Wyrok z dnia 1971-08-25 sygn. IV KR 2/71
Numer BOS: 2192682
Data orzeczenia: 1971-08-25
Rodzaj organu orzekającego: Sąd Najwyższy
Najważniejsze fragmenty orzeczenia w Standardach:
Sygn. akt IV KR 2/71
Wyrok z dnia 25 sierpnia 1971 r.
1. Aczkolwiek stan silnego wzburzenia wywołany nadużyciem przez sprawcę alkoholu wyłącza możliwość zakwalifikowania jego czynu z art. 148 § 2 k.k., to jednak mimo spożycia alkoholu sprawca może korzystać z tej uprzywilejowanej kwalifikacji prawnej, jeżeli stan silnego wzburzenia wywołany był nie alkoholem, lecz inną przyczyną.
Narastający od dłuższego czasu wskutek poważnych sytuacji konfliktowych w rodzinie afekt może się w każdej chwili przerodzić w stan silnego wzburzenia z różnych powodów i przy różnych okazjach i spowodować wyładowanie emocji w postaci agresywnego działania, przy czym przy długotrwałym afekcie stan ten może wystąpić parokrotnie.
2. Odrzucenie bezpośredniego zamiaru zabójstwa stwarza w praktyce trudności w ustaleniu rodzaju i postaci winy, wymaga to bowiem odtworzenia post factum przeżyć psychicznych sprawcy w chwili działania. Trudności te pogłębia znacznie fakt działania sprawcy pod wpływem silnego wzburzenia, gdyż stan ten w poważnym stopniu ogranicza zdolność prawidłowego rozumowania. Przy działaniu sprawcy pod wpływem silnego wzburzenia ustalenie zakresu jego przewidywania i godzenia się lub niegodzenia na nastąpienie określonych skutków powinno wynikać nie tyle z wypowiedzi sprawcy, które nie zawsze - ze względu na jego stan psychiczny - można brać dosłownie, ile raczej z użytych narzędzi i sposobu posłużenia się nimi, a przede wszystkim z motywów działania.
Przewodniczący: sędzia W. Dąbrowski. Sędziowie: T. Krokosz, Z. Kubec (sprawozdawca).
Prokurator Prokuratury Generalnej: T. Miernik.
Sąd Najwyższy po rozpoznaniu sprawy Mariana N., oskarżonego z art. 148 § 1 k.k., z powodu rewizji założonych przez prokuratora i oskarżonego od wyroku Sądu Wojewódzkiego w Lublinie z dnia 30 września 1970 r.
zmienił zaskarżony wyrok w ten sposób, że wymierzoną karę pozbawienia wolności złagodził z 4 lat do 3 lat, utrzymując w pozostałej części ten wyrok w mocy (...).
Uzasadnienie
Marian N. oskarżony był o to, że w dniu 6 kwietnia 1970 r. w L., będąc w stanie nietrzeźwości, w zamiarze pozbawienia życia Janiny N. kilkakrotnie kopnął ją w głowę i twarz, a następnie pobił ją po całym ciele tępym, twardym przedmiotem, na wskutek czego doznała ona rozległych wynaczynień krwi w tkankach podskórnych głowy, tułowia i kończyn, podopłucnego stłuczenia szczytu płuca lewego, złamania prawej kości łokciowej oraz zwichnięcia lewego nadgarstka i w następstwie powstania zatorów tłuszczowych w płucach zmarła, tj. o przestępstwo z art. 148 § 1 k.k.
Sąd Wojewódzki w Lublinie wyrokiem z dnia 30 września 1970 r. uznał Mariana N. za winnego dokonania zarzuconego mu przestępstwa, z tym uzupełnieniem, że popełnił je pod wpływem silnego wzburzenia usprawiedliwionego okolicznościami, i za to na mocy art. 148 § 2 k.k. skazał go na karę 4 lat pozbawienia wolności.
Od tego wyroku założyli rewizje prokurator i oskarżony.
Rewizja prokuratora zarzuca zaskarżonemu wyrokowi błąd w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę wyroku przez uznanie, że oskarżony działał w stanie silnego wzburzenia usprawiedliwionego okolicznościami, gdy tymczasem z materiałów sprawy wynika, że działanie oskarżonego znajdującego się pod wpływem alkoholu, charakteryzujące się znacznymi przerwami w czasie, było w istocie rzeczy zwykłym zabójstwem.
W konkluzji prokurator wnosił o zmianę wyroku przez uznanie oskarżonego za winnego czynu z art. 148 § 1 k.k. i o wymierzenie mu surowszej kary pozbawienia wolności.
Rewizja oskarżonego Mariana N. zarzuca zaskarżonemu wyrokowi błąd w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę wyroku przez uznanie, że śmierć Janiny N. nastąpiła na skutek zatorów tłuszczowych w płucach wynikłych z powodu pobicia jej przez oskarżonego, z materiałów bowiem sprawy oraz z najnowszych wskazań wiedzy medycznej wynika, że śmierć Janiny N. "nie mogła nastąpić z przyczyn wyżej podanych, a należy przypuszczać, że nastąpiła z powodu zapaści".
W konkluzji oskarżony Marian N. wnosi w rewizji o zmianę wyroku przez uznanie oskarżonego za winnego czynu z art. 156 § 1 k.k. i o wymierzenie z tego przepisu jak najniższej kary pozbawienia wolności.
Sąd Najwyższy zważył, co następuje:
Pierwszy problem, który wymaga rozważenia, to kwestia związku przyczynowego między działaniem oskarżonego a skutkiem w postaci śmierci Janiny N.
Podniesiony w rewizji oskarżonego zarzut kwestionujący istnienie takiego związku nie jest słuszny.
Sąd Wojewódzki zastanawiał się nad tym, co było bezpośrednią przyczyną zgonu Janiny N., i uznał - mając ku temu oparcie w wynikach przewodu sądowego, a w szczególności oględzin i sekcji sądowo-lekarskiej oraz opinii biegłego lekarza Zakładu Medycyny Sądowej Zdzisława S. - że bezpośrednią przyczyną śmierci Janiny N. były zatory tłuszczowe w płucach powstałe wskutek rozległych urazów tkanki tłuszczowej. Biegły ten podał również, że ujawnienie zatorów tłuszczowych w innych narządach, jak w mózgu i nerkach, jest dużo trudniejsze niż w płucach, bo w mózgu i nerkach ilość naczyń włosowatych jest mniejsza. Nie wyłączył on, że część tłuszczu przedostała się do mózgu i nerek, gdzie nie została ujawniona. Zeznał również, że kuleczki tłuszczowe jeżeli są drobne i zdołają przejść przez naczynia płucne, dopiero wtedy mogą się dostać do mózgu i nerek.
Zawarta w rewizji oskarżonego sugestia, jakoby śmierć Janiny N. nastąpiła z powodu zapaści w wyniku podania jej penicyliny i surowicy przeciwtężcowej, nie znajduje należytego oparcia w materiale dowodowym. Wprawdzie z historii choroby wynika, że wspomniane leki zostały Janinie N. podane, to jednak kwestia ta została na rozprawie gruntownie wyjaśniona zeznaniami lekarza Leszka J., pielęgniarek Zofii A. i Barbary W. oraz dołączonej do akt książki raportów pielęgniarskich. Z dowodów tych wynika, że Janinie N. nie podano ani penicyliny, ani surowicy przeciwtężcowej, a zapis w historii choroby był wynikiem błędu polegającego na wpisaniu - jak to zeznał lekarz Leszek J. - iż chorej podano penicylinę i surowicę przeciwtężcową zamiast tego, że zlecono podanie tych leków. Dowody te znalazły wsparcie w opinii biegłego z Zakładu Medycyny Sądowej Zdzisława S., który wyłączył, by śmierć Janiny N. mogła nastąpić z zapaści w wyniku reakcji uczuleniowej na leki.
Biegły Zdzisław S. jako jedyną przyczyną śmierci Janiny N. podał zatory tłuszczowe w płucach powstałe w następstwie rozległych zmiażdżeń tkanki tłuszczowej i opinię tę podtrzymał na rozprawie, obszernie ją uzasadniając.
Dla rozwiania wszelkich w tym względzie wątpliwości Sąd Najwyższy, uwzględniając wniosek obrońcy oskarżonego, zasięgnął opinii Zakładu Medycyny Sądowej Akademii Medycznej w W. Również i z tej opinii wynika, że jedyną przyczyną zgonu Janiny N. były zatory tłuszczowe w płucach, które powstały w następstwie rozległych obrażeń manifestujących się zmiażdżeniem tkanki tłuszczowej oraz złamaniem kości łokciowej. Dodać należy, że oskarżony zadał żonie przeszło 30 ciosów drewnianą pałką i obutą nogą.
Drugi zasadniczy problem wymagający rozważenia to kwestia afektu. Sąd Wojewódzki bowiem przyjął, że oskarżony dopuścił się przypisanego mu czynu pod wpływem silnego wzburzenia usprawiedliwionego okolicznościami, prokurator zaś w rewizji kwestionuje istnienie takiego stanu psychicznego, powołując się na działanie oskarżonego pod wpływem alkoholu i na odstępy pomiędzy poszczególnymi fazami jego działania.
Co się tyczy alkoholu, to zauważyć należy, że aczkolwiek stan silnego wzburzenia wywołany nadużyciem przez sprawcę alkoholu wyłącza możliwość zakwalifikowania jego czynu z art. 148 § 2 k.k., to jednak mimo spożycia alkoholu sprawca może korzystać z tej uprzywilejowanej kwalifikacji prawnej, jeżeli stan silnego wzburzenia wywołany był nie alkoholem, lecz inną przyczyną.
Z materiału dowodowego wynika, że oskarżony w chwili czynu znajdował się w stanie tylko lekkiego upojenia alkoholowego, co dla przyjęcia działania pod wpływem silnego wzburzenia ma istotne znaczenie. Oskarżony - jak sam przyznał - na kilka godzin przed zabójstwem pił z kolegami wódkę, przy czym zeznania tych ostatnich wskazują na to, że wprawdzie wypili we czwórkę naprzód 1/2 litra wódki, a później litr (czy też, jak ustala Sąd Wojewódzki, 1/2 l), jednakże oskarżony "mniej pił od innych" i "omijał kolejki". Stwierdzają to wszyscy uczestniczący w piciu świadkowie: Piotr S., Wacław U. i Czesław S. Znamienne są tu też zeznania najstarszej córki oskarżonego, 14-letniej Marii N., która szczególnie uczulona na stan nietrzeźwości rodziców, zeznała, że w dniu zabójstwa "tatuś jej zdaniem nie był pod wpływem alkoholu". Również według oceny psychiatrów oskarżony tempore criminis "znajdował się w stanie zwykłego, przypuszczalnie tylko lekkiego upojenia alkoholowego". Wynika stąd, że tak gwałtowne działanie oskarżonego nie mogło być wywołane alkoholem, lecz innymi przyczynami.
Co się tyczy odstępów czasowych między poszczególnymi fazami działania oskarżonego, należy zauważyć, że choć w zaskarżonym wyroku przyjęto trzy fazy, to jednak materiał dowodowy wydaje się wskazywać na dwie fazy. Wynika to w szczególności z wyjaśnień oskarżonego, z zeznań jego córki Marii N. i małżonków S., w mieszkaniu których miało miejsce owo tragiczne wydarzenie. Oskarżony po pobiciu swojej żony w mieszkaniu S. udał się do swego mieszkania, skąd po pewnym czasie, który Jadwiga S. określa na 5-10 minut, a Maria N. na 20-30 minut, wrócił do mieszkania S. i ponownie pobił żonę.
Pewien odstęp czasu między pierwszym a drugim pobiciem żony nie świadczy o tym, że oskarżony nie działał pod wpływem silnego wzburzenia, jeśli się uwzględni po pierwsze narastający od dawna afekt, a po drugie okoliczności w jakich doszło do ponownego pobicia.
Narastający od dłuższego czasu wskutek poważnych sytuacji konfliktowych w rodzinie afekt może się każdej chwili przerodzić w stan silnego wzburzenia z różnych powodów i przy różnych okazjach i spowodować wyładowanie emocji w postaci agresywnego działania, przy czym przy długotrwałym afekcie stan ten może wystąpić parokrotnie.
Poza tym należy stwierdzić, że do ponownego pobicia żony doszło w następujących okolicznościach: Oskarżony po pierwszym pobiciu żony, które miało na celu zmuszenie jej do powrotu do domu i zajęcia się głodnymi dziećmi, wrócił po pewnym czasie do mieszkania S. w nadziei, że żona już wytrzeźwiała i zdoła ją zabrać do domu. Gdy się przekonał, że to nie nastąpi, począł ją bić ponownie, z jeszcze większą niż poprzednio gwałtownością. Świadczy o tym - poza wyjaśnieniami oskarżonego - zeznanie Marii N. Zeznała ona bowiem, że po powrocie od S., a więc już po pierwszym pobiciu, "za jakieś 20 minut lub pół godziny tatuś powiedział do mnie, bym z nim poszła do S., bo może matka wytrzeźwiała, to ją przyprowadzimy". Dodać należy, że oskarżony miał pewne podstawy do liczenia się z możliwością powrotu żony do domu, skoro po pierwszym pobiciu - jak zeznał Bogdan S. - oskarżony zastał żonę palącą papierosa, który wypadł jej z ust dopiero w czasie drugiego bicia, i że nawet po drugim pobiciu Janina N., w chwili gdy Bogdan S. przybył do mieszkania z milicjantami, stała pod piecem i paliła papierosa, a następnie została wyprowadzona przez niego na ulicę do radiowozu i przewieziona do izby wytrzeźwień (świadek Jerzy O.), co świadczy, że nikt się jeszcze wtedy nie orientował, iż życiu jej zagraża niebezpieczeństwo.
W takiej sytuacji należy przyjąć, że po ponownym przybyciu do S. u oskarżonego, na widok żony palącej papierosa i nie przejawiającej żadnej chęci powrotu do domu, ponownie wystąpił stan silnego wzburzenia.
Dla ustalenia, czy oskarżony - bijąc żonę - działał w obu fazach pod wpływem silnego wzburzenia usprawiedliwionego okolicznościami, konieczne jest - jak to uczynił Sąd Wojewódzki - głębsze wniknięcie w pożycie małżeńskie dwojga tych ludzi.
Janina N. od kilku lat nadużywała alkoholu, co zwłaszcza w ostatnim roku znacznie się pogłębiło. Zdarzało się, że przez 3-4 dni z rzędu nie przychodziła do domu. Zaniedbywała zupełnie dom i dzieci, pozostawiając je często bez opieki i jedzenia. Co więcej, pieniądze przeznaczone na życie trwoniła na alkohol, a nawet wykradała je w tym celu 14-letniej córce, zajmującej się faktycznie gospodarstwem domowym. Zdarzało się też, że "przepijała" pieniądze uzyskane ze sprzedaży przynoszonych przez męża do domu produktów żywnościowych oraz z pożyczek zaciąganych u sąsiadów na zakup mleka dla dzieci.
Z tego powodu komisja społeczno-lekarska dla leczenia alkoholików przy Prezydium MRN w L. zastosowała wobec Janiny N. w dniu 9 marca 1970 r. przymusowe leczenie.
Na takie postępowanie Janiny N. - oprócz akt wspomnianej komisji - wskazuje wiele innych jeszcze dowodów, a między innymi zeznania świadków: jej córki Marii N., jej matki Julii O., jej sąsiadów małżonków Jadwigi i Bogdana S., Józefy P., wyjaśnienia oskarżonego i zeznania jego kolegów.
Te same dowody wskazują zarazem na to, że oskarżony, który nie był nałogowym alkoholikiem, lecz spożywał alkohol tylko przy różnych okazjach, był człowiekiem spokojnym oraz dobrym ojcem, kochającym swe dzieci i troszczącym się o nie. Starał się on zmusić żonę do zmiany postępowania początkowo perswazją, a gdy to nie odnosiło skutku - brutalnym biciem co powtarzało się wielokrotnie.
W dniu 6 kwietnia 1970 r. oskarżony po powrocie z kilkudniowej podróży służbowej zastał swoje dzieci, z których najmłodsze miało zaledwie 2 lata, w domu zaniedbane i głodne, żonę zaś u sąsiadów w stanie głębokiego upojenia alkoholowego (3,06‰ alkoholu we krwi). To wywołało u oskarżonego stan silnego wzburzenia, za czym przemawia również liczba ciosów (przeszło 30) i chaotyczny sposób ich zadawania. A stan tego wzburzenia w świetle okoliczności niniejszej sprawy należy uznać za usprawiedliwiony.
W tych warunkach Sąd Wojewódzki słusznie przyjął i co przekonywająco uzasadnił, że oskarżony działał pod wpływem silnego wzburzenia usprawiedliwionego okolicznościami.
Dalszy problem wymagający rozważenia - to kwestia zamiaru, w jakim działał oskarżony, ponieważ z wyjaśnień oskarżonego należy wnosić, iż nie działał on w zamiarze pozbawienia życia swej żony, lecz jedynie "skarcenia jej" i zmuszenia do zmiany swego niewłaściwego postępowania, obrońcy zaś na rozprawie w Sądzie Wojewódzkim wnosili o zastosowanie kwalifikacji prawnej z art. 157 § 1 k.k.
Zaznaczyć należy, że mimo takiego samego ustawowego zagrożenia z art. 148 § 2 i z art. 157 § 1 k.k. (od roku do 10 lat) wybór kwalifikacji - przy usprawiedliwionym u sprawcy stanie silnego wzburzenia - nie jest dla wymiaru kary obojętny. O ile bowiem kwalifikacja prawna z art. 148 § 2 k.k. wyłącza możliwość uznania tego stanu, jako należącego do znamion tego przestępstwa, za okoliczność łagodzącą, o tyle kwalifikacja z art. 157 § 1 k.k. możliwość taką stwarza, i to w szerokim zakresie.
Sąd Wojewódzki uznał, że brak jest dowodów, iż oskarżony działał w bezpośrednim zamiarze pozbawienia życia swej żony. Należy dodać, że materiał dowodowy wręcz wyłącza taką możliwość. Gdyby bowiem oskarżony chciał żonę zabić, to nie biłby jej pałką po całym ciele, lecz kierowałby ciosy w głowę i nie przychodziłby po nią wraz z córką.
Odrzucenie bezpośredniego zamiaru zabójstwa stwarza w praktyce trudności w ustaleniu rodzaju i postaci winy, wymaga to bowiem odtworzenia post factum przeżyć psychicznych sprawcy w chwili działania. Trudności te pogłębia znacznie fakt działania sprawcy pod wpływem silnego wzburzenia, gdyż stan ten w poważnym stopniu ogranicza zdolność prawidłowego rozumowania. Przy działaniu sprawcy pod wpływem silnego wzburzenia ustalenie zakresu jego przewidywania i godzenia się lub niegodzenia na nastąpienie określonych skutków powinno wynikać nie tyle z wypowiedzi sprawcy, które nie zawsze - ze względu na jego stan psychiczny - można brać dosłownie, ile raczej z użytych narzędzi i sposobu posłużenia się nimi, a przede wszystkim z motywów działania.
Oskarżony bijąc żonę wypowiadał różne słowa, które mogłyby świadczyć o zamiarze zabójstwa, ale ze względu na afekt nie można ich brać dosłownie.
Oskarżony posłużył się drewnianym kołkiem o średnicy 3,5 cm, którym zadawał żonie liczne ciosy (przeszło 30) po całym ciele, i to z tak dużą siłą, że kołek ten uległ złamaniu. Okoliczności te wskazują na to, że oskarżony - mimo stanu silnego wzburzenia - musiał przewidywać takie następstwa, jakie są typowe przy tego rodzaju brutalnym, wręcz bestialskim działaniu, a więc musiał przewidywać różnego rodzaju uszkodzenia ciała, nie wyłączając ciężkiego w postaci trwałego kalectwa, a nawet śmierci.
Nie mniejsze trudności nastręcza w praktyce - przy przyjęciu stanu silnego wzburzenia - ustalenie, czy sprawca, przewidując możliwość skutku śmiertelnego, godził się na to, czy też lekkomyślnie przypuszczał, że tego uniknie. Trudności te zwiększa fakt, że żadna z poszczególnych zadanych ran nie była śmiertelna, a przyczyna śmierci była nietypowa (zatory tłuszczowe). Dla ustalenia tej kwestii konieczne jest rozważenie motywów działania oskarżonego, a z nich można wnosić, że oskarżony godził się nawet na śmierć żony. Motywem jego działania było bowiem ukaranie żony przez zadanie jej dotkliwego bólu i spowodowanie cierpień fizycznych i moralnych (bicie w obecności innych osób i jej dzieci) i zmuszenie jej w ten sposób za wszelką cenę do zmiany postępowania. Oskarżony został jej postępowaniem, którego się wstydził (vide: załączone akta komisji społeczno-lekarskiej), doprowadzony do takiego stanu, w którym było mu już obojętne, co nastąpi, byleby udręka spowodowana postępowaniem żony wreszcie się skończyła, a więc godził się nawet na jej śmierć, która by go z tej udręki wyzwoliła. Przemawia za tym również działanie jego w dwóch opisanych wyżej fazach.
Z tych wszystkich względów Sąd Najwyższy nie uwzględnił ani rewizji prokuratora, ani rewizji oskarżonego.
Sąd Najwyższy uznał jednak, że wymierzona oskarżonemu kara 4 lat pozbawienia wolności, przy ustawowym zagrożeniu od roku do 10 lat, jest rażąco surowa.
Na wymiar kary istotne znaczenie ma między innymi nie tylko postać winy, ale również jej natężenie. A oskarżony nie działał z zamiarem bezpośrednim, lecz z zamiarem ewentualnym i to z pogranicza już lekkomyślności, gdyż prawdopodobieństwo śmierci żony w jego wyobrażeniach nie mogło być wielkie, skoro nie tylko dla funkcjonariuszy MO, ale nawet dla lekarzy śmierć Janiny N., a zwłaszcza w tak krótkim czasie, była zaskoczeniem. Milicjanci zawieźli Janinę N. do izby wytrzeźwień, skąd przez pełniącego obowiązki lekarza świadka Jerzego O. została skierowana do pogotowia, a dopiero stamtąd do szpitala. Dla lekarza z pogotowia, który po kilku godzinach dowiedział się o śmierci Janiny N., śmierć ta była zaskoczeniem (świadek Feliks G.), a w szpitalu, do którego ją przywieziono o godzinie 18 i w którym zmarła o godzinie 1,30, stan ogólny chorej o godzinie 22 uznano za zadowalający (historia choroby).
Oskarżony dopuścił się przestępstwa tylko dlatego, że od kilku lat znajdował się w bardzo ciężkiej, nie zawinionej przez niego sytuacji rodzinnej, wobec czego ze względu na cele wychowawcze i zapobiegawcze nie zachodzi obecnie potrzeba wymierzenia mu za to przestępstwo kary długotrwałego pozbawienia wolności.
Oskarżony cieszył się w zasadzie dobrą opinią zarówno w swoim stanowisku jak i w miejscu pracy i - w przeciwieństwie do żony - zawsze wykazywał i nadal wykazuje dużą troskę o dzieci. I właśnie interes czworga nieletnich dzieci, na co słusznie zwrócił uwagę Sąd Wojewódzki, tak bardzo potrzebujących opieki (zaświadczenie złożone na rozprawie rewizyjnej), stanowi okoliczność - obok innych przytoczonych wyżej - która uzasadnia złagodzenie oskarżonemu kary do 3 lat pozbawienia wolności.
OSNKW 1972 r., Nr 1, poz. 9
Treść orzeczenia pochodzi z Urzędowego Zbioru Orzeczeń SN