Wyrok z dnia 1975-01-30 sygn. II KR 270/74
Numer BOS: 2186661
Data orzeczenia: 1975-01-30
Rodzaj organu orzekającego: Sąd Najwyższy
Najważniejsze fragmenty orzeczenia w Standardach:
Sygn. akt II KR 270/74
Wyrok z dnia 30 stycznia 1975 r.
- Jakkolwiek sam rodzaj zadanego ciosu i jego lokalizacja z reguły nie mogą stanowić wyłącznej przesłanki do uznania, że sprawca działał z zamiarem zabójstwa, to jednak wtedy, gdy ciosy (kopanie) zadawane bez używania szczególnie niebezpiecznego narzędzia, ale z dużą siłą i agresywnością, ponawiane są wielokrotnie i godzą w tak ważną część ciała, jak głowa, może to stanowić dostateczny dowód działania sprawcy z zamiarem zabójstwa (bezpośrednim lub wynikowym); przedmiotowo bowiem śmierć będzie normalnym skutkiem tego rodzaju działania, podmiotowo zaś kierunkowość czynu jest uzewnętrzniona wielokrotnym powtarzaniem czynności wykonawczych.
- Jest rzeczą powszechnie znaną, że stan upojenia alkoholowego osłabia ogólną sprawność organizmu oraz prawidłowe funkcjonowanie jego poszczególnych organów, jeżeli więc sprawca przestępstwa przeciwko życiu lub zdrowiu ma świadomość, że będący przedmiotem jego ataku człowiek znajduje się w takim stanie, to godzi się i na to, iż skutki jego czynu mogą być powiększone w wyniku osłabionej odporności i sprawności organizmu tego człowieka.
Przewodniczący: sędzia Z. Ziemba (sprawozdawca). Sędziowie: dr K. Mioduski, W. Sutkowski.
Prokurator Prokuratury Generalnej: H. Kubicki.
Sąd Najwyższy po rozpoznaniu w dniu 30 stycznia 1975 r. sprawy Stanisława B. i Zbigniewa P., oskarżonych z art. 148 § 1 k.k., z powodu rewizji wniesionych przez obrońców od wyroku Sądu Wojewódzkiego w Opolu z dnia 8 czerwca 1974 r.
utrzymał w mocy powyższy wyrok (...).
Uzasadnienie
Wyrokiem Sądu Wojewódzkiego w Opolu z dnia 8 czerwca 1974 r. skazani zostali między innymi Stanisław B. i Zbigniew P. - na podstawie art. 148 § 1 k.k. i art. 11 § 1 k.k. w związku z art. 210 § 1 k.k. oraz art. 30 § 3, art. 36 § 3 i art. 40 § 1 pkt 1 k.k. - każdy na kary po 25 lat pozbawienia wolności, 1.000 zł grzywny oraz pozbawienia praw publicznych na okres 10 lat za to, że w dniu 5 listopada 1973 r. w O., działając wspólnie i w porozumieniu w zamiarze ograbienia Piotra N. z pieniędzy, pobili go i przeszukali mu kieszenie, a następnie przewidując możliwość pozbawienia go życia i godząc się z tym bili go w dalszym ciągu i kopali po głowie oraz całym ciele, a ponadto dławili go, uciskając rękami szyję, co spowodowało u niego obrażenia w postaci podbiegnięć krwawych powłok miękkich czaszki i powłok skroniowych, krwiaka podpajęczynówkowego mózgu, złamania kości nosa oraz wielu innych obrażeń będących przyczyną krwotoku i śmierci Piotra N. przez uduszenie gwałtowne krwią zachłyśniętą do dróg oddechowych (...).
Sąd Najwyższy zważył, co następuje:
Rewizje oskarżonych Stanisława B. i Zbigniewa P. nie są zasadne.
Fakt pobicia Piorta N. przez obu oskarżonych jest niewątpliwy i został przez nich przyznany, nie ma też wątpliwości, że działali oni wspólnie i innych sprawców pobicia nie było.
O bestialstwie tego pobicia świadczą zarówno zdjęcia, ilustrujące wygląd zewnętrzny zwłok Piotra N. w dniu ich znalezienia, jak i wyniki oględzin oraz sekcji jego zwłok.
Już sam wygląd zewnętrzny pokrzywdzonego pozwala na stwierdzenie, że sprawcy działali niezwykle brutalnie i gwałtownie, zadając mu z dużą siłą wiele ciosów, godzących właściwie w całą powierzchnię ciała, głównie zaś w głowę.
O sposobie działania oskarżonych świadczy także stan odzieży ofiary napaści, jak to bowiem ilustrują zdjęcia, odzież ta została z ofiary w znacznej części zdarta i porwana (np. spodnie).
Jeżeli do powyższego dodać, że napadnięty znajdował się w stanie znacznego upojenia alkoholowego (3‰ alkoholu we krwi, 5‰ w moczu), nie stawiał zatem żadnego oporu, bity zaś był pięściami i kopany butami, zarówno wtedy, gdy jeszcze stał, jak i zwłaszcza później, w pozycji leżącej, sprawcami zaś byli dwaj młodzi i silni mężczyźni, to choćby na podstawie tych tylko przesłanek dojść można do wniosku (przekonania) o zamiarze, przynajmniej ewentualnym, sprawców.
Jakkolwiek sam rodzaj zadanego ciosu i jego lokalizacja z reguły nie mogą stanowić wyłącznej przesłanki do uznania, że sprawca działał z zamiarem zabójstwa (np. nie każdy cios nożem w klatkę piersiową świadczy o takim zamiarze sprawcy), to jednak wtedy, gdy ciosy (kopanie) zadawane choćby bez używania szczególnie niebezpiecznego narzędzia, ale z dużą siłą i agresywnością, ponawiane są wielokrotnie i godzą w tak ważną część ciała, jak głowa, może to stanowić dostateczny dowód działania sprawcy z zamiarem zabójstwa (bezpośrednim lub wynikowym); przedmiotowo bowiem śmierć będzie normalnym skutkiem tego rodzaju działania, podmiotowo zaś kierunkowość czynu jest uzewnętrzniona wielokrotnym powtarzaniem czynności wykonawczych.
A zatem w niniejszej sprawie, uwzględniając tylko sposób działania oskarżonych, stan nietrzeźwości pokrzywdzonego oraz skutki pobicia w postaci stwierdzonych obrażeń ciała, można by dojść do wniosku, że oskarżeni zdawali sobie sprawę z możliwości skutku śmiertelnego i jeżeli nawet wprost go nie pragnęli, to w każdym razie godzili się na jego zaistnienie.
Potwierdzeniem tego są zresztą wyjaśnienia samych oskarżonych, którzy wprawdzie złożyli ustne oświadczenia, że nie chcieli zabić Piotra N., przyznali jednak, że przynajmniej w dalszej fazie zajścia, a mianowicie po wydarzeniu z nieudaną próbą szukania przez bitego ratunku u motorowerzysty Jana K., pozbawienie życia Piotra N. znalazło się w sferze ich rozważań i zamierzeń. Jak wynika z wyjaśnień oskarżonego Stanisława B., po odjeździe motorowerzysty i ponownym pobiciu oraz wrzuceniu do rowu Piotra N. już w czasie drogi powrotnej do domu oskarżony Zbigniew P. powiedział, że Piotr N. może ich rozpoznać, trzeba go więc zlikwidować.
Oskarżony Stanisław B. milcząco to aprobował, obaj więc wrócili do leżącego w rowie pokrzywdzonego, następnie dusili go rękami za szyję, potem zaś jeszcze bili i kopali.
Wprawdzie oskarżony Zbigniew P. na rozprawie zaprzeczył temu, z ujawnionych jednak jego wyjaśnień ze śledztwa wynika, że w toku postępowania przygotowawczego, a więc przed zapoznaniem go z aktami sprawy, a w tym z opinią lekarską co do bezpośredniej przyczyny śmierci Piotra N., przyznawał, iż wysunął propozycję, by Piotra N. zlikwidować, następnie zaś razem z oskarżonym Stanisławem B. realizował to, dusząc i bijąc pokrzywdzonego.
Nie może zatem być wątpliwości, że jeżeli nawet nie od początku, to w każdym razie od opisanej fazy zajścia działaniu oskarżonych towarzyszył zamiar pozbawienia życia Piotra N.
Być może początkowo oskarżeni chcieli jedynie pokrzywdzonego pobić.
Wskazywałby na to incydent między bufetową Janiną B. a oskarżonym Zbigniewem P. oraz niefortunna dla pokrzywdzonego jego uwaga na tym tle pod adresem oskarżonych, którą przynajmniej oskarżony Zbigniew P. dobrze słyszał.
Mogło więc oskarżonym początkowo chodzić tylko o danie Piotrowi N. swoistej "nauczki", by się nie wtrącał do nieswoich spraw.
Oskarżeni, jak z akt sprawy wiadomo, uprzednio już dopuszczali się różnych przestępstw, w znacznej mierze przeciwko mieniu, chęć więc "odwetu" na Piotrze N. mogła się zbiec z chęcią wykorzystania tej okazji, by go jednocześnie obrabować, na co wskazuje okoliczność, że zaraz po uprowadzeniu Piotra N. spod budynku zabawowego zaczęli go wypytywać, czy ma pieniądze, a następnie sami spenetrowali mu kieszenie.
Być może chęć rabunku była na pierwszym planie, a ewentualna "nauczka" za wtrącanie się do opisanego zajścia tylko motywem dodatkowym.
Nie można wreszcie wyłączyć, że obok wymienionych motywów mogły istnieć jeszcze inne.
Jak wynika na przykład z ujawnionych zeznań Franciszka N. - ojca Piotra N., już w lipcu 1973 r. Piotr N. został pobity i obrabowany przez jakichś mężczyzn w miejscowości O., wśród których był jeden o nazwisku Zbigniew K., przy czym pokrzywdzony miał być świadkiem w sprawie tych sprawców, a termin rozprawy był wyznaczony na dzień 12 listopada 1973 r., a zatem śmierć Piotra N. nastąpiła na tydzień przed tą rozprawą.
Wprawdzie oskarżeni wówczas Piotra N. jeszcze nie znali; wiadomo jednak, że wymieniony Zdzisław K., który w tej sprawie występuje w charakterze oskarżonego, był ich dobrym kolegą, może więc w grę wchodzić motyw zemsty wynikającej z przestępnej solidarności.
W jakimś stopniu potwierdzeniem tego są zeznania świadka Jana K., z których wynika, że po dojściu do niego na drodze oskarżonych, gdy zatrzymał się pod drzewami, jeden z nich pytał go, czy jest Piotrem N. oraz czy go zna, na co drugi odpowiedział, że to nie ten.
Zeznania świadka Jana K. przeczą w sposób oczywisty wyjaśnieniom oskarżonych, że dopiero po śmierci Piotra N. poznali jego nazwisko, poza tym zaś dowodzą, że musieli wiedzieć, a przynajmniej jeden z nich wiedział, jak wygląda Piotr N., skoro stwierdził, że "to nie ten".
Zeznania świadka Jana K. prowadzą do wniosku, że oskarżeni wiedzieli, kogo biją, co jest okolicznością dla oceny ich zamiaru przestępnego nieobojętną, wskazuje bowiem, że mieli kilka powodów do napaści i obiekt tej napaści nie był przypadkowy, o czym zresztą świadczy wyraźnie czekanie przez oskarżonych na pokrzywdzonego, mimo że opuścił on miejsce zabawy jako ostatni.
Jeżeli więc nie ma dostatecznych dowodów, by uznać, że oskarżeni od początku działali z powziętym z góry zamiarem zabójstwa Piotra N., to w każdym razie nie ulega wątpliwości, iż mieli z góry powzięty zamiar, by go dotkliwie pobić i jednocześnie obrabować, a w toku realizacji tego zamierzenia postanowili pójść dalej i pozbawić Piotra N. życia.
W tej sytuacji, gdyby nawet uznać, że skutek śmiertelny nie pozostaje w bezpośrednim związku przyczynowym z działaniem oskarżonych, należałoby ich czyn zakwalifikować jako przestępstwo przewidziane w art. 11 § 1 k.k. w związku art. 148 § 1 i art. 210 § 1 k.k., a nie - jak to proponują rewizje oskarżonych - w art. 158 § 3 k.k. czy w art. 157 k.k.
Zdaniem Sądu Najwyższego, nie można kwestionować skutecznie i zasadnie istnienia bezpośredniego związku przyczynowego między działaniem oskarżonych a zgonem Piotra N.
Wbrew twierdzeniom rewizji oskarżonego Zbigniewa P. ani protokół oględzin i sekcji zwłok, ani dodatkowa opinia biegłego z zakresu medycyny sądowej lekarza Adama J. nie dają podstaw do przyjęcia, że skoro na ciele Piotra N. nie stwierdzono śladów duszenia, to fakt taki nie mógł mieć miejsca.
Na rozprawie biegły wyraźnie stwierdził, że nieznalezienie śladów duszenia wcale takiej możliwości nie wyłącza.
Jeżeli zatem ustalenia sekcji zwłok nie wyłączają możliwości duszenia, a obaj oskarżeni w śledztwie fakt taki przyznawali, przy czym oskarżony Stanisław B. potwierdził go i na rozprawie, to należy przyjąć, że miał on miejsce, choć uduszenie Piotra N. nastąpiło w efekcie na skutek zachłyśnięcia krwią.
Odwołanie w tej mierze wyjaśnień przez oskarżonego Zbigniewa P. jako konsekwencja odwołania przez niego w ogóle wyjaśnień co do tego, że zaproponował zlikwidowanie Piotra N., nie jest przekonujące.
Wywody rewizji oskarżonego Zbigniewa P., że wyjaśnienia współoskarżonego Stanisława B. nie zasługują na wiarę, ma on bowiem interes w przerzucaniu ciężaru winy na Zbigniewa P., są nielogiczne, można bowiem mieć interes w przerzucaniu na drugą osobę okoliczności faktycznych, ale nie zmyślonych. Gdyby faktu zamiaru zlikwidowania Piotra N. nie było, oskarżony Stanisław B. nie musiałby go przerzucać na współoskarżonego, gdyż byłby w lepszej sytuacji nie musząc przyznawać się do współdziałania w realizacji tego zamiaru, choćby w stopniu znacznie mniejszym, niż drugi współsprawca.
Również i oskarżony Zbigniew P. przyznał w śledztwie ten fakt.
Pozostawienie przez oskarżonych pokrzywdzonego, gdy jeszcze dawał znaki życia (charczał), nie świadczy o odstąpieniu ich od zamiaru zabójstwa, co ilustruje zresztą wypowiedź oskarżonego Stanisława B., przytoczona przez oskarżonego Zbigniewa P. w śledztwie, że "dostał aż za dużo".
Fakt, że śmierć Piotra N. nastąpiła w wyniku zachłyśnięcia się własną krwią, nie może być uznany za przerwanie bezpośredniego związku przyczynowego i wystąpienie innej, niż wywołana działaniem oskarżonych, przyczyny.
Po pierwsze, skoro miało miejsce duszenie pokrzywdzonego, a także wcześniejsze uderzenie go tzw. karatem w szyję, to nie wydaje się możliwe, aby pozostało to bez wpływu na sprawne funkcjonowanie jego dróg oddechowych, a w tym także i zdolności odkrztuśne, i to tym bardziej, że jednocześnie były one znacznie osłabione działaniem alkoholu.
Po drugie, nie można zachłyśnięcia się przez pokrzywdzonego własną krwią uznać za skutek nie pozostający w bezpośrednim związku przyczynowym z działaniem oskarżonych, skoro krwotok wewnętrzny z nosa był następstwem złamania tego nosa na skutek ciosów zadanych przez oskarżonych.
Osłabienie zdolności odkrztuśnych pokrzywdzonego, na skutek jego stanu upojenia alkoholowego, co, oczywiście, zwiększyło niebezpieczeństwo zachłyśnięcia się krwią zalewającą drogi oddechowe, nie może oskarżonych ekskulpować; wiedzieli oni bowiem dobrze, że pastwią się nad ciężko pijanym człowiekiem, co wynika choćby z wyjaśnień oskarżonego Zbigniewa P., który w śledztwie przyznał, że Piotr N. "wyglądał na bardziej pijanego ode mnie i od Staszka", gdyż, jak wiadomo, oskarżeni też wypili tego dnia sporo alkoholu.
Jest rzeczą powszechnie znaną, że stan upojenia alkoholowego osłabia ogólną sprawność organizmu oraz prawidłowe funkcjonowanie jego poszczególnych organów, jeżeli więc sprawca przestępstwa przeciwko życiu lub zdrowiu ma świadomość, że będący przedmiotem jego ataku człowiek znajduje się w takim stanie, to godzi się i na to, iż skutki jego czynu mogą być powiększone w wyniku osłabionej odporności i sprawności organizmu tego człowieka.
W konkretnym wypadku należy dodać, że obok stanu nietrzeźwości pokrzywdzonego również jego stan spowodowany ciosami oskarżonych, nie wyłączając najprawdopodobniej utraty przytomności po upadku na drogę w rezultacie powtórnego pobicia, osłabił z pewnością jego zdolności odkrztuśne i przyczynił się do zachłyśnięcia krwią.
Wreszcie nie można pominąć milczeniem, że obok złamania nosa i związanego z tym krwotoku Piotr N. doznał przecież wielu innych obrażeń ciała, wśród których najpoważniejszy był krwiak podpajęczynówkowy mózgu, stanowiący - jak to określił biegły - zawsze poważne zagrożenie życia chorego.
Nie można więc mówić, że jeżeliby nie było zakrztuszenia krwią, to skutek śmiertelny by nie nastąpił, istniały bowiem inne jeszcze przyczyny, które mogły ten skutek spowodować, a z pewnością spowodowały bezpośrednie zagrożenie dla życia Piotra N..
Z tych wszystkich powodów Sąd Najwyższy uznał, że co do omawianego czynu ustalenia faktyczne i prawne zaskarżonego wyroku są prawidłowe.
OSNKW 1975 r., Nr 6, poz. 76
Treść orzeczenia pochodzi z Urzędowego Zbioru Orzeczeń SN