Wyrok z dnia 2000-11-27 sygn. WKN 27/00
Numer BOS: 1561218
Data orzeczenia: 2000-11-27
Rodzaj organu orzekającego: Sąd Najwyższy
Najważniejsze fragmenty orzeczenia w Standardach:
- Lekarz jako funkcjonariusz publiczny
- Odpowiedzialność lekarza na podstawie art. 231 § 1 k.k.
- Funkcjonariusz publiczny – zamknięty katalog
Sygn. akt WKN 27/00
Wyrok z dnia 27 listopada 2000 r.
Lekarz zatrudniony w publicznej służbie zdrowia może być uznany za funkcjonariusza publicznego w rozumieniu art. 115 § 13 k.k. jedynie wówczas, gdy swój zawód łączy z funkcjami o charakterze administracyjnym. Lekarz karetki pogotowia - kierownik zespołu reanimacyjnego nie pełni tego rodzaju funkcji i dlatego nie może być podmiotem przestępstwa określonego w art. 231 k.k.
Przewodniczący: sędzia SN płk J. Steckiewicz (sprawozdawca).
Sędziowie SN: płk W. Maciak, płk J. Medyk.
Prokurator Naczelnej Prokuratury Wojskowej: ppłk J. Ciepłowski.
Sąd Najwyższy po rozpoznaniu w dniu 24 listopada 2000 r. sprawy:
1) Dariusza Z., skazanego za popełnienie przestępstwa określonego w art. 267 d.k.k. oraz wobec którego umorzono na podstawie art. 17 § 1 pkt 6 k.p.k. postępowanie karne o czyn określony w art. 70 § 2 k.w.,
2) Jarosława C., skazanego za popełnienie przestępstwa określonego w art. 270 § 1 k.k., z powodu kasacji, wniesionej przez Naczelnego Prokuratora Wojskowego od wyroku Wojskowego Sądu Okręgowego w P. z dnia 17 maja 2000 r., zmieniającego wyrok Wojskowego Sądu Garnizonowego w B. z dnia 8 lutego 2000 r.,
uchylił zaskarżony wyrok Wojskowego Sądu Okręgowego w P. z dnia 17 maja 2000 r., zmieniający wyrok Wojskowego Sądu Garnizonowego w B. z dnia 8 lutego 2000 r. w części orzekającej wobec Jarosława C. środek karny w postaci nawiązki na rzecz Fundacji Pomocy Ofiarom Przestępstw, natomiast w pozostałej części kasację oddalił...
Uzasadnienie
1. Autor kasacji - Naczelny Prokurator Wojskowy - na poparcie swojej tezy, że Dariusz Z. powinien być uznany za funkcjonariusza publicznego, powołał następujące argumenty:
Oskarżony był zatrudniony w Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w B., a więc w państwowej jednostce organizacyjnej. W imieniu Stacji Pogotowia Ratunkowego "mógł podejmować decyzje w ramach korzystania z usług świadczonych przez nią, zatem miał prawo podejmować czynności także o charakterze administracyjno-prawnym i zawodowo lekarskim". Ponadto "jako lekarz korzystał z ochrony prawnokarnej należnej funkcjonariuszom publicznym".
Przed ustosunkowaniem się do wysuniętych argumentów niezbędne jest wskazanie, że autor kasacji, wykładając swoje racje, na przemian odwoływał się bądź do przepisów kodeksu karnego z 1969 r. (obowiązywały w chwili czynu), bądź z 1997 r. (obowiązywały w chwili wyrokowania). Tymczasem nie ulega wątpliwości, że podstawą rozważań, zgodnie z treścią art. 4 § 1 k.k., powinna być ustawa nowa, gdyż jest ona "względniejsza dla sprawcy", chociażby przez to, że zawęża, w porównaniu z poprzednio obowiązującym kodeksem karnym, ustawową definicję pojęcia funkcjonariusz publiczny, i tym samym ogranicza krąg osób, które mieszczą się w jego desygnacie.
Przyjmując to założenie za podstawę rozważań, od razu, bez szerszego uzasadnienia, stwierdzić należy, że powoływanie się w kasacji na okoliczność, że lekarz, który wykonuje czynności związane z niesieniem pomocy korzysta z ochrony prawnej należnej funkcjonariuszowi publicznemu (art. 44 ustawy z dnia 5 grudnia 1996 r. o zawodzie lekarza, Dz. U. z 1997 r. Nr 28, poz. 152), a więc jest funkcjonariuszem publicznym, uznany być musi za chybiony. To kodeks karny z 1969 r. przewidywał, że funkcjonariuszem publicznym jest osoba "korzystająca z mocy przepisu szczególnego z ochrony prawnej przewidzianej dla funkcjonariuszy publicznych (art. 120 § 11 d.k.k.), natomiast kodeks karny z 1997 r. tę kategorię osób wyłącza spośród tych, które z racji szczególnej ochrony prawnej mogłyby być uznane za funkcjonariusza publicznego.
Druga grupa argumentów przemawiających za tym, że Dariusz Z. powinien być uznany za funkcjonariusza publicznego wynika z faktu, że zatrudniony on był w "państwowej jednostce organizacyjnej" oraz przysługujących mu uprawnień - jak pisze autor kasacji - "administracyjno-prawnych" (bez podania szczegółów - uwaga SN).
Krąg podmiotów, którym przysługuje na gruncie prawa karnego miano funkcjonariusza publicznego, kodeks karny określił w art. 115 § 13 k.k. Podkreślić należy, że zdefiniowanie w kodeksie karnym niektórych zwrotów i wyrażeń ustawowych (w tzw. słowniczku) ma charakter wiążący, a to z kolei spełnia funkcje gwarancyjne prawa przez ograniczenie możliwości dokonywania rozszerzającej interpretacji przepisów.
Aby można było uznać, że ktoś jest lub nie jest funkcjonariuszem publicznym, konieczne jest m.in. ustalenie zakresu ciążących na nim obowiązków i przysługujących uprawnień.
Źródła uprawnień i obowiązków w odniesieniu do lekarzy określone zostały w szczególności przez takie akty prawne, jak ustawa z dnia 30 sierpnia 1991 r. o zakładach opieki zdrowotnej (Dz. U. Nr 91, poz. 408) i ustawa z dnia 5 grudnia 1996 r. o zawodzie lekarza (Dz. U. z 1997 r. Nr 28, poz. 152).
Z przepisów pierwszej z powołanych ustaw wynika, że pogotowie ratunkowe, gdzie oskarżony był zatrudniony, jest zakładem opieki zdrowotnej (art. 2 ust. 1 pkt 3 cyt. ustawy), który utworzony został w celu udzielania świadczeń zdrowotnych i promocji zdrowia (art. 1 ust. 1 ustawy).
Z kolei druga z powołanych ustaw stanowi, że powinnością lekarza jest udzielanie świadczeń zdrowotnych, a w szczególności: badanie stanu zdrowia, rozpoznawanie chorób, zapobieganie im, rehabilitacja, a także wydawanie opinii i orzeczeń lekarskich (art. 2 ust. 1 ustawy).
Istotą zawodu jest zatem szeroko pojmowane leczenie i chociaż lekarz spełnia również pewne funkcje administracyjne, np. wypisuje zwolnienie lekarskie, karty zgonów, czy skierowania na badania, to nie mają one charakteru decyzji administracyjnych, a ich wykonywanie nie nadaje lekarzowi przymiotu funkcjonariusza publicznego.
Dla uznania danej osoby za funkcjonariusza publicznego istotne jest bowiem to, czy spełnia ona któreś z kryteriów określonych w art. 115 § 13 k.k., a nie konkretna czynność zawodowa przez nią wykonywana (patrz OSNKW 1994, z. 9-10, poz. 53).
Czynności zawodowe nie stają się więc funkcjami o charakterze administracyjnym tylko dlatego, że wykonywane są w ramach państwowych (również samorządowych) struktur organizacyjnych służby zdrowia. Lekarz mógłby być uznany za funkcjonariusza publicznego jedynie wówczas, gdyby wykonywał czynności zawodowe w administracyjnej strukturze służby zdrowia, a więc swój zawód lekarza łączył z funkcjami o charakterze publicznym (administracyjnym). Do kręgu takich osób mógłby zatem zostać zaliczony np. dyrektor szpitala, lekarz zatrudniony w urzędzie wojewody lub kasie chorych. Wymienieni przykładowo byliby więc funkcjonariuszami publicznymi z tego powodu, że będąc lekarzami, równolegle pełniliby określone funkcje administracyjne. W tym układzie również odpowiedzialność karna tych osób układałaby się "dwutorowo". Jako lekarzy - za wadliwe wykonywanie czynności zawodowych, natomiast z racji zatrudnienia w administracji służby zdrowia - jako funkcjonariuszy publicznych za przekroczenie swoich uprawnień lub niedopełnienie obowiązków ze szkodą dla interesu publicznego lub prywatnego (art. 231 k.k.).
Oskarżony zatrudniony był w publicznym zakładzie opieki zdrowotnej, w którym nie pełnił żadnej funkcji administracyjnej i nie mógł wydawać decyzji o takim charakterze, a zatem nie mógł być uznany za funkcjonariusza publicznego. Nie spełniał też żadnego z kryteriów określonych w art. 115 § 13 k.k.
Reasumując, lekarz zatrudniony w publicznej służbie zdrowia mógłby być uznany za funkcjonariusza publicznego w rozumieniu art. 115 § 13 k.k. jedynie wówczas, gdyby swój zawód łączył z funkcjami o charakterze administracyjnym, i dlatego lekarz karetki pogotowia - kierownik zespołu reanimacyjnego - nie może być podmiotem przestępstwa określonego w art. 231 k.k.
W celu rozwiania ewentualnych wątpliwości stwierdzić należy, że Dariusz Z. nie mógł być uznany za funkcjonariusza publicznego z tej racji, że w chwili czynu był lekarzem wojskowym, a więc pełnił czynną służbę wojskową. W stacji pogotowia ratunkowego oskarżony zatrudnił się na podstawie umowy o pracę, którą wykonywał w ramach swojego "prywatnego" czasu, a zatem między jego statusem żołnierza a zarzucanym mu czynem nie zachodził żaden związek przyczynowy.
2. Autor kasacji podniósł zarzut, że w odniesieniu do Jarosława C. przyjęto złą podstawę prawną orzeczenia samoistnej grzywny oraz środka karnego w postaci nawiązki. Gdyby uchybienia sądów sprowadzały się rzeczywiście do tych błędów, to nie byłoby podstaw do skutecznej kasacji (...).
Błędy sądu były jednak inne, dalej idące niż wskazane w skardze kasacyjnej, nawiązka bowiem orzeczona wobec Jarosława C. nie miała podstaw prawnych. Sąd pierwszej instancji wywiódł (a sąd odwoławczy to zaaprobował), że skorzystanie z przewidzianej w art. 58 § 3 k.k. możliwości wymierzenia samoistnej kary grzywny pociąga za sobą obowiązek orzeczenia z urzędu "praktycznie obligatoryjnego" środka karnego. Poszukując go w nawiązaniu do realiów rozpoznawanej przez siebie sprawy uznał, że odpowiednia będzie nawiązka na cel penitencjarny, gdyż "czyn oskarżonego polegał na udzieleniu pomocy w popełnieniu przestępstwa".
Wyrażony pogląd jest oczywiście niesłuszny.
Przede wszystkim dlatego, że obowiązujący kodeks karny nie przewiduje obligatoryjnej nawiązki. Podstawą jej orzeczenia (art. 47 k.k.) może być wyłącznie skazanie za umyślne przestępstwo przeciwko życiu lub zdrowiu albo za inne przestępstwo umyślne, którego skutkiem jest śmierć człowieka, ciężki uszczerbek na zdrowiu, naruszenie czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia lub skazanie za przestępstwo przeciwko środowisku.
Za powyższe przewiduje się - odpowiednio - bądź nawiązkę na cel społeczny związany z ochroną zdrowia (§ 1), bądź na cel społeczny związany z ochroną środowiska.
Powołany przez sąd art. 58 § 3 k.k. - wbrew wyrażonemu poglądowi (z powołaniem się na K. Buchała, A. Zoll: Kodeks karny, Komentarz. Część ogólna. Kraków 1998, s. 430, teza 12) również nie przewiduje obligatoryjnej nawiązki, a co najwyżej "zaleca" orzeczenie środka karnego, o czym może świadczyć użycie w przepisie zwrotu "w szczególności".
Oskarżony Jarosław C. skazany został za popełnienie przestępstwa przeciwko wiarygodności dokumentów, a zatem środek karny w postaci nawiązki nie mógł być orzeczony.
Skoro zatem sąd ją orzekł, to tym samym dopuścił się rażącej obrazy prawa materialnego, która miała istotny wpływ na treść zapadłych wyroków.
Powołane okoliczności spowodowały, że Sąd Najwyższy, stosownie do treści art. 537 k.p.k., uchylił w części zaskarżone orzeczenia dotyczące Jarosława C., w odniesieniu zaś do kasacji wniesionej przeciwko Dariuszowi Z. oddalił ją.
OSNKW 2001 r., Nr 3-4, poz. 21
Treść orzeczenia pochodzi z Urzędowego Zbioru Orzeczeń SN