Uchwała z dnia 1994-02-16 sygn. I KZP 39/93
Numer BOS: 2145317
Data orzeczenia: 1994-02-16
Rodzaj organu orzekającego: Sąd Najwyższy
Najważniejsze fragmenty orzeczenia w Standardach:
Uchwała z dnia 16 lutego 1994 r I KZP 39/93
- Określenie "gra hazardowa", użyte w art. 128 § 1 k.w., obejmuje swym zakresem wszelkie gry, w tym i grę w tzw. trzy karty, jeżeli wygrana lub przegrana uzależniona jest nie od umiejętności grających, lecz wyłącznie lub przeważnie od losu.
- Urządzającemu grę hazardową jedynie wówczas można przypisać odpowiedzialność za przestępstwo określone w art. 205 k.k., gdy w celu osiągnięcia korzyści majątkowej dla siebie, lub innej osoby, podstępnie obchodzi reguły gry, naruszając założoną przez nie równość szans jej uczestników, przez użycie oszukańczych zabiegów, w celu uzyskania korzystnego dla siebie wyniku gry.
Przewodniczący: sędzia J. Bratoszewski. Sędziowie: H. Gordon-Krakowska (sprawozdawca), J. Grajewski.
Prokurator Prokuratury Apelacyjnej: R. Stefański.
Sąd Najwyższy w sprawie Radosława B. i Grzegorza A., po rozpoznaniu przekazanego na podstawie art. 390 § 1 k.p.k., przez Sąd Wojewódzki w Elblągu, postanowieniem z dnia 24 listopada 1993 r., zagadnienia prawnego wymagającego zasadniczej wykładni:
"Czy grę w tak zwane trzy karty przyjmować należy za grę hazardową, o której mowa w art. 128 § 1 kodeksu wykroczeń, czy też za grę oszukańczą polegającą na doprowadzeniu innej osoby do niekorzystnego rozporządzenia mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd poprzez odpowiednie manipulacje kartami?"
uchwalił udzielić odpowiedzi jak wyżej.
Uzasadnienie
Przekazane Sądowi Najwyższemu zagadnienie prawne zrodziło się na tle następującej sytuacji:
Sąd Rejonowy w Elblągu, wyrokiem z dnia 13 września 1993 r., skazał Radosława B. na podstawie art. 205 § 1 k.k. na karę 1 roku i 6 miesięcy pozbawienia wolności za to, że w dniu 20 września 1991 r. w E., działając w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadził co najmniej jedną, nie ustaloną osobę do niekorzystnego rozporządzenia jej mieniem w kwocie 100 000 zł, poprzez wprowadzenie jej w błąd, prowadząc grę w tzw. trzy karty.
Tym samym wyrokiem skazany został Grzegorz A. za udzielenie Radosławowi B. pomocy w "prowadzeniu oszukańczej gry w tzw. trzy karty poprzez nakłanianie, namawianie do udziału w grze innych osób". Na podstawie art. 18 § 2 k.k. w zw. z art. 205 § 1 k.k. sąd wymierzył oskarżonemu karę jednego roku pozbawienia wolności.
Dokonując oceny prawnej czynu oskarżonych Sąd Rejonowy zajął stanowisko, że czyny oskarżonych nie stanowią wykroczenia, o którym mowa w art. 128 k.w. i i 14 § 1 k.w. w zw. z art. 128 k.w., gdyż przepis ten dotyczy urządzenia gry hazardowej w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Powołując się na utrwalony w orzecznictwie Sądu Najwyższego pogląd, sąd stwierdził, że grą hazardową jest "poker", "oko", natomiast gra "w trzy karty", jako polegająca na zręcznej manipulacji kartami i obliczona na wprowadzenie w błąd partnera, stanowi przestępstwo przewidziane w art. 205 k.k. i z tego powodu nie ma charakteru gry hazardowej.
Sąd Wojewódzki, rozpoznając sprawę w wyniku rewizji obrońcy oskarżonych, który zakwestionował powyższą ocenę prawną, powziął wątpliwość wyrażoną w treści pytania prawnego. W uzasadnieniu postanowienia Sąd Wojewódzki, powołując się na doktrynę i orzecznictwo Sądu Najwyższego, przyjmując, że gra "w trzy karty" jest uznawana za grę oszukańczą, kwalifikowaną jako przestępstwo przewidziane w art. 205 k.k., dostrzega jednak racje wyrażone w rewizji obrońcy, sprowadzające się do tego, iż:
- zasady gry "w trzy karty" są powszechnie znane i polegają na wskazaniu przez uczestnika gry jednej właściwej, spośród trzech, karty, po uprzedniej manipulacji nimi przez prowadzącego grę.
- uczestnicy gry zdają więc sobie sprawę z tego, że prowadzący ją będzie dokonywał manipulacji kartami, co czyni wątpliwym możliwość przypisania sprawcy, by w świadomości partnera wywoływał fałszywe wyobrażenie co do rzeczywistego stanu rzeczy.
Zdaniem Sądu Wojewódzkiego, należy odróżnić "zręczne" manipulowanie kartami od podstępnego" manipulowania, i tylko w tym drugim wypadku można przyjmować, że gra w swej istocie stanowi grę oszukańczą.
Sąd Najwyższy zważył, co następuje:
Wyrażony w motywach wyroku Sądu Rejonowego pogląd, oparty na doktrynie i orzecznictwie Sądu Najwyższego, że gra "w trzy karty" jest grą oszukańczą w rozumieniu art. 205 k.k., bez względu na jakiekolwiek okoliczności, nie jest trafny.
Pogląd ten oparty jest głównie na treści wyroku Sądu Najwyższego z dnia 10 stycznia 1935 r. 2 K 1400/34 (Zb. Orz. 1935, poz. 326), w którym Sąd ten, powołując się na wcześniejsze orzeczenia (Zb. Orz. SN 4/28, 38/21, 46/27), zajął stanowisko, że gra "w trzy karty", jako polegająca na zręcznej manipulacji kartami i obliczona na wprowadzenie w błąd partnera, stanowi przestępstwo określone w art. 264 k.k. W uzasadnieniu tego wyroku Sąd Najwyższy dokonał oceny techniki gry "w trzy karty", przyjmując, iż "powszechnie znanym jest fakt, że «bankier» (urządzający grę), rzuca karty w ten sposób, iż obserwującemu rzut wydaje się, że widzi, gdzie pada karta czerwona, podczas gdy w rzeczywistości «bankier» tak prędkim, że wymykającym się spod spostrzeżenia ruchem rzuca w to miejsce, gdzie pozornie pada karta czerwona kartę inną, której wyciągnięcie powoduje przegraną partnera". Cała technika gry tej polega zatem na wyzyskaniu błędu optycznego, wynikającego z mniejszej szybkości spostrzegania od szybkości ruchów kartami.
Jak stwierdził wówczas Sąd Najwyższy, "wywołanie błędu polega na wzbudzeniu, choćby w sposób konkludentny, u partnerów prowadzącego grę wrażenia, że przez swoją spostrzegawczość i bystrość orientacji potrafią zrównoważyć lub nawet przechylić na swoją korzyść gorsze w grze tej szanse, wynikające już z samego stosunku kart przegrywających do karty wygrywającej, podczas, gdy w rzeczywistości obserwowanie wyrzutu kart musi doprowadzić zawsze do przegrania, chyba że rzucający karty popełni niezręczność przez wyjątkowy przypadek lub umyślnie, celem zwabienia nowych partnerów". Innymi słowy, pogląd ten oznacza, że prowadzenie przez tzw. bankiera gry z tak perfekcyjną szybkością ruchu doprowadza do tego, że grający zawsze przegrywa, co nadaje grze charakter "oszukańczy". Uprzednio taki sam pogląd wypowiedział Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 10 stycznia 1928 r. II K 2312/1927 (Zb. Orz. 129, poz. 4), stwierdzając wprost, że: "gra w trzy karty polega na zręcznej manipulacji kartami i obliczona jest na wprowadzenie w błąd partnera", wyjaśniając jednocześnie, że "sąd oparł ten wniosek nie na dowolnym domniemaniu, lecz faktach powszechnie znanych, a więc nie wymagających udowodnienia".
Powyższe orzeczenia były podstawą utrwalonego w doktrynie, przedstawionego wyżej poglądu (por. M. Siewierski: Kodeks karny i prawo o wykroczeniach. Komentarz, Warszawa 1965, s. 264, teza 22; J. Bafia, K. Mioduski, M. Siewierski: Kodeks karny. Komentarz, t. II, Warszawa 1987, s. 268, teza 34; I. Andrejew, W. Świda, W. Wolter: Kodeks karny z komentarzem, Warszawa 1973, s. 623; M. Bojarski, W. Radecki: Kodeks wykroczeń z komentarzem, Warszawa 1992, s. 262 oraz A. Gubiński: Czy osoby prowadzące (urządzające) grę w trzy karty, trzy lusterka, trzy miasta, itp. ponoszą odpowiedzialność z art. 61 pr. o wykroczeniach czy też powinny być pociągane do odpowiedzialności karnej z art. 264 k.k., "Zagadnienia karno-administracyjne" z 1965 r., nr 3 s. 83-85; J. Bednarzak: Przestępstwo oszustwa w polskim procesie karnym, Warszawa 1971 s. 140).
Z takim, generalizującym poglądem nie sposób się zgodzić. Przyjmując bowiem za trafny tok rozumowania Sądu Najwyższego - co do reguł gry "w trzy karty" - wyrażony w uzasadnieniu wyroku z dnia 10 stycznia 1935 r., można by dojść do wniosku, że tylko wtedy gra byłaby prowadzona z zachowaniem wszelkich reguł, gdyby "bankier" przekładał karty w taki sposób (powoli lub nieudolnie), który umożliwiłby grającemu obserwację karty wygrywającej. Innymi słowy, "szybkość ruchu" kartami byłaby mniejsza lub równa "szybkości spostrzegania". Taki jednak sposób prowadzenia gry byłby pozbawiony większego sensu, skoro grający, zawsze i bez trudu wskazałby kartę wygrywającą, i w konsekwencji zawsze wygrywał. Jak powszechnie wiadomo, istota gry "w trzy karty" polega na tym, że urządzający grę pokazuje grającemu trzy karty, z reguły dwie czarne, jedną czerwoną, przy czym wygrywającą jest karta czerwona, a następnie z perfekcyjną szybkością przekłada karty, wyrzucając je w końcu grzbietami na stół. Grający wygrywa wówczas, gdy wskaże kartę czerwoną, bez względu na to, czy manipulację kartami obserwował, czy też nie. Tak więc jedna szansa wygrania (ze strony przeciwnika "bankiera") przeciwstawiona jest dwóm szansom wygrania (ze strony "bankiera"). Pewne, minimalne zresztą wyrównanie tych szans przynosi grającemu bystrość obserwacji w chwili wyrzucania kart przez "bankiera". O lepszej pozycji urządzającego grę i większym lub mniejszym prawdopodobieństwie przegrania przystępujący do gry zdają sobie sprawę, licząc jednak na korzystny dla siebie wynik gry, tj. wskazanie właściwej karty, nawet wówczas, gdy wskutek zręcznej manipulacji kartami utracili kontakt wzrokowy z kartą, która wygrywa. Interpretując w ten sposób reguły gry przyjąć należy, że gra "w trzy karty" ma cechy gry hazardowej, której wynik z reguły zależny jest od przypadku. Definicja gry losowej zawarta jest w art. 2 ust. 1 ustawy z dnia 29 lipca 1992 r. o grach liczbowych i zakładach wzajemnych (Dz. U. Nr 68, poz. 341), według którego "grami losowymi są gry o wygrane pieniężne lub rzeczowe, których wynik zależy od przypadku, a warunki gry określa regulamin". Do takich gier - na podstawie art. 2 ust. 1 pkt 5 cyt. ustawy - zalicza się m.in. gry w karty, ale tylko takie, jak: black jack, poker i baccarat (z zachowaniem warunków wynikających z ustawy). Nieujęcie w katalogu gier losowych gry "w trzy karty", jak też odmowa nadania jej takiego charakteru przez Ministra Finansów, nie świadczy jeszcze o tym, że jest to gra oszukańcza. Prowadzenie tej, w wysokim stopniu hazardowej gry, jeśli odbywa się z zachowaniem wszelkich jej reguł, może być ścigane jedynie na podstawie art. 128 k.w. Nawet wówczas, gdy urządzający grę manipuluje kartami z tak perfekcyjną zręcznością, że wzrok grającego nie nadąża za szybkością ruchu, nie nadaje to grze "w trzy karty" cech gry "oszukańczej". Zręcznego, perfekcyjnego manipulowania kartami przez urządzającego grę nie można w żadnym wypadku utożsamiać z przestępnym manipulowaniem, które ma miejsce wówczas, gdy urządzający grę np. wprowadza do gry czwartą kartę, gra trzema jednakowymi kartami, niedostrzegalnie podmienia wskazaną już przez grającego wygrywającą czerwoną kartę, po uprzednim, celowym odwróceniu uwagi grającego, co może uczynić osobiście lub przy pomocy wspólników.
Urządzającemu jakąkolwiek grę hazardową jedynie wówczas można przypisać odpowiedzialność za przestępstwo określone w art. 205 k.k., jeżeli w celu osiągnięcia korzyści majątkowej dla siebie, lub innej osoby, podstępnie obchodzi reguły gry, naruszając założoną przez nie równość (absolutną lub względną) szans jej uczestników przez użycie oszukańczych zabiegów w celu uzyskania korzystnego dla siebie wyniku gry.
Określenie "gra hazardowa", użyte w art. 128 § 1 k.w., obejmuje swym zakresem wszelkie gry, w tym i grę w tzw. trzy karty, jeżeli wygrana lub przegrana uzależniona jest nie od umiejętności grających, lecz wyłącznie lub przeważnie od losu. W każdym jednak wypadku obowiązkiem sądu rozstrzygającego sprawę - w wypadku przyjęcia, że gra ma charakter oszukańczy w rozumieniu art. 205 k.k. - jest wskazanie dowodów pozwalających na ustalenie będące podstawą takiej oceny prawnej czynu. Odwołanie się do notoryjności faktu, że urządzający grę "w trzy karty" zawsze wygrywa przez zręczną manipulację obliczoną na wprowadzenie w błąd partnera - jak to uczynił Sąd Najwyższy w cytowanym wyżej wyroku z dnia 10 stycznia 1928 r. - jest niedopuszczalnym uproszczeniem.
W świetle powyższych rozważań należy więc odstąpić od poglądów wyrażonych w dwóch cytowanych wyżej wyrokach Sądu Najwyższego (z dnia 10 stycznia 1928 r. i z dnia 10 stycznia 1935 r.), podzielając natomiast pogląd wyrażony w innym wyroku Sądu Najwyższego z dnia 9 sierpnia 1934 r. (1 K 492/34, Zb. Orz. 1934, z. 2, poz. 50), który nie stracił swej aktualności. W orzeczeniu tym Sąd Najwyższy stwierdził, że:
"1. Gra staje się oszukańczą w rozumieniu art. 264 k.k. tylko wtedy, gdy urządzający ją, lub biorący w niej udział, działa w celu osiągnięcia korzyści materialnej, obojętne czy dla siebie, czy dla kogokolwiek innego, gdyż używa w tym celu podstępu, polegającego bądź na wprowadzeniu innej osoby w błąd lub na wyzyskaniu jej błędu i gdy przez to podstępne działanie doprowadza tę lub inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem w związku z udziałem w danej grze.
2. Okoliczność, iż pewna gra daje urządzającemu ją lepsze szanse, niż biorącym w niej udział, wskutek czego urządzający w ostatecznym wyniku odnosi korzyść majątkową, nie nadaje sama przez się danej grze charakteru oszukańczego.
3. Urządzanie gry nawet w wysokim stopniu hazardowej, w razie zachowania wszelkich obowiązujących w niej prawideł, może być ścigane jedynie na zasadzie art. 61 pr. o wykroczeniach.
4. Art. 264 k.k. znajduje zastosowanie jedynie wówczas, gdy urządzający grę, lub którykolwiek z biorących w niej udział, nie zdaje się wyłącznie na przypadek, lecz stara się wpłynąć na wynik gry przez użycie jakichkolwiek podstępnych zabiegów".
Z tych wszystkich względów Sąd Najwyższy w obecnym składzie uchwalił jak na wstępie.
OSNKW 1994 r., Nr 3-4, poz. 15
Treść orzeczenia pochodzi z Urzędowego Zbioru Orzeczeń SN