Wyrok z dnia 1985-02-08 sygn. IV KR 18/85
Numer BOS: 1181604
Data orzeczenia: 1985-02-08
Rodzaj organu orzekającego: Sąd Najwyższy
Najważniejsze fragmenty orzeczenia w Standardach:
Sygn. akt IV KR 18/85
WYROK z dnia 8 lutego 1985 r.
Pojęcia bezpośredniości zamachu na dobro prawnie chronione nie można zawężać tylko do zadawania przez napastnika ciosów albo groźby zadania ciosu lub groźby użycia niebezpiecznego narzędzia, tj. do takiego bezprawnego działania, które już godzi fizycznie w napadniętego lub może to bezzwłocznie nastąpić.
Bezpośredniość zamachu istnieje także wtedy, gdy po pierwszym ataku i krótkiej przerwie napastnik zmierza do powtórzenia ataku, a istnieje wysoki stopień prawdopodobieństwa, że zamiar swój zrealizuje natychmiast lub w najbliższej chwili.
Przewodniczący: sędzia M. Mizio (sprawozdawca). Sędziowie: S. Sokół, J. Tobera.
Prokurator Prokuratury Generalnej: J. Słok.
Sąd Najwyższy po rozpoznaniu w dniu 8 lutego 1985 r. sprawy J. B., oskarżonego z art. 157 § 2 k.k. w zw. z art. 155 § 1 pkt 2 k.k., z powodu rewizji wniesionej przez obrońcę oskarżonego od wyroku Sądu Wojewódzkiego w P. z dnia 20 września 1984 r.
zmienił zaskarżony wyrok w ten sposób, że na podstawie art. 22 § 1 k.k. oskarżonego uniewinnił (...).
UZASADNIENIE
Sąd Wojewódzki w P. wyrokiem z dnia 20 września 1984 r. uznał oskarżonego J. B. za winnego tego, że w dniu 22 stycznia 1984 r. w O., w zamiarze spowodowania u pokrzywdzonego S. S. obrażeń zazwyczaj zagrażających życiu, uderzył go nożem w okolicę klatki piersiowej, powodując przebicie prawej komory serca, przegrody międzykomorowej, komory lewej i ściany komory lewej serca na jej tylno-bocznej powierzchni, co w konsekwencji spowodowało śmierć pokrzywdzonego, tj. popełnienia przestępstwa określonego w art. 155 § 1 pkt 2 k.k. w zw. z art. 157 § 2 k.k. i w zw. z art. 10 § 2 k.k., i za to na podstawie art. 157 § 2 k.k. w zw. z art. 10 § 3 k.k. skazał go na karę 6 lat pozbawienia wolności.
Wyrok ten zaskarżył obrońca oskarżonego.
Sąd Najwyższy zważył, co następuje:
Sformułowany w rewizji zarzut, że Sąd Wojewódzki niesłusznie uznał, iż oskarżony nie działał w obronie koniecznej, jest zasadny.
Z przeprowadzonych w sprawie dowodów i ustalonych przez Sąd Wojewódzki faktów wynika, że stan zagrożenia dla oskarżonego powstał już w restauracji "M.", gdzie pijany S. S. (około 2‰) był jednym z prowokatorów wywołujących sprzeczki, a oskarżony i jego koledzy zostali ostrzeżeni, że młodzi mężczyźni z O. chcą wywołać z nimi bójkę. Stopień tego zagrożenia był wówczas widocznie znaczny, skoro oskarżony i jego koledzy zdecydowali się zaraz opuścić restaurację, rezygnując z wypicia podanej im oraz zapłaconej już wódki i udali się na stację PKP. W pobliżu baru "O." zostali jednak zaatakowani przez grupę mężczyzn z O., doszło do bójki, w której oskarżony i jego kolega E. R. nie uczestniczyli. Zostali natomiast zaczepieni i pobici przez A. D. oraz S. S. Najpierw upadł na ziemię E. R., a następnie za oddalającym się oskarżonym pobiegli obaj napastnicy, pod ciosami których upadł on na ziemię i wówczas był kopany po całym ciele.
A więc narastający stan zagrożenia przerodził się w bezpośredni bezprawny zamach na zdrowie oskarżonego i E. R.
Kiedy A. D. i S. S. przestali kopać oskarżonego i stanęli w odległości kilku metrów od niego, oskarżony podniósł się z ziemi, wyjął z kieszeni nóż rybacki i otworzył jego ostrze. Wówczas S. S. zaczął zbliżać się do oskarżonego, a kiedy znalazł się w bezpośredniej bliskości, oskarżony wymierzył nożem cios, który trafił w lewą stronę klatki piersiowej, i S. S. po tym ciosie upadł na ziemię. Wówczas oskarżonego zaatakował A. D., po którego ciosach oskarżony upadł na ziemię i na chwilę stracił przytomność.
W miejscu zdarzenia (zaplecze baru "O.") leżał ubity śliski śnieg (protokół oględzin, wyjaśnienia oskarżonego).
D. - podobnie jak S. S. - był pijany, gdyż bezpośrednio przed zajściem wypił wspólnie z dwoma innymi mężczyznami 1 litr wódki (co wynika z jego wyjaśnień).
Oskarżony nie mógł uniknąć starcia ze S. S. przez odejście z tego miejsca, gdyż przed nim stali A. D. i S. S., a za nim był mur (wyjaśnienia oskarżonego).
Na podstawie przedstawionych ustaleń faktycznych Sąd Wojewódzki doszedł do wniosku, że:
1) nie istniało niebezpieczeństwo bezpośredniego zamachu na zdrowie lub życie oskarżonego,
2) oskarżony J. B. nie działał ani w warunkach obrony koniecznej, ani w warunkach przekroczenia granic obrony koniecznej,
3) działanie oskarżonego nosiło znamiona typowego odwetu,
4) wyjęcie noża przez oskarżonego było swoistą formą prowokacji.
Konfrontując dokonaną przez Sąd Wojewódzki ocenę prawną z prawidłowo ustalonym stanem faktycznym sprawy, trzeba jednak stwierdzić, że jest to ocena nietrafna i sprzeczna z ustaleniami faktycznymi, a wyciągnięte z niej wnioski błędne. Ponadto Sąd Wojewódzki nie przedstawił w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku procesu myślowego (rozumowania), który doprowadził go do przekonania o nieistnieniu obrony koniecznej oraz o występowaniu "odwetu" i "prowokacji" ze strony oskarżonego J. B.
W związku z tym należy wyjaśnić, że pojęcia bezpośredniości zamachu na dobro prawnie chronione nie można zawężać tylko do zadawania przez napastnika ciosów albo groóby zadania ciosu lub groźby użycia niebezpiecznego narzędzia, tj. do takiego bezprawnego działania, które już godzi fizycznie w napadniętego lub może to bezzwłocznie nastąpić.
Bezpośredniość zamachu istnieje także wtedy, gdy po pierwszym ataku i krótkiej przerwie napastnik zmierza do powtórzenia ataku, a istnieje wysoki stopień prawdopodobieństwa, że zamiar swój zrealizuje natychmiast lub w najbliższej chwili (..).
Uwagi te odnoszą się w pełni do sytuacji, w jakiej znalazł się J. B.
Był jednym z tych, na których grupa rozwydrzonych i pijanych młodych mieszkańców O. chciała dokonać samosądu. Przez dwóch z nich – A. D. i S. S. - został dotkliwie pobity, skoro od ich ciosów upadł na ziemię, po czym był jeszcze kopany. Był to oczywisty zamach na co najmniej zdrowie J. B. Miał więc podstawę do przekonania, że zbliżający się do niego S. S. jest zdecydowany w najbliższej chwili zaatakować go ponownie, skoro nie zatrzymał się, mimo że widział w ręku J. B. nóż. Zaistniała więc konieczność obrony, a stopień zagrożenia wzrastał, gdyż w bardzo bliskiej odległości stał drugi napastnik - A. D. Oskarżony zatem - dysponując nożem - użył go wobec S. S.
Ze względu na to, że J. B. użył wyraźnie niebezpiecznego narzędzia i ugodził nim w ważne dla życia oraz zdrowia organy ciała, Sąd Najwyższy rozważał ewentualność przekroczenia przez oskarżonego granic obrony koniecznej. Mając na względzie te okoliczności, doszedł jednak do przekonania, że J. B. granic obrony koniecznej nie przekroczył.
Od oskarżonego, 18-letniego ucznia zasadniczej szkoły budowlanej, życiowo mało doświadczonego i w jakimś stopniu wzburzonego psychicznie po pobiciu go i trwającą w pobliżu bójką, nie można wymagać, żeby tak miarkował miejsce zadania nożem ciosu oraz siłę uderzenia, aby cios obezwładniał napastnika i jednocześnie nie zagroził jego życiu. Takie wymaganie byłoby ograniczeniem prawa do obrony, które państwo gwarantuje każdemu obywatelowi (art. 22 § 1 k.k.).
Należy przy tym zwrócić uwagę na okoliczność, którą Sąd Wojewódzki zupełnie pominął. Oskarżony mianowicie wyjaśnił, że S. S. bezpośrednio przed uderzeniem go nożem zatoczył się i zachwiał się. Jest to twierdzenie wiarygodne, jeżeli się zważy, że S. S. był pijany i szedł po ubitym śliskim śniegu.
W takim zaś wypadku jest w wysokim stopniu prawdopodobne, że zadanie ciosu akurat w okolice serca nie było przez oskarżonego z góry zamierzone, że sprawił to przypadkowy zbieg okoliczności. Ewentualność taka znajduje wsparcie także w tym, że biegli z zakresu medycyny sądowej nie byli w stanie precyzyjnie określić przypuszczalnego sposobu spowodowania rany klatki piersiowej i serca oraz nie wykluczyli "zatoczenia się" pokrzywdzonego. To wszystko dodatkowo przemawia przeciwko stawianiu oskarżonemu zarzutu, że zastosował sposób obrony niewspółmierny do niebezpieczeństwa zamachu.
Podsumowując rozważania dotyczące obrony koniecznej, celowe będzie przytoczenie tezy jednego z wyroków Sądu Najwyższego (OSNKW 1974, z. 4, poz. 61):
"Napastnik, który przedsiębierze działanie stanowiące bezpośredni bezprawny zamach na jakiekolwiek dobro społeczne lub jakiekolwiek dobro jednostki, musi sobie samemu przypisać winę za szkodę, jaką poniesie z rąk osób działających w obronie koniecznej. Stanowisko to jest wyrazem obowiązującego prawa stojącego na straży porządku i bezpieczeństwa publicznego, odpowiada społecznemu poczuciu sprawiedliwości oraz jest zgodne z zasadami etyki i moralności obowiązującej w PRL."
Wydaje się, że wskazania dla aktualnego wymiaru sprawiedliwości wynikające z cytowanej tezy są tym cenniejsze, że naruszenie porządku prawnego przez nietrzeźwe i zdemoralizowane osoby jest zjawiskiem ciągle jeszcze zbyt częstym.
W sprawie niniejszej nie zachodzi też dysproporcja, w szczególności rażąca, między dobrem prawnie chronionym a dobrem w toku obrony zaatakowanym. Oba dobra - to zdrowie i życie człowieka.
Sąd Najwyższy nie podziela również poglądu Sądu Wojewódzkiego, że działanie J. B. było "typowym odwetem", a wyjęcie przez oskarżonego noża "swoistą formą prowokacji".
O odwecie nie może być mowy przede wszystkim z tego powodu, że w całym zajściu J. B. był wyłącznie stroną broniącą się przed atakami S. S. i A. D. Wyłącza to więc logiczną możliwość przyjęcia zemsty, mszczenia się, wynagrodzenia sobie doznanej krzywdy.
Natomiast przyjęcie "swoistej prowokacji" wskazuje na błędne rozumienie pojęcia (określenia) "prowokacja". Prowokować bowiem - to umyślnie wywołać czyjąś reakcję, drażnić, wyzywać, wyzywająco zachowywać się.
W sprawie brak jednak jakichkolwiek podstaw do przypisania J. B. takich intencji. Wprost przeciwnie - wyjaśnił on, że liczył, iż po wyjęciu noża napastnicy przestaną go dalej atakować, i takie przypuszczenie oskarżonego jest całkowicie zrozumiałe.
Z tych wszystkich względów Sąd Najwyższy orzekł jak na wstępie.
Treść orzeczenia została pozyskana od organu orzekającego na podstawie dostępu do informacji publicznej.