Uchwała z dnia 1967-06-16 sygn. III CZP 45/67
Numer BOS: 1263680
Data orzeczenia: 1967-06-16
Rodzaj organu orzekającego: Sąd Najwyższy
Najważniejsze fragmenty orzeczenia w Standardach:
- Współposiadanie i jego ochrona (art. 346 k.c.)
- Sytuacja prawna współposiadacza, który został wyzuty ze współposiadania
- Wspólność praw; zniesienie wspólności praw
Sygn. akt III CZP 45/67
Uchwała z dnia 16 czerwca 1967 r.
Przewodniczący: sędzia J. Majorowicz. Sędziowie: H. Dąbrowski, J. Ignatowicz (sprawozdawca).
Sąd Najwyższy w sprawie z powództwa Józefa M. przeciwko Karolowi R., Janowi S. i Stefanii M. o przywrócenie utraconego posiadania, po rozpoznaniu zagadnienia prawnego przekazanego przez Sąd Wojewódzki w Krakowie postanowieniem z dnia 17 marca 1967 r. do rozstrzygnięcia w trybie art. 391 k.p.c.:
"a) Czy w wypadku przewidzianym w art. 346 k.c., a więc gdy w stosunkach między współposiadaczami tej samej rzeczy zakresu współposiadania nie da się ustalić, ochrona posesoryjna nie przysługuje współposiadaczowi również wówczas, gdy inny współposiadacz w całości pozbawił go posiadania?
b) W razie odpowiedzi twierdzącej na powyższe pytanie - czy ochrona posesoryjna przysługiwałaby przeciwko osobom, które działając na korzyść jednego ze współposiadaczy, pozbawiłyby w zupełności posiadania drugiego współposiadacza?"
uchwalił:
W wypadku gdy zakresu współposiadania nie da się ustalić (art. 346), roszczenie o ochronę posiadania - tak w stosunku do jednego z współposiadaczy, jak i w stosunku do osoby, która dokonała naruszenia posiadania na jego korzyść - nie przysługuje także wtedy, gdy współposiadacz został pozbawiony posiadania w całości.
Uzasadnienie
Przedstawione przez Sąd Wojewódzki Sądowi Najwyższemu pytanie prawne wyłoniło się na tle następującego stanu faktycznego.
Pozwana wraz ze swym mężem zamieszkiwała u swego syna i jego żony. Razem z nimi prowadziła od 1954 r. gospodarstwo rolne, m.in. na działkach, które stanowią jej własność. Na skutek nieporozumień, jakie powstały między pozwaną z jednej strony a jej mężem, synem i synową z drugiej strony, pozwana opuściła na wiosnę 1965 r. dotychczasowe mieszkanie i przeniosła się do swego zięcia i córki, przy czym przy pomocy swego zięcia oraz innego rolnika przejęła wymienione działki do swego wyłącznego użytku. W związku z tym syn pozwanej wytoczył przeciwko matce i szwagrowi, a jej zięciowi, oraz wymienionemu rolnikowi powództwo zmierzające do ochrony jego dotychczasowego posiadania.
Abstrahując od poruszonego przez Sąd Wojewódzki zagadnienia, czy powód był istotnie współposiadaczem spornych działek w rozumieniu art. 336 k.c., czy też tylko wykonywał posiadanie w imieniu swej matki, co należy - jak to trafnie podkreślił Sąd Wojewódzki - od okoliczności konkretnego wypadku, należy omówić następujące, istotne dla rozstrzygnięcia pytania Sądu Wojewódzkiego zagadnienia.
Zgodnie z art. 346 k.c. roszczenie o ochronę posiadania nie przysługuje w stosunkach między współposiadaczami tej samej rzeczy, jeżeli nie da się ustalić zakresu współposiadania. W uchwale z dnia 18 czerwca 1966 r. III CZP 49/66 (OSNCP 1967 r., poz. 6), zawierającej wykładnię tego przepisu, Sąd Najwyższy wyjaśnił, że zakres wspólnego posiadania nie da się w jego rozumieniu ustalić wtedy, gdy w rachubę wchodzi współposiadanie polegające - tak jak w wypadku współposiadania gospodarstwa rolnego - na zgodnym współdziałaniu współposiadaczy (współposiadanie zależne). Zakres ten bowiem jest w takim wypadku całkowicie niesprecyzowany, a realizacja orzeczenia o dopuszczeniu do takiego współposiadania zależałaby wyłącznie od dobrej woli wszystkich zainteresowanych.
Ze sformułowania art. 346 k.c., jak również z zawartych w wymienionej uchwale wyjaśnień wynika, że przepis ten ma zastosowanie przede wszystkim wtedy, gdy doszło do całkowitej utraty posiadania przez współposiadacza, wtedy bowiem realizacja ewentualnego roszczenia zmierzającego do przywrócenia współposiadania nie byłaby - wobec odmowy współdziałania ze strony pozostałych współposiadaczy (współposiadacza) - możliwa. Inaczej natomiast mogłoby być wtedy, gdyby naruszenie współposiadania polegało jedynie na utrudnianiu wykonywania współposiadania przez innego współposiadacza, np. gdyby wyrażało się w utrudnianiu dostępu do pewnych pomieszczeń. W takiej bowiem sytuacji wyrok nakazujący pozwanemu, aby zaniechał pewnych czynów, mógłby być wykonalny. Dlatego w takich okolicznościach ograniczenie przewidziane w art. 346 k.c. nie stałoby na przeszkodzie uwzględnieniu powództwa jednego ze współposiadaczy przeciwko innemu współposiadaczowi.
Art. 346 k.c. wyłącza roszczenie o ochronę posiadania w stosunkach "pomiędzy współposiadaczami". Literalna jego wykładnia mogłaby przeto prowadzić do wniosku, że bez względu na charakter współposiadania roszczenie posesoryjne przysługuje w każdym razie współposiadaczowi przeciwko osobie, która nie będąc współposiadaczem, naruszyła jego posiadanie na korzyść innego współposiadacza. Jednakże logiczna wykładnia prowadzi do odmiennych konkluzji. Nie można bowiem zapominać, że osoba taka nie działa w interesie własnym, lecz w interesie określonego współposiadacza. Z tego wynika, że ocena, czy w konkretnym wypadku ochrona posesoryjna jest w świetle art. 346 k.c. dopuszczalna, zależy nie od przesłanek związanych z sytuacją tej osoby, lecz od tego, jak się przedstawia stosunek względem rzeczy tego współposiadacza, na korzyść którego doszło do naruszenia współposiadania. W wyniku bowiem naruszenia posiadania na korzyść określonej osoby posiadanie uzyskuje nie bezpośredni sprawca naruszenia, lecz ten, na czyją korzyść naruszenie nastąpiło. Bezpośredni zaś sprawca naruszenia albo staje się dzierżycielem władającym rzeczą za tego, na czyją korzyść naruszył posiadanie, albo nawet zrywa, po naruszeniu posiadania, wszelkie więzy z rzeczą.
W tych warunkach orzeczenie uwzględniające powództwo w stosunku do bezpośredniego sprawcy naruszenia albo wywierałoby skutek także względem współposiadacza, na korzyść którego dokonano naruszenia, albo byłoby niewykonalne. Jest oczywiste, że tym samym takie przywrócenie posiadania albo godziłoby w przepis art. 346 k.c., albo też byłoby bezprzedmiotowe.
Powyższe wyjaśnienia uzasadniają treść odpowiedzi zawartej w niniejszej uchwale.
Jednakże Sąd Wojewódzki trafnie zwraca uwagę, że wyniki jurydycznych rozważań powinny być skontrolowane ze społecznego punktu widzenia. W szczególności należy się zastanowić, czy nie prowadzą one do nie usprawiedliwionej krzywdy niektórych z zainteresowanych osób.
Przystępując do takiej oceny należy przede wszystkim podkreślić, że już u podłoża przepisu art. 346 k.c. leży nierówne traktowanie współposiadaczy. O ile bowiem wprowadzenie przez ustawodawcę - obok ochrony petytoryjnej - ochrony posesoryjnej zmierza do przeciwdziałania samowoli i tym samym do ochrony osób tą samowolą dotkniętych, to przepis art. 346 k.c. osiągnięcie tego społecznie uzasadnionego celu w jakimś zakresie ogranicza. Pomimo to ustawodawca, zmuszony koniecznością wynikającą ze skomplikowanych stosunków między współposiadaczami, na takie ograniczenie się zdecydował.
Jednakże ograniczenie, o którym mowa, nie można - jak to bliżej wyjaśnił Sąd Najwyższy w uchwale Całej Izby Cywilnej z dnia 28 września 1963 r. III CO 33/62 (OSNCP 1964, poz. 22) - rozpatrywać w oderwaniu od innych środków obrony, z jakich w świetle obowiązującego ustawodawstwa może skorzystać osoba, która została pozbawiona współposiadania. Taka całościowa ocena sytuacji tej osoby prowadzi do stwierdzenia, że przepis art. 346 k.c. nie jest w rzeczywistości tak drastyczny, jakby to się prima facie mogło wydawać.
Ogólną ocenę sytuacji współposiadacza, który został wyzuty ze współposiadania, należy rozpocząć od stwierdzenia, że w rachubę z tego punktu widzenia wchodzą trzy różne stany faktyczne. Pierwszy polega na tym, że współposiadacze są zarazem współwłaścicielami rzeczy będącej podmiotem współposiadania. Drugi przedstawia się w ten sposób, że żadnemu z nich prawo własności do tej rzeczy nie przysługuje. W trzecim wreszcie stanie faktycznym jedna (niektóre) z osób współkorzystających z rzeczy jest wyłącznym jej właścicielem, druga (inne) zaś jest tylko współposiadaczem. Taki właśnie stan faktyczny występuje w sprawie niniejszej.
Sytuacja pierwsza nie nasuwa wątpliwości ani jurydycznych, ani społecznych. Współwłaściciel bowiem pozbawiony posiadania może osiągnąć ochronę swych interesów w dwojakiej drodze. Może mianowicie - według swego wyboru - albo wystąpić o zniesienie współwłasności, albo, jeżeli mu to nie odpowiada, może, jak to bliżej wyjaśnił Sąd Najwyższy w powołanej uchwale Całej Izby Cywilnej III CO 33/62, wystąpić z wnioskiem o uregulowanie przez sąd sposobu korzystania oraz zarządu rzeczą wspólną. Wprawdzie sąd, rozpoznając jego wniosek, nie mógłby, jeżeli w rachubę wchodzi współwłasność nieruchomości rolnej orzec jej podziału quoad usum, jednakże może wydać orzeczenie innej treści, które zapewni ochronę interesów wnioskodawcy. Wśród innych możliwości wchodzi w rachubę takie rozstrzygnięcie, na podstawie którego współwłaściciel pozbawiony posiadania zostanie upoważniony do wyłącznego korzystania z rzeczy wspólnej - oczywiście z obciążeniem go obowiązkiem wydawania pozostałym współwłaścicielom odpowiedniej części dochodów z rzeczy bądź w naturze, bądź w gotówce. Rzecz oczywista, ocena, czy należy wydać takie rozstrzygnięcie, jak również czy tym współwłaścicielem, któremu należy przyznać wyłączność korzystania z rzeczy wspólnej, jest ten, kto został pozbawiony posiadania, zależy od okoliczności konkretnego przypadku.
W sytuacji gdy z rzeczy korzystają osoby nie będące jej właścicielami, a więc które są tylko współposiadaczami (np. w wypadku, gdy kilku spadkobierców objęło w posiadanie nieruchomość nabytą przez spadkodawcę bez zachowania formy aktu notarialnego), problem jest bardziej skomplikowany, brak jest bowiem przepisów, które by takie współposiadanie bliżej regulowały.
Jest rzeczą oczywistą, że współposiadaczom takim nie przysługuje prawo domagania się zniesienia współwłasności, gdyż prawo to jest zastrzeżone tylko dla współwłaścicieli (art. 210 k.c.). Podobnie tylko dla współwłaścicieli ustawa przewiduje w art. 199 i nast. k.c. prawo domagania się określenia sposobu zarządu i korzystania z rzeczy. Jednakże zgodnie z poglądem przyjętym tak w orzecznictwie, jak i w doktrynie przepisy te mają szerszy zasięg, gdyż przyjmuje się, że wobec braku w naszym ustawodawstwie przepisów, które by normowały instytucję wspólności praw, przepisy o współwłasności należy stosować w drodze analogii do wspólności innych praw niż prawo własności. Nie ma również przeszkód do analogicznego stosowania przepisów o zarządzie rzeczą wspólną i o korzystaniu z rzeczy wspólnej - do współposiadania. Przeciwnie, brak bardziej szczegółowych przepisów odnoszących się do tej instytucji z jednej strony oraz jej doniosłe w stosunkach własnościowych w naszym kraju znaczenie społeczno-gospodarcze z drugiej strony w pełni taką wykładnię usprawiedliwiają. W tych warunkach to, co wyżej powiedziano o określaniu sposobu korzystania z rzeczy wspólnej przez sąd na wniosek współwłaścicieli, należy mutatis mutandis odnieść do podobnych spraw wszczynanych na wniosek współposiadaczy.
Najmniej korzystna jest sytuacja współposiadacza, który nie jest współwłaścicielem rzeczy, posiada zaś ją wspólnie z jej właścicielem, a więc gdy dochodzi do konkurencji interesów osoby nieuprawnionej z interesami osoby uprawnionej. Nie sposób bowiem przyjąć, żeby współposiadacz nie będący współwłaścicielem mógł zwrócić się do sądu o określenie sposobu korzystania z rzeczy i doprowadzić w ten sposób do takiego korzystania z rzeczy, jakiego właściciel sobie nie życzy. Taka wykładnia byłaby bowiem w sposób oczywisty sprzeczna z przepisem art 140 k.c., który m.in. zapewnia właścicielowi prawo korzystania z rzeczy z wyłączeniem innych osób.
Jednakże powyższego wyniku nie można uznać za społecznie wadliwy. Jeżeli bowiem współwłaściciel dopuszcza do samoistnego współposiadania osobę nie będącą właścicielem, to czyni tak z reguły z pobudek wynikających ze stosunków osobistych łączących te dwie osoby. Wymownym tego przykładem jest stan faktyczny będący przedmiotem rozpoznania w sprawie niniejszej. Jeżeli zaś tak, to dalsze trwanie współposiadania, pomimo że pobudki te przestały być aktualne (np. dlatego, że syn-współposiadacz zraził do siebie matkę-właścicielkę), nie miałoby usprawiedliwienia ani społecznego, ani moralnego. Przyznanie współposiadaczowi ochrony prawnej przeciwko osobie uprawnionej, nawet jeżeli dopuszcza się ona wobec niego samowoli, nie dałoby się niczym usprawiedliwić. Dlatego ostateczny wniosek, że w takiej sytuacji współposiadaczowi nie przysługuje w świetle naszego prawa roszczenie posesoryjne przeciwko drugiemu współposiadaczowi będącemu zarazem właścicielem rzeczy, nie budzi z punktu widzenia społecznego i moralnego zastrzeżeń.
OSNC 1968 r., Nr 1, poz. 3
Treść orzeczenia pochodzi z Urzędowego Zbioru Orzeczeń SN