Wyrok z dnia 1992-10-27 sygn. I CRN 146/92
Numer BOS: 2136638
Data orzeczenia: 1992-10-27
Rodzaj organu orzekającego: Sąd Najwyższy
Najważniejsze fragmenty orzeczenia w Standardach:
- Informacje prasowe o notowaniach jako podstawa ustalenia wysokości szkody
- Realny charakter umowy przechowania (art. 835 k.c.)
- Sprzeczność treści umowy z wzorcem (art. 385 § 1 k.c.)
Sygn. akt I CRN 146/92
Wyrok z dnia 27 października 1992 r.
Informacje prasowe o notowaniach na tzw. giełdach samochodowych nie mogą być samoistną podstawą ustalenia przez sąd wysokości dochodzonego w procesie cywilnym roszczenia o zapłatę równowartości utraconego samochodu.
Przewodniczący: sędzia SN J. Gudowski (sprawozdawca).
Sędziowie SN: J. Majewska, A. Wypiórkiewicz.
Sąd Najwyższy z udziałem prokuratora I. Kaszczyszyn, po rozpoznaniu sprawy z powództwa Wiesława G. przeciwko Jerzemu R. o zapłatę, na skutek rewizji nadzwyczajnej Ministra Sprawiedliwości od wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie z dnia 18 lutego 1992 r.
uchylił zaskarżony wyrok oraz wyrok Sądu Wojewódzkiego w Warszawie z dnia 12 listopada 1991 r. sygn. akt (...) i przekazał sprawę Sądowi Wojewódzkiemu - Sądowi Gospodarczemu w Warszawie do ponownego rozpoznania oraz orzeczenia o obowiązku uiszczenia wpisu do rewizji nadzwyczajnej.
Uzasadnienie
Powód Wiesław G. prowadzi w W. prywatne przedsiębiorstwo (...), zajmując się m.in. sprowadzaniem z zagranicy samochodów osobowych w celu ich odsprzedaży w kraju. W lutym 1991 r. powód nabył w Belgii za cenę 102.000 franków belgijskich czterodrzwiowy marki "Volkswagen Golf" 1600 C diesel (rok produkcji 1988 ) w kolorze białym, z nieznacznie wgniecioną karoserią. Dnia 27 lutego 1991 r. wieczorem powód oddał ten samochód do przechowania na parking (...) w W., prowadzony przez pozwanego Jerzego R. Przedtem - bezpośrednio po sprowadzeniu samochodu do Polski w celu jego dalszej sprzedaży - powód korzystał już z usług pozwanego w dniach 24-26 lutego 1991 r., jednakże tym razem - wobec braku miejsc na wyznaczonych stanowiskach placu parkingowego - ulokował pojazd poza tym placem, kilka metrów obok budki wartownika. Uczynił tak zgodnie z wolą wartownika, który przyjął opłatę parkingową za jedną dobę w kwocie 10.000 zł oraz wystawił kwit "dowód przyjęcia na parking" z adnotacją "B/M" ("bez miejsca"). Kilka godzin później auto zostało skradzione i nie odnaleziono go mimo poszukiwań prowadzonych przez policję oraz przez nadanie apelu radiowego.
W tej sytuacji w pozwie z dnia 26 marca 1991 r. powód zażądał zasądzenia od pozwanego kwoty 92.080.000 zł z odsetkami (90.000.000 zł tytułem odszkodowania za utracony samochód, a 2.080.000 zł tytułem zwrotu kosztów ogłoszenia radiowego). Wyrokiem z dnia 12 listopada 1991 r. Sąd Wojewódzki w Warszawie uwzględnił powództwo w całości, albowiem - po rekonstrukcji istotnych dla rozstrzygnięcia sprawy faktów - uznał, że między stronami doszło do zawarcia umowy przechowania, z której pozwany się nie wywiązał. Ponosi zatem pełną odpowiedzialność za szkodę poniesioną przez powoda na skutek niewykonania albo nienależytego wykonania zobowiązania. Ustalając wartość skradzionego samochodu, Sąd Wojewódzki oparł się na notowaniach giełdowych wykazanych w trakcie postępowania stosownymi anonsami prasowymi.
Oddalając wyrokiem z dnia 18 lutego 1992 r. rewizję pozwanego, osadzoną na podstawach z art. 368 pkt 1, 3 i 4 k.p.c., Sąd Apelacyjny w Warszawie nie dopatrzył się podnoszonych przez skarżącego uchybień. W szczególności Sąd ten zaaprobował konkluzję Sądu I instancji o skutecznym zawarciu umowy przechowania, jak też uznał za trafne ustalenie wartości utraconego pojazdu. Zarazem Sąd Apelacyjny wykluczył, by powód w jakikolwiek sposób przyczynił się do powstania szkody.
Rewizja nadzwyczajna Ministra Sprawiedliwości - zmierzająca do uchylenia wyroków sądów obu instancji - zawiera zarzut rażącego naruszenia przepisów art. 3 § 2 i art. 316 § 1 k.p.c. oraz art. 362, 835, 837 k.c.
Sąd Najwyższy zważył, co następuje:
Zgodnie z regulacją ujętą w przepisach art. 835-845 k.c. umowa przechowania polega na oddaniu rzeczy ruchomej przechowawcy, który zobowiązuje się tę rzecz utrzymać w stanie nie pogorszonym i wydać ją w każdym czasie na żądanie składającego. Wobec faktu, że przechowanie zostało ukształtowane - również w praktyce obrotu gospodarczego - jako kontrakt realny, zawarta przez strony umowa dochodzi do skutku z chwilą wydania rzeczy depozytariuszowi. Jednoznaczność pojęcia umowy przechowania na gruncie obowiązującego prawa, jak też jej powszechność oraz utrwalona w obrocie funkcja, pozwalają na stwierdzenie, że dokonana przez sąd obu instancji jurydyczna ocena podłoża zawisłego między stronami sporu jest w pełni prawidłowa. Nie może bowiem budzić wątpliwości, że skoro pozwany - prowadzący profesjonalnie usługi parkingowe - objął samochód powoda w swoje władztwo i poprzez pobranie opłaty oraz wystawienie kwitu (dowodu przyjęcia pojazdu) zobowiązał się strzec tę rzecz przed zniszczeniem lub utratą, to umowa przechowania - w rozumieniu art. 835 k.c. - została skutecznie zawarta.
Podnoszony w trakcie postępowania rozpoznawczego przez pozwanego, a obecnie przez wnoszącego rewizję nadzwyczajną, zarzut kwestionujący byt stosunku przechowania trzeba zatem - jako chybiony - oddalić. Nie uzasadnia go w szczególności ani twierdzenie koncentrujące się wokół faktu, że samochód został pozbawiony poza granicami placu parkingowego, ani twierdzenie wysuwające na plan pierwszy treść "regulaminu korzystania z auto-parkingu strzeżonego płatnego", z dnia 8 września 1986 r. Oceniając te twierdzenia trzeba mieć na uwadze, że warunki, na jakich powód przekazał samochód w dzierżenie pozwanego, były dyktowane - zresztą za aprobatą powoda - przez pracownika parkingu; on więc decydował o sposobie objęcia pieczy nad rzeczą oraz - przez swoje zachowanie, w tym pobór opłaty i wystawienie "rewersu" będącego w istocie pisemnym dowodem zawarcia umowy - gwarantował utrzymanie rzeczy w stanie nie pogorszonym. Mówiąc inaczej, do zawarcia przez strony umowy przechowania doszło na doraźnie wynegocjowanych warunkach, niezależnie od treści regulaminu, jeżeli taki - wydany na podstawie stosownego upoważnienia - istniał i przy zachowaniu dalszych wymagań określonych w art. 385 k.c. wiązał w wypadku umów przechowania zawieranych przez pozwanego z innymi klientami. Jest w tej sytuacji oczywiste, że jeśli nawet warunki przechowania samochodu powoda odbiegały od treści regulaminu, to - jako wynikające z indywidualnie zawartej umowy - wiążą strony niezależnie od postanowień regulaminu. Pierwszeństwo umowy przed regulaminami, wzorami lub ogólnymi warunkami umów wynika jasno z przepisu art. 3851 k.c.
W kontekście poczynionych rozważań trudno także uznać za trafny zarzut przyczynienia się powoda do powstania szkody przez to, że ulokował samochód poza oznaczonym terenem placu parkingowego. Przy ocenie tego zarzutu trzeba mieć na względzie dwie okoliczności: po pierwsze, że miejsce ustawienia pojazdu zostało wyznaczone (wskazane) przez obsługę parkingu, i po wtóre, że znajdowało się ono tuż obok budki wartowniczej. Jest oczywiste, bo w świetle doświadczenia życiowego nie budzące wątpliwości, że pojazd ustawiony nie opodal stanowiska strażnika nie jest narażony na kradzież bardziej niż pozostawiony wprawdzie na terenie parkingu (symbolicznie zresztą ogrodzonego), ale w znacznym oddaleniu od punktu dozoru. Niepodobna przy tym zaakceptować przedstawionej w rewizji nadzwyczajnej tezy, postawionej bez bliższej motywacji, jakoby powód swoim zachowaniem osłabił czujność parkingowego. Gdy się zatem zważy, że dla zmniejszenia obowiązku naprawienia szkody (art. 362 k.c.) nieodzowne jest jednoznaczne ustalenie niewłaściwego zachowania się poszkodowanego, będącego adekwatną współprzyczyną skutku, to omawiany zarzut - wobec braku odniesienia w okolicznościach rozpoznawanej sprawy - musi zostać uznany za bezzasadny.
W przedstawionym wyżej zakresie rewizja nadzwyczajna nie może więc być uwzględniona, pozostaje jednak jeszcze zarzut, którego odeprzeć nie sposób. Otóż, trafnie Minister Sprawiedliwości wskazuje - co wcześniej czynił już pozwany - że wysokość szkody (wartość skradzionego samochodu) ustalona została przez Sąd I instancji w sposób nazbyt dowolny. Bezkrytycznie i w oderwaniu od realiów rozpoznawanego sporu Sąd przyjął wartość samochodu na podstawie informacji gazetowej o cenach giełdowych aut tej samej marki i o zbliżonych cechach (pojemność silnika, typ, rok produkcji itp.). Pominął zarazem, że publikowane przez prasę wiadomości z tzw. giełd samochodowych odzwierciedlają zazwyczaj ceny wywoławcze (wyjściowe), a więc zawyżone; w związku z tym nie mogą być one przyjmowane w procesie sądowym jako samoistna podstawa ustalenia odszkodowania. Należy mieć przy tym na uwadze, że przekazy prasowe o notowaniach "giełdowych", cenach rynkowych, ofertach handlowych itp. mają charakter wtórny i jako takie - pozbawione formalnej i materialnej mocy dowodowej - nie mogą wypierać dowodów tradycyjnie uznawanych przez procedury sądowe.
Istotne jest w końcu, że w niniejszej sprawie wysokość szkody wyznaczała wartość konkretnego, zindywidualizowanego, noszącego określone cechy własne samochodu osobowego. Cechy te, dające się odtworzyć na podstawie dokumentów (faktur, kwitów celnych, katalogów, cenników) oraz zeznań świadków i stron powinny mieć wpływ na ostateczną ocenę, należącą do sądu orzekającego. Dokonując tej oceny, sąd powinien zasięgnąć opinii biegłego do spraw motoryzacji, legitymującego się również znajomością rynku.
W tym stanie rzeczy postawiony w rewizji nadzwyczajnej zarzut rażącego naruszenia prawa, polegającego na ustaleniu wysokości szkody w sposób sprzeczny z obowiązującymi w procesie regułami dowodzenia, trzeba uznać za słuszny. Zarzut ten zdezaktualizował się zresztą w sposób szczególny w trakcie rozpoznawania rewizji nadzwyczajnej, albowiem - co wykazała ujawniona przed Sądem Najwyższym informacja organów ścigania - skradziony na parkingu pozwanego samochód odnalazł się i został powodowi wydany. Fakt ten, mający dla rozsądzenia sporu stron, w tym dla oceny szkody poniesionej przez powoda, zasadnicze znaczenie, nie mógł zostać pominięty przez Sąd Najwyższy przy rozpoznawaniu rewizji nadzwyczajnej.
Niezależnie od poczynionych wyżej rozważań należy jeszcze z urzędu zaznaczyć - co zostało pominięte przez sądy obu instancji, a także wnoszącego rewizję nadzwyczajną - że niniejsza sprawa jest sprawą gospodarczą w rozumieniu art. 4791 § 1 k.p.c. W świetle zgromadzonych materiałów nie budzi bowiem żadnych wątpliwości, że strony są podmiotami gospodarczymi (art. 4792 § 1 k.p.c.), a łącząca je sprawa - wynikająca ze stosunku cywilnego (z umowy przechowania) - pozostaje w ścisłym związku z prowadzoną przez nie działalnością gospodarczą; w wypadku powoda chodzi o autopośrednictwo, kupno-sprzedaż samochodów oraz eksport-import pojazdów samochodowych i części, a w wypadku pozwanego - o świadczenie usług parkingowych.
Powyższe spostrzeżenie ma znaczenie tylko o tyle, o ile określa sąd właściwy funkcjonalnie do rozpoznania sprawy po kasacji obydwu zaskarżonych wyroków (art. 388 § 1 w zw. z art. 423 § 1 k.p.c.). Rozpoznanie niniejszej sprawy przez sąd cywilny - a nie gospodarczy - w trybie procesowym "zwykłym" samo przez się nie spowodowało bowiem żadnych uchybień, wnoszący zaś rewizję nadzwyczajną zmieścił się w rygorach procesowych określonych w art. 47927 k.p.c.
W konsekwencji Sąd Najwyższy orzekł na podstawie art. 422 § 2 k.p.c. oraz art. 35 ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych jak w sentencji.˙
OSNC 1993 r., Nr 5, poz. 88
Treść orzeczenia pochodzi z Urzędowego Zbioru Orzeczeń SN