Prawo bez barier technicznych, finansowych, kompetencyjnych

Słownik języka polskiego jako utwór w rozumieniu prawa autorskiego

Pojęcie utworu jako przedmiotu prawa autorskiego (art. 1 Pr.Aut.)

Opracowanie siatki haseł, sposób definiowania haseł oraz kompozycja haseł trudnych (leksemów) stanowią przejaw twórczej działalności autorów słownika języka polskiego w rozumieniu art. 1 ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (jedn. tekst: Dz. U. z 2000 r. Nr 80, poz. 904 ze zm.).

Ocena prawna słownika języka polskiego z punktu widzenia przepisów prawa autorskiego jest niewątpliwie utrudniona ze względu na naturę tego utworu, w szczególności ze względu na to, że wachlarz możliwości zdefiniowania poszczególnych haseł jest ograniczony. Nie ulega wątpliwości, że w świetle opinii biegłego językoznawcy, stworzenie słownika języka polskiego - oprócz wiedzy z zakresu gramatyki i leksykografii - wymaga zebrania tzw. korpusu, czyli grupy tekstów źródłowych, w których wystąpiło dane hasło. Jak stwierdził biegły, bez stworzenia tzw. korpusu, który w przypadku słownika języka polskiego określono na około 30 milionów jednostek tekstowych, językoznawca nie jest w stanie opracować słownika, któremu nie można zasadnie postawić zarzutu naśladownictwa.

Biegły wyraźnie też stwierdził, że zespół przygotowujący "Praktyczny słownik współczesnej polszczyzny" nie dysponował tzw. korpusem, lecz kartoteką liczącą około 5.000 kart, co jest zdecydowanie niewystarczające. Jednocześnie biegły ten zajął stanowisko, że argumentem rozstrzygającym o oryginalności słownika jest wyłącznie budowa poszczególnych haseł.

Należy zwrócić uwagę na następujące ustalenia dokonane przez Sądy orzekające na podstawie opinii biegłego językoznawcy. Po pierwsze, porównując "Słownik języka polskiego" pod redakcją M. Szymczaka i "Praktyczny słownik współczesnej polszczyzny", wydawany przez stronę pozwaną ustalono, że 50procent rzeczowników ma w obu słownikach definicje identyczne, a 20procent - bardzo zbliżone. Odnośnie do przymiotników, czasowników, przysłówków i spójników stwierdzono, że 38procent definicji jest identycznych, a 39procent definicji wykazuje związek z hasłami zamieszczonymi w "Słowniku" M. Szymczaka. Po drugie, w zakresie kompozycji haseł trudnych stwierdzono, że autorzy "Praktycznego słownika współczesnej polszczyzny", wydawanego przez stronę pozwaną "niewolniczo", trzymają się struktury tych haseł przyjętej w "Słowniku języka polskiego" pod redakcją M. Szymczaka. Dotyczy to także samych definicji oraz terminów naukowych i technicznych. Po trzecie, przy tworzeniu siatki haseł w "Praktycznym słowniku współczesnej polszczyzny" zastosowano uproszczoną metodę, wykorzystywaną wówczas, gdy autorzy słownika nie dysponują tzw. korpusem, czyli zestawem zwrotów językowych. Metoda ta polega na tym, że do dotychczasowej siatki haseł z innego słownika przykłada się procedury słowotwórcze. (...)

Wątpliwe jest stanowisko Sądu Apelacyjnego odmawiające uznania "Słownika języka polskiego" pod redakcją M. Szymczaka za utwór w rozumieniu art. 1 ust. 1 Pr.aut. Nie sposób wprawdzie zaprzeczyć, że przy tworzeniu tego "Słownika" wykorzystywano "Słownik języka polskiego" pod redakcją W. Doroszewskiego, który uznawany jest - w zgodnej opinii leksykografów - za swoisty wzorzec słownika. Na ogół w każdym dziele wykorzystywane są w mniejszym lub większym stopniu elementy znane. W większości przypadków praca naukowa, techniczna lub służąca celom praktycznym stanowi wykorzystanie i kontynuację dorobku poprzedników. Tytuł do ochrony prawnoautorskiej autor może wszakże wywieść z oryginalnego charakteru całości, choćby oryginalność ta ograniczała się w konkretnej sytuacji do doboru lub usystematyzowania elementów wcześniej istniejących utworów. Jeśli zatem biegły językoznawca stwierdza, że w "Słowniku" pod redakcją M. Szymczaka - w porównaniu ze "Słownikiem" pod redakcją W. Doroszewskiego - dodano dużą liczbę terminów naukowych i technicznych, uproszczono pewne hasła, a przestarzałe odrzucono, a także rozszerzono definicje w znaczny sposób, to już z tych elementów można wywieść oryginalny charakter tego dzieła w rozumieniu ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Tej tezy nie podważa stwierdzenie biegłego, że o twórczości słownika i jego oryginalności świadczy jedynie kompozycja haseł trudnych. Struktura leksemów w "Słowniku" pod redakcją M. Szymczaka została zapożyczona ze "Słownika" pod redakcją W. Doroszewskiego, przy czym w "Słowniku" M. Szymczaka dokonano jedynie pewnych zabiegów technicznych. Jest to ocena biegłego językoznawcy, który to kryterium uznaje za jedyny wyróżnik oryginalności słownika.

W rozumieniu ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych przejaw działalności twórczej, czyli oryginalności, ujmowany jest szerzej. Spełnienia przesłanki twórczości (oryginalności) można doszukiwać się w doborze, układzie i uporządkowaniu składników utworu. W tym względzie należy odwołać się do dorobku Sądu Najwyższego i wskazać na wyrok z dnia 31 marca 1953 r., II C 834/52 (nie publ.), w którym stwierdzono, że każde dzieło - byleby tylko pod względem formy wykazywało pewne elementy twórcze, choćby minimalne - stanowi utwór w rozumieniu Prawa autorskiego. Podobnie w wyroku z dnia 27 marca 1965 r., I CR 39/65 (nie publ.) Sąd Najwyższy przyjął, że ochrona prawnoautorska przysługuje każdemu opracowaniu, w którym przejawia się twórcza praca autora, a więc gdy dzięki pomysłowości i indywidualnemu ujęciu dzieło uzyskało oryginalną postać. Przywołane orzeczenia Sądu Najwyższego w dostateczny sposób uzasadniają wniosek, że przy ocenie oryginalności utworu na gruncie ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych uwzględnia się szerszy wachlarz elementów. Odnosi się to także do słowników, nie sposób zatem - w ślad za stwierdzeniem biegłego językoznawcy - oceniać oryginalności słownika języka polskiego w świetle przepisów wymienionej ustawy jedynie na podstawie jednego kryterium, tj. kompozycji haseł trudnych. Zresztą i w tym zakresie - jak stwierdził biegły - w "Słowniku" M. Szymczaka dokonano pewnych "zabiegów technicznych" w porównaniu ze "Słownikiem" W. Doroszewskiego. Biegły nie wyjaśnił jednak bliżej, na czym te zabiegi polegają.

Reasumując ten wątek stwierdzić należy, że nie można przejść do porządku nad zarzutem kasacji dotyczącym naruszenia art. 1 ust. 1 Pr.aut. Dokonanie oceny "Słownika języka polskiego" pod redakcją M. Szymczaka jako utworu w rozumieniu tego przepisu wyłącznie na podstawie kryterium kompozycji haseł trudnych nie znajduje uzasadnienia w utrwalonej wykładni pojęcia "przejawu działalności twórczej" (oryginalności) przewidzianego w art. 1 ust. 1 Pr.aut. Ocena ta musi uwzględniać inne elementy dzieła, które mogą świadczyć o jego oryginalnej postaci. Chodzi tu o takie elementy, które wskazał biegły, tj. rozszerzenie definicji w znaczny sposób w porównaniu ze "Słownikiem" W. Doroszewskiego, uproszczenie pewnych haseł, pominięcie haseł przestarzałych, dodanie dużej liczby terminów naukowych i technicznych. Bliższa analiza obu słowników przez biegłego językoznawcę może poszerzyć ten katalog i "wzmocnić" wniosek, że "Słownik języka polskiego" pod redakcją M. Szymczaka jest utworem w rozumieniu art. 1 Pr.aut.

Słowniki, w tym w szczególności słowniki języka polskiego, są dziełami o specyficznej naturze ze względu na swój charakter. Niewątpliwie jednak istotnym elementem słownika języka polskiego jest siatka haseł, definiowanie haseł oraz kompozycja haseł trudnych. W tym względzie odniesienie się do trzech wymienionych słowników prowadzi do następujących wniosków:

Biegły nie stwierdził, czy siatka haseł w "Słowniku języka polskiego" pod redakcją M. Szymczaka została zapożyczona lub wzorowana na siatce haseł przyjętych w "Słownika języka polskiego" pod redakcją W. Doroszewskiego. Nie stwierdził też, aby siatka haseł stworzona w "Praktycznym słowniku współczesnej polszczyzny" pod redakcją Haliny Z. była zapożyczona ze "Słownika" M. Szymczaka. Stwierdził jedynie, że istnieją dwie podstawowe metody tworzenia siatki haseł; pierwsza powstaje przy wykorzystaniu tzw. korpusu, czyli zestawu jednostek tekstowych, a druga polega na wykorzystaniu dotychczasowej siatki haseł, do której przykłada się tzw. procedury słowotwórcze. Jest poza sporem, że tzw. korpus był przygotowany przy tworzeniu "Słownika języka polskiego" W. Doroszewskiego, a zatem przyjęta tam siatka haseł jest twórcza (oryginalna). Biegły nie stwierdził, czy przy tworzeniu "Słownika" M. Szymczaka był przygotowany korpus, natomiast jest niewątpliwe, że takiego korpusu nie przygotowano dla potrzeb "Praktycznego słownika współczesnej polszczyzny". Jest też niesporne, że przy opracowywaniu tego słownika zastosowano dotychczasową siatkę haseł, dokonując tego w sposób uproszczony. Stwierdził też, że struktura haseł została zapożyczona ze "Słownika" M. Szymczaka.

Biegły stwierdził również, że przepisywanie definicji z innych słowników w opracowaniu popularnym jest może naganne moralnie, mieści się jednak w praktyce leksykografa, gdyż jest to przejaw pracy technicznej, a nie twórczej, oraz służy zachowaniu ciągłości i współmierności prac leksykograficznych. Pogląd ten podzielił Sąd Apelacyjny. Takie stanowisko w sposób decydujący rzutowało na ocenę ustalonych w sprawie faktów, w szczególności co do dokonanych zapożyczeń. W razie uznania, że przepisywanie definicji jest czynnością techniczną, opinia biegłego językoznawcy jest oczywiście uzasadniona, nie sposób natomiast przyjąć, aby samo sformułowanie definicji było czynnością techniczną i nie było przejawem działalności twórczej, jeżeli definicja jest oryginalna. Przyjmując tezę, że formułowanie definicji nie jest przejawem twórczości, biegły nie stwierdził, czy i w jakim zakresie definicje zawarte w "Słowniku" M. Szymczaka są oryginalne, stwierdził natomiast, że w słowniku tym dodano dużą liczbę terminów naukowych i technicznych oraz rozszerzono definicje w znaczny sposób. Rzeczą Sądu orzekającego jest ocena, czy owe rozszerzenie definicji oraz dodanie terminów naukowych i technicznych nadało im charakter oryginalny. Jest to dla prawidłowego rozstrzygnięcia sporu niezbędne, gdyż biegły stwierdził, że w "Praktycznym słowniku współczesnej polszczyzny" ściśle trzymano się haseł trudnych, definicji haseł oraz terminów naukowych i technicznych, zawartych w "Słowniku" M. Szymczaka.

Przy formułowaniu definicji w ramach słowników języka polskiego mogą powstać w sposób samodzielny identyczne definicje tych samych haseł. Jest to zrozumiałe, skoro wachlarz możliwości definiowania określonego hasła jest ograniczony. Konieczne jest jednak zwrócenie uwagi na dwie kwestie. Pierwsza dotyczy skali zjawiska, tj. liczby haseł, w której tę identyczność stwierdzono. Skala ta w konkretnej sprawie (50procent rzeczowników i 38procent czasowników, przymiotników, przysłówków) jednoznacznie przesądza, że nie może być mowy o tym, aby granice możliwości sformułowania identycznych definicji nie zostały przekroczone. Drugie dotyczy uwagi biegłego językoznawcy, że w trzynastym tomie "Praktycznego słownika współczesnej polszczyzny", wydanego przez pozwane Wydawnictwo już w trakcie toczącego się procesu, stwierdzono, iż struktura haseł jest wprawdzie nadal zapożyczona ze "Słownika" M. Szymczaka, lecz definicje są odmienne. Potwierdza to wniosek, że przynajmniej w pierwszych sześciu tomach tego "Słownika" granice przeciętnej możliwości sformułowania identycznych definicji zostały znacząco przekroczone.

Ustalono również, że w kompozycji haseł trudnych zapożyczonej w "Słowniku" M. Szymczaka ze "Słownika" W. Doroszewskiego, dokonano pewnych zabiegów technicznych, jednocześnie jednak stwierdzono, że w tym zakresie słownik Wydawnictwa K. "niewolniczo" trzyma się "Słownika" M. Szymczaka, a nie "Słownika" W. Doroszewskiego.

Wyrok SN z dnia 15 listopada 2002 r., II CKN 1289/00

Standard: 19802 (pełna treść orzeczenia)

Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu akceptujesz politykę prywatności i cookies.