Wyrok z dnia 1976-10-06 sygn. Rw 327/76
Numer BOS: 2186594
Data orzeczenia: 1976-10-06
Rodzaj organu orzekającego: Sąd Najwyższy
Najważniejsze fragmenty orzeczenia w Standardach:
- Prewencyjne oddziaływanie kary (prewencja generalna - ogólna; społeczne oddziaływanie kary)
- Redakcja wyroku i uzasadnienia w sprawie wypadku drogowego
Sygn. akt Rw 327/76
Wyrok z dnia 6 października 1976 r.
- Skoro art. 145 § 1 k.k. stanowi, że naruszenie zasad bezpieczeństwa w wymienionych w nim sferach ruchu może być zawinione "chociażby nieumyślnie", a przepisy postępowania wymagają, aby wyrok skazujący zawierał "dokładne ustalenie czynu" przypisanego oskarżonemu (art. 360 § 2 pkt 1 k.p.k.), w uzasadnieniu zaś znajdowało się "wyjaśnienie podstawy prawnej" skazania (art. 372 § 1 pkt 2 k.p.k.), sąd każdorazowo ma obowiązek w wyroku ustalić, czy sprawca naruszył wspomniane zasady umyślnie czy też nieumyślnie, natomiast w uzasadnieniu podać, dlaczego dopatrzył się tej umyślności albo nieumyślności.
- Jeżeli mówi się o celach kary w zakresie społecznego oddziaływania, to ma się na względzie głównie oddziaływanie na środowisko sprawcy, w którym jego czyn jest znany. Chodzi przy tym nie tylko o samo odstraszenie osób tworzących to środowisko od popełnienia podobnego przestępstwa, lecz także, jeżeli nie przede wszystkim, o kształtowanie ich postaw - napiętnowanie zaszłości i uwrażliwienie na przyszłość. Z tego zaś punktu widzenia fakt złożenia poręczenia przez kolektyw środowiskowy, z którego wywodzi się sprawca, może przekonać sąd, że cele kary w zakresie społecznego oddziaływania zostaną osiągnięte również bez orzekania bezwzględnego pozbawienia wolności.
Przewodniczący: sędzia płk H. Kmieciak (sprawozdawca). Sędziowie: płk J. Górski, płk A. Szuszkiewicz (sędzia s. wojsk. del.).
Prokurator Naczelnej Prokuratury Wojskowej: mjr W. Kubala.
Sąd Najwyższy po rozpoznaniu w dniu 6 października 1976 r. na rozprawie sprawy Kazimierza W., skazanego nieprawomocnie za przestępstwo określone art. 145 § 2 k.k. na karę 2 lat pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem wykonania na okres 3 lat (art. 73 § 1 i 2 i art. 74 § 1 k.k.), 6.000 zł grzywny (art. 75 § 1 k.k.) i zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych na okres 2 lat (art. 43 § 1 k.k.), z powodu rewizji wniesionej przez prokuratora na niekorzyść oskarżonego od wyroku Wojskowego Sądu Okręgowego w N. z dnia 24 sierpnia 1976 r.
rewizji prokuratora nie uwzględnił i zaskarżony wyrok utrzymał w mocy.
Uzasadnienie
(...) Prokurator w rewizji zarzuca sądowi pierwszej instancji wymierzenie oskarżonemu rażąco niewspółmiernej kary przez zastosowanie warunkowego zawieszenia wykonania kary pozbawienia wolności oraz orzeczenie kary dodatkowej zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych tylko na okres 2 lat. W konsekwencji domaga się: 1) uchylenia orzeczenia o warunkowym zawieszeniu wykonania kary pozbawienia wolności oraz 2) przedłużenia okresu trwania zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych do 3 lat.
Prokurator uważa, że przeciwko warunkowemu zawieszeniu wykonania kary i jednocześnie za dłuższym okresem trwania zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych przemawiają: a) umyślne, i to wyjątkowo rażące, naruszenie przez oskarżonego zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym, b) najcięższe z następstw przewidzianych w art. 145 § 2 k.k., tj. śmierć człowieka, oraz c) nagminność przestępstw drogowych. Tymczasem sąd pierwszej instancji tych okoliczności w ogóle nie ustalił, błędnie ograniczając się do stwierdzenia, że naruszenie zasad bezpieczeństwa było jedynie "jaskrawe", a pozostałych nie docenił. Według prokuratora sąd pierwszej instancji przecenił za to znaczenie "dobrej opinii służbowej" oskarżonego, jego stanu rodzinnego i okazanej skruchy, jak również błędnie przyjął, że za warunkowym zawieszeniem wykonania kary przemawiał fakt udzielenia poręczenia (...). Zdaniem prokuratora: "(...) złożenie poręczenia nie ma bowiem żadnego wpływu na dokonywaną przez sąd ocenę czynu popełnionego przez osobę, za którą poręczenia udzielono, i nie może być przesłanką do warunkowego zawieszenia wymierzonej kary".
Po wysłuchaniu przedstawiciela Naczelnej Prokuratury Wojskowej, który popierał żądania rewizji, oraz wysłuchaniu oskarżonego i jego obrońcy, którzy wnosili o utrzymanie zaskarżonego wyroku w mocy, Sąd Najwyższy zważył, co następuje:
Sąd pierwszej instancji niewątpliwie popełnił błąd, jednakże nie dlatego, że - jak stwierdzono w rewizji - nie ustalił, iż oskarżony umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym, lecz dlatego, że w ogóle nie określił, czy to naruszenie było zawinione umyślnie albo też nieumyślnie.
Sąd pierwszej instancji w wyroku poprzestał na stwierdzeniu, że oskarżony naruszył stosowne zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym, w uzasadnieniu zaś wyroku dodał tylko, że naruszenie to było jaskrawe czy rażące. Tymczasem stwierdzenie, że oskarżony naruszył stosowne zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym nie udziela jeszcze odpowiedzi na pytanie, czy naruszenie to było zawinione. Podobnie - co jest oczywiste - określenie, że oskarżony "jaskrawo" czy "rażąco" naruszył wspomniane zasady, nie wyjaśnia jeszcze, czy naruszenie to było umyślne albo też nieumyślne.
Nie ulega zatem wątpliwości, że sąd pierwszej instancji nie uczynił zadość potrzebie wynikającej z treści art. 145 § 1 k.k. oraz art. 360 § 2 pkt 1 i art. 372 § 1 pkt 2 k.p.k.
Skoro przepis art. 145 § 1 k.k. stanowi, że naruszenie zasad bezpieczeństwa w wymienionych w nim sferach ruchu może być zawinione "chociażby nieumyślnie", a przepisy postępowania wymagają, aby wyrok skazujący zawierał "dokładne ustalenie czynu" przypisanego oskarżonemu (art. 360 § 2 pkt 1 k.p.k.), w uzasadnieniu zaś znajdowało się "wyjaśnienie podstawy prawnej" skazania (art. 372 § 1 pkt 2 k.p.k.), sąd każdorazowo ma obowiązek w wyroku ustalić, czy sprawca naruszył wspomniane zasady umyślnie albo też nieumyślnie, natomiast w uzasadnieniu podać, dlaczego dopatrzył się tej umyślności albo nieumyślności.
Niedopełnienie przez sąd pierwszej instancji tego obowiązku w konkretnym wypadku nie pozbawia jednak instancji rewizyjnej możliwości ustosunkowania się do zarzutów rewizji, i dlatego tylko zaskarżony wyrok nie podlega uchyleniu, a sprawa przekazaniu do ponownego rozpoznania.
Pogląd rewizji, jakoby oskarżony umyślnie - i to jeszcze wyjątkowo rażąco - naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym, nie zasługuje na aprobatę.
Sytuacja na drodze była tego rodzaju, że oskarżony w zasadzie mógł podjąć się manewru wyprzedzenia samochodu ciężarowego marki "Tatra" z przyczepą. Nie było bowiem ani zakazu wyprzedzania (§ 23 ust. 9 rozporządzenia Ministra Komunikacji i Spraw Wewnętrznych z dnia 20 lipca 1968 r. w sprawie ruchu na drogach publicznych - Dz. U. Nr 27, poz. 183 z późn. zm.), ani przeciwwskazania wynikającego z nakazu zachowania szczególnej ostrożności (§ 23 ust. 1 cyt. rozporządzenia). Za takie przeciwwskazanie bowiem nie mógł uchodzić fakt, że lewym skrajem jezdni - na wysokości znajdującego się po jej prawej stronie samochodu "Tatra" - toczył się rower prowadzony przez idącego poboczem Franciszka K. Szerokość jezdni pomiędzy tym rowerem a samochodem "Tatra" była wystarczająca do bezpiecznego przejechania "Syreną" obok obu użytkowników drogi poruszających się w tym. samym kierunku. W związku z powyższym stwierdzenie zawarte w rewizji, że oskarżony: "(...) w żaden sposób nie był zmuszony do podjęcia decyzji o wyprzedzaniu" - jakkolwiek trafne - nie ma znaczenia dla oceny winy oskarżonego co do naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Naruszenie tych zasad bowiem nie polegało na samym podjęciu decyzji wyprzedzania, lecz na sposobie wykonania tej decyzji, a mianowicie na tym, że oskarżony: 1) nie ostrzegł zawczasu w skuteczny sposób znajdujących się przed nim użytkowników drogi oraz 2) nie zachował bezpiecznego odstępu od roweru, który prowadził Franciszek K.
W rewizji prokurator nie twierdzi, że oskarżony w ogóle nie ostrzegł znajdujących się przed nim użytkowników drogi o swym zamiarze wyprzedzania ich. I słusznie, oskarżony bowiem wyjaśnił, że z odległości około 35 m dał krótki sygnał klaksonem w celu ostrzeżenia rowerzystów, tylko że - jak się potem okazało - sygnał ten nie został usłyszany m.in. z powodu bardzo hałaśliwej pracy silnika wysokoprężnego samochodu "Tatra", hałaśliwego procesu wydzielania gazów spalinowych oraz pewnej hałaśliwości toczenia się przyczepy niskopodwoziowej. Oskarżony niewątpliwie powinien to przewidzieć, ale skoro nie przewidział, błędnie mniemając, że sygnał dotarł do Franciszka K., to nie sposób zasadnie twierdzić, iż umyślnie nie dopełnił obowiązku skutecznego ostrzeżenia o swoim zamiarze wyprzedzania.
Co do niezachowania przez oskarżonego bezpiecznego odstępu od roweru prowadzonego przez Franciszka K., prokurator w rewizji uważa, że odstęp ten musiał być minimalny, skoro: "(...) wystarczyło spowodowane kuleniem wychylenie się pokrzywdzonego w prawo, aby doszło do kolizji". W związku z tym trzeba zauważyć, że chodziło nie tyle o "wychylenie się" Franciszka K. w prawo, ile o jego "zatoczenie się" w prawo na odległość około 1,5 m od lewego skraju jezdni. Tak to bowiem wyjaśnił oskarżony, a jedyni świadkowie zdarzenia - Stanisław K. i Władysław W. - nie byli w stanie temu zaprzeczyć, fakt zaś stwierdzenia we krwi Franciszka K. po upływie 1 godziny i 15 minutach po wypadku 0,47‰ alkoholu wyjaśnienie oskarżonego wprost uprawdopodobnia. Jeżeli zaś tak, to można powątpiewać, czy wydarzało się to tylko na skutek "kulenia" Franciszka K. (utykał z powodu schorzenia nogi), które oskarżony widział. W każdym jednak razie nie można zasadnie twierdzić, że odstęp między samochodem oskarżonego a rowerem Franciszka K. był minimalny. Odstęp ten był taki, że na ogół uchodziłby za bezpieczny, a jedynie w konkretnych warunkach okazał się niewystarczający. Oskarżonemu można więc i należy zarzucić, że popełnił błąd w ocenie sytuacji, nie biorąc dostatecznej poprawki na specyficzny sposób poruszania się Franciszka K., ale popełnienie błędu w ocenie nie upoważnia do przypisania oskarżonemu winy umyślnej.
Jak z powyższego wynika, w sprawie nie tylko że nie da się zasadnie stwierdzić, iż oskarżony umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym, ale nawet trudno orzec, że naruszenie tych zasad było rażące czy jaskrawe. Przyjmując zaś, że oskarżony nieumyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym - i to jeszcze w stopniu nie pozwalającym na określenie tej nieumyślności jako rażącej czy jaskrawej - orzeczonej oskarżonemu kary 2 lat pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem wykonania na okres 3 lat, grzywny w kwocie 6.000 zł i zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych na okres 2 lat nie można uznać za rażąco niewspółmiernie łagodną. Stopień społecznego niebezpieczeństwa czynu bowiem określa się nie tylko według elementów przedmiotowych (w tym wypadku rodzaju skutku), lecz także według elementów podmiotowych (w tym wypadku postaci winy i jej stopnia w zakresie naruszania zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym) (...).
Rewizja uważa, że względy na społeczne oddziaływanie kary przemawiały przeciwko warunkowemu zawieszeniu jej wykonania, gdyż przestępstwa drogowe szerzą się nagminnie, złożenie zaś poręczenia nic w tym zakresie nie mogło zmienić. Rozumowanie to jest błędne.
Po pierwsze - gdyby nagminność przestępstw drogowych w skali kraju, która jest powszechnie znana, stanowiła przeciwwskazanie do warunkowego zawieszenia kary, wówczas praktycznie do żadnego sprawcy tego przestępstwa nie można by stosować dobrodziejstwa wynikającego z treści art. 73 k.k. Tak zaś nie jest, i ze zrozumiałych względów być nie może. Chodzi bowiem nie o powtarzanie się przestępstw drogowych w ogóle, lecz o powtarzanie się szczególnie groźnych społecznie zachowań, które te przestępstwa rodzą. Zachowanie oskarżonego, jak już zauważono wcześniej, do takich zaś nie należało.
Po wtóre - jeżeli mówi się o celach kary w zakresie społecznego oddziaływania, to ma się na względzie głównie oddziaływanie na środowisko sprawcy, w którym jego czyn jest znany. Chodzi przy tym nie tylko o samo odstraszenie osób tworzących to środowisko od popełnienia podobnego przestępstwa, lecz także, jeżeli nie przede wszystkim, o kształtowanie ich postaw - napiętnowanie zaszłości i uwrażliwienie na przyszłość. Z tego zaś punktu widzenia fakt złożenia poręczenia przez kolektyw środowiskowy, z którego wywodzi się sprawca, może przekonać sąd, że cele kary w zakresie społecznego oddziaływania zostaną osiągnięte również bez orzekania kary bezwzględnego pozbawienia wolności. Dotyczy to zwłaszcza wypadków, w których kolektyw środowiskowy - ręcząc, że sprawca więcej przestępstwa nie popełni - wykazuje postawę napiętnowania samego czynu oraz zrozumienie potrzeby zapobiegania podobnym czynom w ogóle, a ten wypadek do takich należy.
Z tych powodów, nie znajdując podstaw do stwierdzenia, że sąd pierwszej instancji przecenił znacznie złożonego w tej sprawie poręczenia, należało orzec jak na wstępie.
OSNKW 1976 r., Nr 12, poz. 154
Treść orzeczenia pochodzi z Urzędowego Zbioru Orzeczeń SN