Wyrok z dnia 1973-07-11 sygn. II KR 52/73
Numer BOS: 2191394
Data orzeczenia: 1973-07-11
Rodzaj organu orzekającego: Sąd Najwyższy
Najważniejsze fragmenty orzeczenia w Standardach:
- Wymiar kary i nadzwyczajne złagodzenie kary za zabójstwo pod wpływem silnego wzburzenia
- Zabójstwo pod wpływem silnego wzburzenia
Sygn. akt II KR 52/73
Wyrok z dnia 11 lipca 1973 r.
Stany określone w art. 25 § 1 czy § 2 k.k. są stanami patologicznymi. Natomiast silne wzburzenie, o którym mowa w art. 148 § 2 k.k., jest stanem fizjologicznym. Stan taki więc nie może sam przez się mieć cech patologicznych, wówczas bowiem miałby zastosowanie art. 148 § 1 k.k. w związku z art. 25 § 2 k.k., a nie art. 148 § 2 k.k. Może się też zdarzyć, że osoba dotknięta schorzeniem organicznym powodującym stan ograniczenia poczytalności określony w art. 25 § 2 k.k. działa w sytuacji wywołującej także jej silne wzburzenie. Prowadziłoby to do łącznego stosowania art. 25 § 2 i art. 148 § 2 k.k.
Przewodniczący: sędzia K. Wagner (sprawozdawca). Sędziowie: dr T. Majewski, M. Krydus.
Prokurator Prokuratury Generalnej: T. Guzkiewicz.
Sąd Najwyższy po rozpoznaniu sprawy Kazimierza P., oskarżonego z art. 11 § 1 i art. 148 § 1 k.k., z powodu rewizji wniesionej przez prokuratora i oskarżonego od wyroku Sądu Wojewódzkiego we Wrocławiu z dnia 9 grudnia 1972 r.
utrzymał zaskarżony wyrok w mocy (...).
Uzasadnienie
Rewizja oskarżonego podlega rozpoznaniu w pierwszej kolejności jako najdalej idąca, bo domagająca się uniewinnienia.
Wnioski tej rewizji nie przekonały Sądu Najwyższego. Tło, na którym doszło do wydarzeń w dniu 30 listopada 1972 r., jest poza sporem. Oskarżony, człowiek 48-letni, nawiązał współżycie z młodszą od siebie o przeszło 20 lat Barbarą Z., dopomagał jej finansowo, a w związku z tym kontrolował jej zachowanie i sprawdzał, czy nie utrzymuje kontaktów z innymi mężczyznami. To nie podobało się Barbarze Z., która z oskarżonym zerwała. Oskarżony jednak nadal interesował się Barbarą Z., zabiegał o jej względy i był zazdrosny. Dochodziło więc do różnych sytuacji konfliktowych, które znalazły wyraz także w toczącym się przeciwko oskarżonemu postępowaniu karnym o stosowanie gróźb w stosunku do Barbary Z. (art. 166 k.k.). Postępowanie to zakończone postanowieniem prokuratury z dnia 5 lipca 1971 r. o warunkowym umorzeniu zostało ponownie podjęte i w dniu 15 listopada 1972 r. zapadł wyrok Sądu Powiatowego skazujący oskarżonego. Przebieg tego postępowania wskazuje na zainteresowanie Barbary Z. dowodami, które mogłaby ona przedstawić organom wymiaru sprawiedliwości na potwierdzenie faktu, że oskarżony ciągle nie daje jej spokoju.
Wiąże się to ze słusznym zarzutem rewizji oskarżonego dotyczącym wydarzeń poprzedzających czyn będący przedmiotem oskarżenia. Niewątpliwie krytycznego wieczoru Barbara Z. i przebywający u niej w mieszkaniu Jan M. chcieli doprowadzić do sytuacji, w której oskarżony przy świadku Janie M. okazałby swe dalsze zainteresowanie Barbarą Z. i wtrącanie się w jej sprawy ściśle osobiste. Uzgodniono więc, że Jan M. celowo będzie stał przy oświetlonym oknie mieszkania Barbary Z. po to, aby oskarżony dowiedział się o tym i zareagował. Jednoznaczne i wzajemnie wiążące się wypowiedzi świadków Barbary Z. i Jana M. w postępowaniu przygotowawczym nie pozwalają na jakąkolwiek w tej mierze wątpliwość. Dodać jeszcze trzeba, że sąsiad Barbary Z. - świadek Jerzy P. przekazywał oskarżonemu informacje co do zachowania Barbary Z. Tym razem także poszedł do oskarżonego, który zaraz udał się z nim do domu, gdzie mieszka Barbara Z., jak prawidłowo ustalił Sąd Wojewódzki.
Powyższe uzupełnienie ustaleń dokonanych przez Sąd Wojewódzki nie podważa jednak prawidłowej oceny czynu oskarżonego zawartej w zaskarżonym wyroku. W wyniku tej oceny słusznie zostało przypisane oskarżonemu usiłowanie pozbawienia życia Jana M. ciosami noża w klatkę piersiową.
Reakcja oskarżonego bowiem przekroczyła wszelkie oczekiwane granice. Jak trafnie ustalił Sąd Wojewódzki, oskarżony chwilę stał pod drzwiami pokoju Barbary Z., a następnie jednym pchnięciem je wyważył, uszkadzając zamki, i rzucił się z nożem w ręku na Jana M., zadając mu pchnięcie nożem w pierś w okolice ósmego prawego międzyżebrza. Doszło wówczas do walki, w której Jan M. posługiwał się nogą od krzesła i robił uniki przed ciosami noża tak, że oskarżony uderzył nożem o ścianę, aż ostrze pękło. Udało się jednak oskarżonemu atakującemu nadal odłamkiem noża, pomimo bicia go po głowie przez Jana M. nogą od krzesła, raz jeszcze ugodzić Jana M. nożem w klatkę piersiową. Kres zajściu położyła interwencja MO, przy czym oskarżony odrzucił od siebie nóż dopiero po użyciu gazu łzawiącego przez funkcjonariusza MO.
Ustalenia powyższe, wbrew odmiennym wywodem rewizji, będącym w istocie rzeczy tylko niedopuszczalną polemiką z dokonaną przez Sąd Wojewódzki swobodną oceną bezpośrednio przeprowadzonych dowodów, nie nasuwają żadnych zastrzeżeń. Są one bowiem oparte na wynikach przewodu sądowego i nie zawierają błędów logicznych czy faktycznych. Postawiony sądowi zarzut jednostronności w postaci pomijania dowodów świadczących za oskarżonym i tłumaczenia wątpliwości na jego niekorzyść jest dowolny i nie znajduje potwierdzenia.
Odpowiadając na poszczególne zarzuty rewizji, należy podnieść, co następuje:
Konfrontacja pomiędzy świadkami Piotrem Z. i Andrzejem P. nie była potrzebna. Obaj oni nie widzieli zajścia, a sprzeczności w ich zeznaniach dotyczyły wypowiedzi Andrzeja P., zrelacjonowanej przez Piotra Z. Wypowiedzi tej Andrzej P. zaprzeczył. Chodziło o zasłyszaną przez Andrzeja P. rozmowę między Barbarą Z. a Janem M. co do sprowokowania oskarżonego do odwiedzin Barbary Z. w dniu 30 listopada. Tego rodzaju przytaczanie pozasądowych wypowiedzi relacjonujących dalsze jeszcze pozasądowe wypowiedzi pozbawione jest jakiegokolwiek znaczenia dowodowego. Ponadto dokonane przez Sąd Najwyższy uzupełniające ustalenia czynią zbędnym rozważanie tego problemu.
Oddalenie wniosku obrony o wezwanie innych lekarzy psychiatrów było prawidłowe i zastrzeżeń nie nasuwa. Wniosek ten zakładał, że opinia sądowo-psychiatryczna: 1) nie uwzględniła całego stanu faktycznego, a w szczególności "uczucia zdrady, na tle którego mógł powstać afekt", 2) przyjęła - niezgodnie z ustalonym orzecznictwem - że afekt fizjologiczny nie ogranicza zdolności rozpoznania czynu i kierowania postępowaniem. Założeń tych Sąd Najwyższy nie podzielił. Biegli, co jasno wynika z ich wypowiedzi, mieli na względzie uczucie okazywane przez oskarżonego Barbarze Z., a także impulsywność oskarżonego i jego przesadę w demonstrowaniu stanów afektywnych po spożyciu alkoholu. Doszli też biegli do przekonania, że oskarżony tempore criminis mógł być w stanie silnego wzburzenia, z tym jednak zastrzeżeniem, że wzburzenie takie z pewnością nie wystąpiłoby, gdyby oskarżony nie był pod wpływem alkoholu. Drugie założenie jest wynikiem nieporozumienia terminologicznego. Stany określone w art. 25 § 1 czy § 2 k.k. są stanami patologicznymi. Natomiast silne wzburzenie, o którym mowa w art. 148 § 2 k.k., jest stanem fizjologicznym. Stan taki więc nie może sam przez się mieć cech patologicznych, wówczas bowiem miałby zastosowanie art. 148 § 1 k.k. w związku z art. 25 § 2 k.k., a nie art. 148 § 2 k.k. Może się też zdarzyć, że osoba dotknięta schorzeniem organicznym powodującym stan ograniczenia poczytalności określony w art. 25 § 2 k.k. działa w sytuacji wywołującej także jej silne wzburzenie. Prowadziłoby to do łącznego stosowania art. 25 § 2 i art. 148 § 2 k.k. W sprawie niniejszej jednak biegli jasno określili, że zachowanie oskarżonego i jego osobowość nie wykazywały cech patologicznych i mieściły się w sferze fizjologii. W związku z tym prawidłowo przyjęto, że afekt fizjologiczny nie ogranicza zdolności kierowania postępowaniem czy rozumienia znaczenia czynów w sensie art. 25 § 2 k.k.
Zeznania świadków, na które powołuje się rewizja, nie tylko nie podważają ustaleń zaskarżonego wyroku, ale je w dużej części potwierdzają. Świadek Henryka N. widziała, jak Jan M. bił oskarżonego nogą od krzesła i wypychał go, a oskarżony miał w ręku ułamany nóż, następnie Jan M. podnosił sweter, pokazywał zakrwawiony brzuch i mówił, że został napadnięty.
Świadek Maria K. nie widziała początku zajścia, a tylko sytuację, gdy Jan M. bił krzesłem i nogą od krzesła oskarżonego. Maria K. twierdziła, że nie widziała noża u oskarżonego. Dowodzi to słabej spostrzegawczości świadka, jest bowiem rzeczą pewną, że oskarżony rzucił nóż później, gdy wezwany funkcjonariusz MO użył gazu łzawiącego.
Świadek Piotr Z. nie był przy zajściu, a świadek Jerzy P. był na usługach oskarżonego, donosząc mu, co robi Barbara Z., dlatego zeznania tego ostatniego świadka wymagają ostrożnej oceny. Stwierdził on jednak, że oskarżony przed zajściem podsłuchiwał pod drzwiami, a później zapowiedział, że wraca do siebie. Tymczasem świadek po pewnej chwili usłyszał "huk, jakby się coś waliło", i spostrzegł w otwartych drzwiach leżącego oskarżonego, a nad nim stojącego z zaciśniętymi pięściami Jana M. Zeznał też świadek Jerzy P., że oskarżony przechwalał się, iż poradzi sobie z każdym rywalem i go "przetrąci", oraz że pod wpływem alkoholu był "burzliwy". Świadek Stanisława B. nie była przy zajściu, a na temat znanego ze sprawy stosunku uczuciowego oskarżonego do Barbary Z. nic nowego nie wniosła.
Świadek Zdzisław S. również nie był przy zajściu, a zeznanie jego może świadczyć o zainteresowaniu Barbary Z. osobą oskarżonego, zanim zerwała z nim współżycie. Także świadek Władysław K. nie był przy zajściu, a zeznania jego dotyczyły znanych skądinąd wzajemnych stosunków oskarżonego z Barbarą Z.
Zeznania świadków Barbary Z. i Jana M., którym Sąd Wojewódzki dał wiarę, brzmiały zgodnie w swej głównej osnowie, były wiarygodne i zostały potwierdzone dalszymi wiążącymi się z nimi dowodami. Sąd Wojewódzki trafnie wskazał tu na zeznania świadka Jerzego P. i świadka Anny R., protokół oględzin potwierdzający wyłamanie zamków oraz złamanie noża o ścianę, zeznania funkcjonariuszy MO Wiesława M. i Filipa B., z których wynika, że oskarżony z nożem w ręku chciał uciec i został rozbrojony po osaczeniu i przy użyciu gazu łzawiącego. Akceptowane przez rewizję okoliczności poprzedzające czyn inkryminowany, a wynikające z zeznań Barbary Z. i Jana M. złożonych w śledztwie, zostały już omówione. Okoliczności te wcale nie mają takiego charakteru, jak usiłuje im nadać rewizja, i nie podważają wartości dowodowej zeznań świadków Barbary Z. i Jana M.
Skoro oskarżony natychmiast po wyważeniu drzwi zaatakował nożem Jana M., to wniosek, że musiał mieć nóż, jest z logicznego punktu widzenia niepodważalny.
Oskarżony zadał Janowi M. nożem dwie rany klatki piersiowej.
W rzucie pierwszej rany była dolna część płuca i wątroby, w rzucie drugiej rany - serce. Według opinii biegłego, gdyby rany te sięgały głębiej, mogłyby spowodować zgon pokrzywdzonego. Powierzchowny charakter zranień był wynikiem albo słabego ciosu, albo natrafienia na żebra, albo też uniku pokrzywdzonego. Pierwszą z tych ewentualności należy, zdaniem Sądu Najwyższego, odrzucić. Oskarżony bowiem bił mocno - wynika to jednoznacznie z faktu, że w chwili uniku pokrzywdzonego i uderzenia nożem w ścianę, nóż się złamał. Pozostaje więc trafienie w żebro lub cofnięcie się pokrzywdzonego przed ciosem. Obie te sytuacje nie były przez oskarżonego przewidziane. Zadawanie ciosów nożem, zwłaszcza w okolicę serca, nie może być rozumiane inaczej jak zamach na życie.
Jak to już zostało powiedziane, brak podstaw do kwestionowania ekspertyzy sądowo-psychiatrycznej. Biegli psychiatrzy wyraźnie wyłączyli działanie w afekcie patologicznym, jak również patologiczne upojenie alkoholowe, w związku z czym twierdzenia rewizji, że oskarżony w takim właśnie afekcie i upojeniu działał, są dowolne i sprzeczne z materiałem dowodowym.
Nie można wreszcie zgodzić się z poglądem rewizji, że oskarżony działał w warunkach obrony koniecznej. Oskarżony był napastnikiem, wtargnął do mieszkania wyłamując zamknięte drzwi i natychmiast zaatakował nożem Jana M. A zatem w obronie koniecznej działał Jan M., obrażenia zadane przez niego oskarżonemu nie mogą być więc traktowane nawet jako eksces intensywny, skoro oskarżony nie porzucił noża i został rozbrojony dopiero przez interweniującego funkcjonariusza MO.
Nie podzielając wywodów rewizji oskarżonego, uznał Sąd Najwyższy za nietrafną także rewizję prokuratora. To, że oskarżony "bezwzględnie i kilkakrotnie atakował nożem", należy do istoty przypisanego przestępstwa, i w takim właśnie działaniu przejawiał się zamiar pozbawienia życia. Oskarżony nie cieszy się wprawdzie dobrą opinią, lecz nie był karany, a przypisany mu czyn nie wiąże się z negatywnymi okolicznościami, o których mowa w wywiadzie środowiskowym (oczywiście poza skłonnością do nadużywania alkoholu). Zajście skończyło się szczęśliwie dla pokrzywdzonego, który nie doznał poważniejszego uszczerbku zdrowia. Nie można też nie dostrzegać w okolicznościach sprawy szczególnej sytuacji oskarżonego, który Barbarę Z. darzył uczuciem i zmierzał do zawarcia z nią małżeństwa. Przypisany czyn zrodził się z zazdrości. Barbara Z. nie była także bez winy, nawiązując bliższą znajomość ze starszym człowiekiem, łudząc go obietnicami i korzystając z jego pomocy finansowej. Wszystkie te względy, łącznie z okolicznościami podniesionymi w zaskarżonym wyroku, nie uzasadniają sięgania po wyższy wymiar kary pozbawienia wolności. Dlatego Sąd Najwyższy zaskarżony wyrok utrzymał w mocy.
OSNKW 1974 r., Nr 1, poz. 8
Treść orzeczenia pochodzi z Urzędowego Zbioru Orzeczeń SN