Postanowienie z dnia 2006-04-03 sygn. III KK 294/05

Numer BOS: 2221567
Data orzeczenia: 2006-04-03
Rodzaj organu orzekającego: Sąd Najwyższy

Najważniejsze fragmenty orzeczenia w Standardach:

Sygn. akt III KK 294/05

Postanowienie

Sądu Najwyższego

z dnia 3 kwietnia 2006 r.

Przewodniczący: Sędzia SN Przemysław Kalinowski.

Sędziowie SN: Andrzej Deptuła (spr.), Józef Dołhy.

Prokurator Prokuratury Krajowej: Józef Piechota.

Sąd Najwyższy w sprawie Kamila S. oskarżonego z art. 177 § 1 k.k. po rozpoznaniu w Izbie Karnej na rozprawie w dniu 3 kwietnia 2006 r. kasacji, wniesionych przez prokuratora i pełnomocnika oskarżycieli posiłkowych (na niekorzyść oskarżonego) od wyroku Sądu Okręgowego z dnia 15 marca 2005 r., utrzymującego w mocy wyrok Sądu Rejonowego z dnia 19 listopada 2004 r., oddala obie kasacje.

Uzasadnienie

Kamil S. oskarżony został o to, że w dniu 6 sierpnia 2001 r. w miejscowości W. nieumyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym przez to, że kierując samochodem osobowym Fiat 126p, nie zachowując szczególnej ostrożności przy wyprzedzaniu grupy pieszych, potrącił małoletnią pieszą Dianę J., która przechodziła na inną stronę drogi bezpośrednio przed wyprzedzającym ją samochodem, czym spowodował u niej obrażenia ciała w postaci urazu głowy, krwiaka śródmózgowego, niedowładu lewostronnego, złamania kości piszczelowej, które to naruszyły funkcję ustroju jej organizmu na okres powyżej siedmiu dni - tj. o popełnienie czynu z art. 177 § 1 k.k.

Sąd Rejonowy wyrokiem z dnia 19 listopada 2004 r. uniewinnił oskarżonego od popełnienia zarzucanego mu czynu.

Wyrok ten zaskarżyli: prokurator i oskarżyciele posiłkowi - rodzice Diany J.

Prokurator zarzucił obrazę przepisów postępowania - art. 4, 7, 170 § 1 pkt 5, 201, 366 § 1 i 424 § 1 k.p.k. przez zaniechanie inicjatywy dowodowej w tym niesłuszne oddalenie wniosków stron zmierzających do wyjaśnienia..., czy oskarżony właściwie i adekwatnie zareagował na pojawienie się na drodze grupy pieszych, w tym Diany J., której nieprawidłowe zachowanie wskazywało na to, że może stworzyć bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa na drodze, a w szczególności zaniechanie przesłuchania na rozprawie, w warunkach konfrontacji, występujących dwóch biegłych z zakresu ruchu drogowego lub w miarę potrzeby uzyskania kolejnej opinii biegłego, w sytuacji gdy dwie dotychczasowe opinie są sprzeczne, a sprzeczność ta nie została wyeliminowana..., co skutkowało błędnym ustaleniem, że oskarżony nie popełnił żadnych nieprawidłowości mających bezpośredni związek z zaistniałym wypadkiem oraz przedwczesnym uniewinnieniem oskarżonego. W oparciu o tak sformułowany zarzut prokurator wnosił o uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy Sądowi Rejonowemu do ponownego rozpoznania.

Z kolei oskarżyciele posiłkowi zarzucili:

a) obrazę prawa materialnego przez uznanie, że zachowanie oskarżonego nie wyczerpuje znamion przestępstwa z art. 177 § 1 k.k.,

b) obrazę przepisów postępowania przez niedopuszczenie dowodu z uzupełniających opinii biegłych oraz niedopuszczenie dowodu z opinii trzeciego biegłego, co było konieczne wobec faktu, iż dwie opinie wydane w sprawie były sprzeczne,

c) obrazę art. 424 k.p.k. przez sporządzenie uzasadnienia wyroku niespełniającego warunków przewidzianych w tym przepisie,

d) błąd w ustaleniach faktycznych polegający na przyjęciu, że oskarżonemu nie można zarzucić braku ostrożności w jego zachowaniu i bezpodstawne przyjęcie, że oskarżycielka zmieniła tor ruchu.

Oskarżyciele domagali się zmiany wyroku bądź jego uchylenia i przekazania sprawy do ponownego rozpoznania przez Sąd Rejonowy.

Rozpoznając sprawę w postępowaniu odwoławczym Sąd Okręgowy uznał obie apelacje za niezasadne i wyrokiem z dnia 15 marca 2005 r. utrzymał w mocy zaskarżony wyrok.

Skargi kasacyjne wnieśli zarówno prokurator, jak i pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych.

Prokurator sformułował zarzut w sposób następujący, mianowicie zarzucił rażące naruszenie przepisów postępowania - art. 4, 7, 9 § 1, 170 § 1 pkt 5, 201 i 410 k.p.k. mające istotny wpływ na treść orzeczenia, polegające na oparciu orzeczeń na niepełnym, wewnętrznie sprzecznym i zebranym wbrew przepisom k.p.k. materiale dowodowym, niezasadnym przyjęciu niewyjaśnionych sprzeczności w opiniach biegłych z zakresu ruchu drogowego na korzyść oskarżonego, przy jednoczesnym oddaleniu wniosków dowodowych i rezygnacji z przeprowadzenia dowodów o istotnym znaczeniu, co doprowadziło do niesłusznego uniewinnienia oskarżonego.

Z kolei pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych zarzucił rażące naruszenie art. 7 k.p.k. polegające na całkowicie dowolnym ustaleniu, że Kamil S. nie popełnił zarzucanego mu czynu, pomimo że z zebranego w sprawie materiału dowodowego jednoznacznie wynika konieczność przeprowadzenia uzupełniających opinii biegłych oraz dopuszczenia wniosków dowodowych zmierzających do rozstrzygnięcia sprzeczności zaistniałych pomiędzy opiniami.

Kasacje zawierały ten sam wniosek, to jest wniosek o uchylenie wyroku Sądu Okręgowego i utrzymanego nim w mocy wyroku Sądu Rejonowego i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania w postępowaniu pierwszoinstancyjnym.

Sąd Najwyższy zważył, co następuje:

Analiza uzasadnienia wyroku Sądu Okręgowego nie potwierdza słuszności podniesionych w obu kasacjach zarzutów i tym samym nie pozwala na uwzględnienie wniosków skarżących. Można co prawda zakwestionować niektóre ze stwierdzeń wypowiedzianych przez Sąd Okręgowy, jednakże finalna ocena wyrażona przez ten Sąd nie nasuwa zastrzeżeń.

W obu kasacjach podniesiony został w istocie ten sam zarzut, mianowicie skarżący wywodzili, że biegli w opiniach swoich nie przedstawili zgodnego stanowiska co do przyczyn zaistniałego wypadku, zaś sądy orzekające nie podjęły koniecznej - zdaniem oskarżycieli - próby wyjaśnienia rozbieżności w opiniach.

Rzeczywiście opinie te nie były do końca zgodne. Zgodne one były co do jednego, że do potrącenia Diany J. doszło na lewym pasie jezdni. Różnica zarysowała się, gdy przyszło do oceny zachowania się uczestników wypadku. I tak biegły M.Z. zaopiniował, że "w sytuacji wytworzonej przez pieszą kierujący nie miał możliwości uniknięcia wypadku... w chwili, gdy piesza zdecydowała się przejść na lewą stronę jezdni, kierujący był już w fazie hamowania, w tej sytuacji nie miał żadnych szans uniknięcia wypadku".

Również biegły M.K. podkreślił i wyeksponował wprost na pierwszym miejscu nieprawidłowy sposób poruszania się pieszej Diany J., stwierdził jednak także, że "kierujący uniemożliwił sobie prawidłowe reagowanie na zaistniałą sytuację, a tym samym przyczynił się do zaistniałego zagrożenia". Zwraca uwagę sformułowanie mówiące o "przyczynieniu się do zaistniałego zagrożenia", a nie "przyczynienie się do zaistniałego wypadku". Ale nie to jest nawet w tej sprawie najważniejsze. Biegły ten stwierdził, że "kierujący uniemożliwił sobie prawidłowe zareagowanie na zaistniałą sytuację... nie dostosowując prędkości do możliwości spostrzeżenia nieoświetlonych przeszkód". Prędkość tę opiniujący wylicza na "zbliżoną do 68 km/h". Rzecz jednak w tym, że sam prokurator formułując akt oskarżenia nie uznał za uzasadnione postawić Kamilowi S. zarzutu niezachowania bezpiecznej szybkości, powołał natomiast "szczególną ostrożność" jako niezachowaną przez oskarżonego, bez bliższego wyjaśnienia, co konkretnego kryje się pod takim stwierdzeniem. Co więcej, mając taką opinię biegłego M.K., Prokurator Rejonowy wydał nawet postanowienie o umorzeniu postępowania przygotowawczego z powodu "niestwierdzenia, że czyn zawiera znamiona czynu zabronionego".

Szczególna ostrożność jako jedna z zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym, której zachowanie jest powinnością każdego uczestnika ruchu (art. 3 ust. 1 Prawa o ruchu drogowym) nie jest pojęciem abstrakcyjnym, lecz konkretnym, o koniecznej do sprecyzowania w każdym wypadku treści. Stąd też Sąd Najwyższy niejednokrotnie już stwierdzał, że "przypisanie kierowcy winy popełnienia przestępstwa na tej podstawie, że naruszył on ogólny nakaz prowadzenia pojazdu rozważnie i ostrożnie wymaga w każdym wypadku wyjaśnienia, w czym i dlaczego sąd dopatrzył się naruszenia powyższego zakazu. Ocena, czy kierowca prowadził pojazd rozważnie i ostrożnie, nie może opierać się tylko na fakcie, że wypadek nastąpił (por. m.in. uchwała pełnego składu Izby Karnej SN z 28 marca 1975 r., V KZP 2/74 OSNKW 1975, nr 3–4, poz. 33, wyrok SN z 17 listopada 1998 r., II KKN 73/97 – w R. Stefański: Kodeks karny, Kraków 2000, s. 187.

W sprawie tej wspomniani biegli znali wzajemnie swoje stanowiska i każdy pozostał przy swojej ocenie zaistniałego wypadku drogowego.

Trzeba z całą stanowczością stwierdzić, że występujące sprzeczności między opiniami nie zawsze uzasadniają wezwanie biegłych, którzy opinie te wydali. Może to być niepotrzebne w sytuacji, gdy jedna z opinii zostanie w sposób niebudzący zastrzeżenia zdyskwalifikowana. Sprzeczność pomiędzy opiniami biegłych uzasadniać może konieczność ponownego wezwania tych samych lub nowych biegłych tylko wtedy, gdy owe sprzeczności uniemożliwiają sądowi orzekającemu zajęcie stanowiska w kwestiach będących przedmiotem opinii i mających znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy. Stanowisko takie wynika wprost z jasnego brzmienia art. 201 k.p.k. (dla sytuacji objętej tym przepisem użyto wyrażenia "można wzywać"), na co też niejednokrotnie wskazywał Sąd Najwyższy (por. R. Stefański w: Komentarz do k.p.k. - J. Bratoszewski i inni - tom I, str. 923 i P. Hofmański i inni -Komentarz do k.p.k., tom I str. 865 i powołane tam judykaty). Nie można przecież odebrać sądowi prawa do uznania wniosków zawartych w jednej opinii, a odrzucenia wniosków sformułowanych w innej, jest to bowiem fundamentalna prerogatywa sądu orzekającego wynikająca z art. 7 k.p.k.

W sprawie niniejszej zarysowała się rzeczywiście kontrowersja pomiędzy opiniami biegłych. Zarówno prokurator, jak i oskarżyciele posiłkowi nie do końca właściwie upatrują źródła sporu biegłych w tym, że - jak przedstawia to prokurator - "zdaniem biegłego M. Z., biegły K. przyjął niewłaściwe matematyczne podstawy do obliczenia rzeczywistego czasu reakcji kierowcy na grupę pieszych". Biegły K. wyraził się bowiem, że obliczenia matematyczne nie różnią jego opinii z opinią biegłego Z. - "główna różnica polega na tym, że biegły ten (tj. Z.) nie dopatrzył się w sytuacji zaistniałej przed zdarzeniem okoliczności wymuszającej na kierującym pojazdem możliwości pojawienia się nieoświetlonych przeszkód na jezdni i dostosowania prędkości jazdy do tej okoliczności". Pomijając już kwestię, czy różnica w prędkościach podanych przez biegłych (M.K. - 68 km/h, M.Z. - 64,8 km/h, ta pierwsza miałaby być niebezpieczna) może uzasadniać konkluzję o prędkości "niedostosowanej" do zaistniałej sytuacji drogowej, co wywodzi biegły M.K., czyniąc z tego faktu punkt wyjścia do dalszej konkluzji o "przyczynieniu się kierującego do istniejącego zagrożenia", należy z całą stanowczością stwierdzić, że Sąd Okręgowy nie bez racji krytycznie odniósł się do wywodów wyrażonych przez tego biegłego przekonywająco uzasadniając zajęte w tej kwestii stanowisko.

Stanowisko Sądu Okręgowego można uzupełnić następującymi uwagami.

Otóż biegły M.K. ocenił, że w zaistniałej sytuacji oskarżony winien przewidywać pojawienie się nieoświetlonych przeszkód na jezdni oraz że nie czyniąc tego "uniemożliwił sobie prawidłowe reagowanie" i nie podjął manewrów obronnych. Jakie miałyby to być manewry obronne, wykonania których oskarżony nie podjął, biegły M.K. już nie wyjaśnił. Nie jest to jedyny mankament opinii tego biegłego. Równie poważną, a może nawet poważniejszą wadą tej opinii jest operowanie pojęciem "nieoświetlone przeszkody", którymi w tym wypadku mieli być piesi (D.J. i grono jej kolegów i koleżanek).

Dostrzeżenie spokojnie idących pieszych (żaden dowód w tej sprawie nie wskazuje na odmienną sytuację) nawet po niewłaściwej stronie drogi (wbrew nakazowi określonemu w art. 11 ust. 2 Prawa o ruchu drogowym) nie nakłada na kierującego pojazdem obowiązku przewidywania wtargnięcia któregokolwiek z pieszych na pas jezdni zajmowany przez pojazd w chwili dokonywania manewru wyprzedzania. Możliwość taka ma charakter abstrakcyjny, czysto teoretyczny i wobec tego nie można od kierowcy pojazdu oczekiwać powinności jej uwzględnienia w trakcie poruszania się po drodze publicznej. Odmienna ocena oznaczałaby nakaz zrezygnowania z manewru wyprzedzania tak długo, jak długo piesi korzystaliby z jezdni, bądź do ograniczenia szybkości do granic sprzecznych z płynnością i celowością ruchu drogowego.

W świetle tych uwag stanowisko zajęte w tej sprawie przez biegłego M.K. zupełnie nie przekonuje i jest raczej przejawem braku realizmu i mało nowoczesnego podejścia do ruchu drogowego.

Czynienie więc preferencji na rzecz tej opinii, do czego w istocie sprowadzało się stanowisko zarówno prokuratora, jak i oskarżycieli posiłkowych, nie mogło zyskać akceptacji w postępowaniu kasacyjnym, którego skuteczność powodować może zaistnienie uchybień wymienionych w art. 439 k.p.k. lub innego rażącego naruszenia prawa, jeżeli mogło ono mieć wpływ na treść orzeczenia (art. 523 § 1 k.p.k.). Takie zaś uchybienia w tej sprawie nie wystąpiły.

Treść orzeczenia została pozyskana od organu orzekającego na podstawie dostępu do informacji publicznej.

Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu akceptujesz politykę prywatności i cookies.