództwa zarzucając, że pozwany Wojciech A.K. nie przekroczył granic dozwolonej krytyki. Zdaniem Sądu Wojewódzkiego, treść obydwu artykułów nie naruszyła dóbr osobistych powodowej Akademii. Sąd ten dostrzegł podstawę do ekskulpacji pozwanych w okoliczności, że jedyną intencją przyświecającą autorowi przedmiotowych publikacji była dopuszczalna krytyka podjęta w obronie uzasadnionego interesu społecznego. Dlatego oddalił Sąd ten powództwo.

W rewizji - powołującej podstawy zaskarżenie z art. 368 pkt 1 i 4 k.p.c. - strona powodowa wnosiła o zmianę tego wyroku i o orzeczenie zgodnie z żądaniem zgłoszonym w pozwie.

Rewizja jest uzasadniona.

Rację ma Sąd Wojewódzki, iż na stronie powodowej spoczywał ciężar wykazania (art. 6 k.c.), że pozwani naruszyli jej dobro osobiste. Ocena, czy powodowa Akademia wywiązała się z tego ciężaru, powinna jednak była być poprzedzona oznaczeniem dobra, którego ochrony dochodziła. Na tę potrzebę wskazywał charakter podmiotu, jaki wystąpił z powództwem, o którym mowa w art. 23 i 24 k.c. Tym podmiotem bowiem była nie osoba fizyczna, lecz szkoła wyższa, czyli osoba prawna. Według poglądu, wyrażonego w nauce prawa, dobra osobiste osób prawnych - to wartości niemajątkowe, dzięki którym osoba prawna może funkcjonować zgodnie ze swym zakresem działań (art. 43 w związku z art. 23 k.c.). Szkoła wyższa może należycie wypełniać powierzone jej zadania dydaktyczno-wychowawcze, polegające na kształceniu i wychowywaniu młodzieży (art. 1 ust. 1, art. 2 ust. 3 pkt 4 ustawy z dnia 4 maja 1982 r. o szkolnictwie wyższym - Dz. U. z 1985 r. Nr 43, poz. 201), tylko wówczas, gdy dysponuje odpowiednio wysokim autorytetem wychowawczym i moralnym. Dobra sława, jako jedno z podstawowych dóbr osobistych związanych immanentnie z ustawowym zakresem funkcji szkoły wyższej, podlega więc ochronie za pomocą środków przewidzianych w art. 24 k.c. To wskazuje, że dobrem naruszonym, którego ochrony dochodziła strona powodowa, była - tak pojmowana - dobra sława powodowej Akademii (...).

Trafnie - w związku z tym - skarżąca podniosła, iż zaniedbanie ustalenia rodzaju dobra, o którego ochronę występowała strona powodowa, spowodowało, że uszło uwagi Sądu Wojewódzkiego. iż obiektywna wymowa obu publikacji pozwanego Wojciecha A.K. ugodziła w autorytet wychowawczy i moralny Akademii (...) w P. Subiektywne odczucie naruszenia dobra osobistego, sugerowane w zaskarżonym wyroku, musi być odrzucone zarówno dlatego, że pozostaje ono w sprzeczności z opublikowanymi faktami, jak i z tej przyczyny, że takie odczucia w zasadzie nie mogą znaleźć zastosowania w przypadku osoby prawnej. Stąd - wbrew stanowisku tego Sądu - i uchwałę senatu powodowej Akademii, wskazującą na krzywdę wyrządzoną tej Uczelni oraz kulturze (...) P. i regionu, należało uznać za wyraz typowej reakcji środowiska akademickiego, opartej na obiektywnym kryterium funkcji szkoły wyższej i znajomości przeszkód, które obiektywnie utrudniają realizację jej funkcji. Dane przytoczone w publikacjach pozwanego Wojciecha A.K. mogły zaś utrudniać wykonywanie ustawowej funkcji powodowej Akademii, jako że w nich przypisał tej Uczelni nadmierny formalizm, niechęć do jednostek wybitnych, pochwałę przeciętności i niski poziom kształcenia zawodowego. Skoro podrywają obiektywnie autorytet wychowawczy i moralny Akademii, to Sąd Wojewódzki mógł uznać, że strona powodowa wykazała, że pozwani naruszyli - tak pojmowane - jej dobro osobiste.

Budzi też zastrzeżenie stanowisko Sądu Wojewódzkiego, iż - w każdym razie - pozwani wykazali, że postępowanie pozwanego Wojciecha A.K. nie było bezprawne, jako że podejmując krytykę w celu uzdrowienia metod dydaktyczno-wychowawczych w powodowej Akademii działał w obronie uzasadnionego interesu społecznego. Takie działanie bowiem mogłoby wyłączyć bezprawność tylko wówczas, gdyby podjęta przez niego krytyka wykazywała cechy rzeczowości oraz rzetelności i nie wykraczała - również z uwagi na formę - poza granice wytyczone przez zasady współżycia społecznego.

Nie można jednak odmówić racji skarżącej, iż Sąd Wojewódzki dowolnie przyjął, że "bardziej ostre sformułowania", jakimi posłużył się pozwany Wojciech A.K., mogły być tolerowane w publikacji, której nadał on formę krytycznego felietonu. W przedmiotowych publikacjach nazwał on szkołę wyższą "szkółką", a wychowanych przez nią - nie wyrastających ponad przeciętność - studentów: "uczniakami" oraz "zapędzonym stadem bezbarwnej studenckiej braci". Całość wypowiedzi zawartej w tych publikacjach sprzeciwiała się jednak - wbrew stanowisku tego Sądu - uznaniu także tych sformułowań za "żartobliwe". W tym kontekście przedstawiają się one jako określenia oczywiście obraźliwe i ośmieszające szkołę wyższą. Obraźliwym epitetem, którego nie mogła usprawiedliwiać intencja autora, jest również zwrot "niedźwiedź na etacie wiewiórki", użyty w odniesieniu do dziekana wyższej uczelni w kontekście sugerującym niekompetencję zawodową. Odmiennego stanowiska nie mogło usprawiedliwiać odwołanie się do poglądu, wyrażonego przez Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 18 października 1968 r. II CR 291-68 (OSNCP 1969, z. 11, poz. 200). W tym orzeczeniu Sąd Najwyższy wypowiadał się w innej - aniżeli zaistniała między stronami w niniejszej sprawie - kwestii. Zajmował się bowiem formą dopuszczalnych sformułowań w polemice prowadzonej między zawodowymi krytykami, a mającej za przedmiot ocenę zjawisk twórczych (wykonań), podczas gdy felieton pozwanego Wojciecha A.K. nie był polemiką z innym krytykiem, ale dotyczył wyłącznie działalności dydaktycznej powodowej Akademii.

W tej sytuacji należy się zgodzić ze stanowiskiem rewizji, że posługując się w felietonie m.in. przytoczonymi wyrażeniami pozwany przekroczył granice niezbędne dla osiągnięcia zamierzonego celu krytyki, wyznaczone przez zasady współżycia społecznego, które "nakazują zachowanie szacunku dla każdego i liczenie się z poczuciem własnej godności, osobistej wartości, pożyteczności społecznej" (art. 6 ust. 1 prawa prasowego).

Trafnie skarżąca podnosi i to, iż co najmniej przedwcześnie Sąd Wojewódzki uznał, że krytyka podjęta przez pozwanego Wojciecha A.K. wykazywała - poza tym - cechę rzetelności. Przyjmując, że postawione przez niego zarzuty są prawdziwe, nie wypowiedział się przecież ten Sąd co do dowodów przeciwnych, popierających tezy powództwa (art. 233 § 1 i art. 328 § 2 k.p.c.). W swej pierwszej publikacji pozwany zasugerował odbiorcom, że do skreślenia Marka T. z listy studentów doprowadził formalizm, apoteoza przeciętności, niechęć do jednostek wybitnych i brak życzliwości władz Uczelni dla takich jednostek. Materiał zebrany w sprawie zaś wskazuje, że został on w 1979 r. przyjęty na studia pod warunkiem złożenia do 30 września 1980 r. egzaminu dojrzałości. Nie można więc było władzom Uczelni przypisywać niechęci i braku życzliwości dla Marka T., skoro ten termin mu kilkakrotnie przedłużyły, aż do 30 września 1984 r. nie przystąpił on do matury. To właśnie spowodowało, że - po wejściu w życiu art. 86 ust. 1 powołanej ustawy o szkolnictwie wyższym i w wykonaniu polecenia "uregulowania spraw osób przyjętych w latach ubiegłych, które do chwili obecnej nie uzyskały świadectwa dojrzałości", zawartego w piśmie Ministra Kultury i Sztuki - został on skreślony z listy studentów Akademii (...) w P. Zaakceptowanie stanowiska pozwanego, że skreślenie było formalizmem, może - w tej sytuacji - budzić zastrzeżenia, skoro przy tym Sąd Wojewódzki nie wskazał, w jaki sposób - nie popadając w kolizję z przepisami prawa - Uczelnia mogła obejść wspomniane nakazy. Twierdzenie, że Marek T. został następnie przyjęty na studia Akademii (...) w Ł. jest znów sprzeczne z danymi wniesionymi do sprawy przez rektora. Negatywna ocena wypowiedzi dziekana do Marka T. "albo pan będzie robił światową karierę, albo będzie pan studentem naszej Uczelni", powołana przez pozwanego w pierwszej publikacji, też była przedwczesna. Dokonał jej przecież Sąd Wojewódzki w oderwaniu od zeznań rektora i świadka Mirosława B. Ci zaś zeznali, że padła ona z ust dziekana w toku dłuższej rozmowy, w której ten perswadował Markowi T. konieczność odłożenia występów na kilka miesięcy w celu uzupełnienia braków umożliwiających mu uzyskanie dyplomu. Przytoczona wypowiedź mogła - w świetle całej rozmowy - nie wykazywać cech niechęci dziekana do tego śpiewaka. Danie im wiary skonkretyzowałoby więc zarzut, że przed jej opublikowaniem pozwany Wojciech A. K. nie sprawdził, w jakich okolicznościach doszło do tej wypowiedzi. Twierdzonej niechęci władz Uczelni do jednostek wybitnych - jak się wydaje - nie wykazuje też przypadek - imiennie wymienionej w publikacji - Barbary M. Sąd Wojewódzki bowiem nie zwrócił uwagi na to, iż świadek Mirosław B. zeznał, że Barbara M. - nie przerywając występów - ukończyła studia w powodowej Akademii. Przyznał zaś pozwany, iż nie sprawdzał informacji uzyskanej od Marka T., że bezpośrednio przed skreśleniem z listy studentów rektor odmówił przyjęcia go na rozmowę. Temu zaś zaprzeczył rektor Waldemar A., a do jego zeznań nie ustosunkował się Sąd Wojewódzki. Krytyka, operująca faktami nie sprawdzonymi, nie jest krytyką rzetelną (art. 12 ust. 1 prawa prasowego). Taka krytyka więc jest bezprawną krytyką.

Mając na uwadze powyższe Sąd Najwyższy uchylił zaskarżony wyrok (art. 388 § 1 k.p.c.).

Rozstrzygnięcie o kosztach postępowania rewizyjnego znajduje uzasadnienie w przepisie art. 108 § 2 k.p.c.

OSNC 1988 r., Nr 2-3, poz. 40

Treść orzeczenia pochodzi z Urzędowego Zbioru Orzeczeń SN

Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu akceptujesz politykę prywatności i cookies.