Prawo bez barier technicznych, finansowych, kompetencyjnych

Wyrok z dnia 1973-02-05 sygn. I KR 340/72

Numer BOS: 2192606
Data orzeczenia: 1973-02-05
Rodzaj organu orzekającego: Sąd Najwyższy

Najważniejsze fragmenty orzeczenia w Standardach:

Sygn. akt I KR 340/72

Wyrok z dnia 5 lutego 1973 r.

Do bytu przestępstwa poplecznictwa (art. 252 § 1 k.k.) konieczna jest świadomość sprawcy o popełnieniu przestępstwa przez osobę, której pomaga uniknąć odpowiedzialności karnej, oraz zamiar utrudnienia lub udaremnienia w jakikolwiek sposób postępowania karnego przeciwko tej osobie zarówno przed jego wszczęciem, jak i w każdym stadium toczącego się już procesu.

Wymagana świadomość poplecznictwa nie musi mieć charakteru ani pewności, ani dokładnej wiedzy o rodzaju i okolicznościach popełnionego przestępstwa, lecz wystarczy przewidywanie, że dana osoba dopuściła się czynu, za który grozi jej odpowiedzialność karna, jeżeli przewidując taką możliwość sprawca godzi się pomóc tej osobie w uniknięciu odpowiedzialności.

Zastosowanie jakichkolwiek form nacisku lub podstępu, które skłonią uprawnionego do powzięcia decyzji rezygnacji z wniosku o ściganie, uznać trzeba za działanie wypełniające znamiona przestępstwa określonego w art. 252 § 1 k.k.

Przewodniczący: sędzia J. Polony (sprawozdawca).

Sędziowie: A. Hapon, J. Szamrej.

Prokurator Prokuratury Generalnej: E. Sanecki.

Sąd Najwyższy po rozpoznaniu na rozprawie sprawy: 1) Piotra R., oskarżonego z art. 168 § 2 i art. 182 k.k. w związku z art. 59 § 1 k.k., 2) Kazimierza Macieja B., 3) Włodzimierza T., 4) Krzysztofa K., oskarżonych z art. 168 § 2 k.k., 5) Leszka Janusza K., oskarżonego z art. 238 i 252 § 1 k.k., z powodu rewizji wniesionych przez prokuratora co do oskarżonego Kazimierza Macieja B. oraz przez obrońców oskarżonych od wyroku Sądu Wojewódzkiego dla Województwa Warszawskiego w Warszawie z dnia 14 czerwca 1972 r.

1) zmienił zaskarżony wyrok w ten sposób, że Leszkowi Januszowi K. wymierzył za przypisany mu czyn karę 2 lat pozbawienia wolności z zaliczeniem na poczet jej wykonania okresu tymczasowego aresztowania od dnia 17 stycznia 1972 r. do dnia 26 lutego 1972 r.;

2) utrzymał w mocy powyższy wyrok w pozostałej części (...).

Co do rewizji Krzysztofa K.

Rewizja bezzasadnie kwestionuje winę oskarżonego ustaloną prawidłowo przez sąd pierwszej instancji po przeprowadzeniu szczegółowej analizy wszystkich dowodów.

O inicjatywie Krzysztofa K., bez której zapewne nie doszłoby do ponownej napaści na pokrzywdzoną ze strony pozostałych sprawców, najpierw przez niego powstrzymanych, a potem zachęconych, jak również o stosowaniu przez niego osobiście drastycznej formy przemocy (bicie po twarzy), a wreszcie odbycia stosunku z pokrzywdzoną świadczą niezbicie zeznania Zofii C., potwierdzone przez świadków Grzegorza W., Leona Ł. i Andrzeja B., niezależnie od wyjaśnień współoskarżonych w śledztwie, tendencyjnie zmienionych na rozprawie.

Dodatkowym, pomocniczym dowodem są starania Krzysztofa K. podejmowane za pośrednictwem Leszka Janusza K. w celu powstrzymania rodziców pokrzywdzonej od złożenia wniosku o ściganie.

Z kolei, jak trafnie ustalił Sąd Wojewódzki, ciężar winy oskarżonego Krzysztofa K. jest największy, nie tylko bowiem zawiódł zaufanie, z jakim zwrócono się do niego o ochronę pokrzywdzonej przed niedwuznacznymi zaczepkami, ale jednocześnie wykorzystał swój autorytet najstarszego w grupie sprawców i życiowo samodzielnego, dając młodszym kolegom hasło do użycia siły wobec powierzonej jego opiece dziewczyny, a następnie przykład brutalnego jej traktowania z poleceniem zakneblowania ust włącznie, przy czym wszystko to działo się na oczach kilku jeszcze innych biernie obserwujących zajście młodych mężczyzn. Również ujemnie trzeba ocenić próbę szkalowania przez Krzysztofa K. świadka Grzegorza W., który cały czas stanowczo i odważnie występował w obronie pokrzywdzonej, za co sam został pobity.

Niewłaściwe i sprzeczne z materiałem dowodowym są wnioski rewizji o niezbyt wielkim odczuciu krzywdy przez ofiarę zgwałcenia.

Zwłaszcza nie ma mowy o tym, aby pokrzywdzona bezpośrednio po zajściu rozmawiała i paliła papierosy z oskarżonymi, skoro ze zmęczenia słaniała się na nogach i płakała (relacje Grzegorza W. i Zofii C.). Natomiast jej zachowanie pozbawione wrogości do Krzysztofa K. w czasie spotkania za tydzień na następnej zabawie należy oceniać przez pryzmat powstałych w tym czasie faktów, tzn. wizyty Krzysztofa K. z Leszkiem Januszem K. - rzekomym funkcjonariuszem MO - w domu jej rodziców, przeproszenia wraz z odszkodowaniem za zepsuty zegarek, obietnic zadośćuczynienia moralnego przez wpłatę określonej sumy na cel społeczny oraz wywoływania współczucia dla oskarżonego z powodu jego ciężkiej sytuacji rodzinnej, co początkowo skłaniało zainteresowanych do przebaczenia i darowania krzywdy (zeznania Barbary C.).

Ponadto należy wyjaśnić, że nie trzeba przywiązywać nadmiernej wagi do marginesowej wzmianki o pożarze nowych zabudowań rodziny C., zamieszczonej w uzasadnieniu wyroku w formie hipotezy i wskazującej tylko na możliwość subiektywnego przeświadczenia rodziców pokrzywdzonej o związku tego zdarzenia z niniejszą sprawą, zwłaszcza wobec odrzucenia ostatecznie prób ugodowych.

Reasumując, wypada stwierdzić, że przytoczone w rewizji, a nie wymienione w zaskarżonym wyroku okoliczności łagodzące w zestawieniu z wieloma innymi poważnie obciążającymi oskarżonego Krzysztofa K., do których zalicza się również nadesłana na rozprawę rewizyjną negatywna opinia o jego zachowaniu w zakładzie karnym, nie uzasadniają w dostatecznym stopniu obniżenia kary, która - jakkolwiek surowa - odpowiada kryteriom subiektywnym i obiektywnym konkretnego wypadku.

Co do rewizji Leszka Janusza K.

Rewizja nie jest słuszna w części dotyczącej winy oskarżonego.

Wbrew wywodom obrońcy stanowcze i konsekwentne w istotnych szczegółach relacje Grzegorza W., Zofii C. i jej rodziców dają pełną podstawę do przypisania oskarżonemu, że - po pierwsze - po przybyciu z Krzysztofem K. do miejsca zamieszkania obojga pokrzywdzonych przedstawił się jako funkcjonariusz MO prowadzący sprawę o zajście po zabawie, przy czym rozproszył wątpliwości Grzegorza W. zapewnieniem, że pracuje w Komendzie Powiatowej MO w G., po drugie - utwierdził swoich rozmówców w powyższym przekonaniu, podejmując czynności należące do kompetencji organów ścigania, a mianowicie konfrontację Grzegorza W. z trzema pasażerami samochodu (wśród nich Krzysztofem K. w celu rozpoznania ewentualnego sprawcy), dalej pytanie pokrzywdzonej Zofii C. o przebieg zdarzenia, w związku z czym jej matka z własnej inicjatywy okazała mu obrażenia odniesione wówczas przez córkę, wreszcie polecenie Grzegorzowi W. stawiennictwa nazajutrz na posterunku MO w M., a Zofii C. oczekiwania na wezwanie.

Opisane działanie wypełnia wszystkie ustawowe znamiona przestępstwa określonego w art. 238 k.k. i prawidłowo zostało zakwalifikowane przez Sąd Wojewódzki z tego przepisu.

W świetle cytowanych dowodów nie ulega również żadnej wątpliwości cel takiego zachowania się oskarżonego Leszka Janusza K., który, występując w roli przedstawiciela organu powołanego do ochrony bezpieczeństwa i porządku publicznego, zmierzał przez wykorzystanie powagi swojego rzekomego stanowiska do skłonienia Grzegorza W., aby wycofał zgłoszenie o przestępstwie ściganym w trybie prywatnoskargowym, a rodziców małoletniej pokrzywdzonej do zaniechania wniosku o ściganie sprawców jej zgwałcenia.

Obrońca oskarżonego Leszka Janusza K. starał się wykazać, że oskarżony nie wiedział o dokonanym zgwałceniu, wobec czego dążył do pojednania między Krzysztofem K. a Grzegorzem W. i Zofią C. w przeświadczeniu, że miało miejsce tylko pobicie ścigane z oskarżenia prywatnego; działanie tego rodzaju, zmierzające do ugodowego załatwienia sprawy i przekonania osób pokrzywdzonych, aby nie korzystały ze swoich uprawnień, jest "dopuszczalne w sensie prawnym".

Na tle powyższej argumentacji nasuwają się następujące ogólne uwagi.

Do bytu przestępstwa poplecznictwa (art. 252 § 1 k.k.) konieczna jest świadomość sprawcy o popełnieniu przestępstwa przez osobę, której pomaga uniknąć odpowiedzialności karnej, oraz zamiar utrudnienia lub udaremnienia w jakikolwiek sposób postępowania karnego przeciwko tej osobie zarówno przed jego wszczęciem, jak i w każdym stadium toczącego się procesu.

Wymagana świadomość poplecznika nie musi mieć charakteru ani pewności, ani dokładnej wiedzy o rodzaju i okolicznościach popełnionego przestępstwa, lecz wystarczy przewidywanie, że dana osoba dopuściła się czynu, za który grozi jej odpowiedzialność karna, jeżeli przewidując taką możliwość sprawca godzi się pomóc tej osobie w uniknięciu odpowiedzialności.

Innymi słowy, niezbędna wina umyślna może wystąpić w postaci zamiaru bezpośredniego lub ewentualnego.

Sposób działania (czyli forma udzielonej pomocy) może być różnoraki, dyspozycja art. 252 § 1 k.k. bowiem określa go przykładowo, a nie wyczerpująco, na co wskazuje użyty zwrot: "w szczególności".

Powstaje zatem pytanie, czy w razie popełnienia czynu ściganego na wniosek może być poczytana za pomoc w uniknięciu odpowiedzialności karnej, zmierzająca do utrudnienia lub udaremnienia postępowania karnego, jakakolwiek czynność polegająca na oddziaływaniu na wolę osoby pokrzywdzonej (albo innej uprawnionej w myśl art. 42 § 2 k.p.k.) w kierunku powstrzymania jej od złożenia wniosku o ściganie.

Odpowiedź na to pytanie zależy od konkretnych okoliczności, przy czym problem sprowadza się do metod wpływania na decyzję uprawnionego, który zawsze powinien mieć pełną swobodę jej podjęcia.

Tak np. próby pojednawcze połączone z przeproszeniem, odszkodowaniem czy też innym zadośćuczynieniem, przedstawienie pod rozwagę argumentów na korzyść sprawcy, prośby czy perswazje itd. same przez się nie stanowią poplecznictwa, jakkolwiek w ich wyniku może nie dojść do złożenia wniosku o ściganie, stanowiącego niezbędną przesłankę do wszczęcia postępowania.

Zastosowanie jakichkolwiek form nacisku lub podstępu, które skłonią uprawnionego do powzięcia decyzji rezygnacji z wniosku o ściganie, uznać trzeba za działanie wypełniające znamiona przestępstwa określonego w art. 252 § 1 k.k.

Przytoczone uwagi odnoszą się mutatis mutandis do sytuacji, gdy celem takich zabiegów jest powstrzymanie od złożenia lub cofnięcie skargi przez oskarżyciela prywatnego.

W niniejszej sprawie wiele okoliczności pozwala przyjąć, że oskarżony Leszek Janusz K. - jeżeli nawet początkowo nie znał w detalach przebiegu zdarzenia, w którym uczestniczył jego dobry znajomy Krzysztof K. - co najmniej domyślał się, jaki miało charakter, a w toku rozmowy z Grzegorzem W., a następnie z Zofią C. i jej matką zorientował się już zupełnie dokładnie, o co chodzi.

Wynika to z zeznań Grzegorza W., który opowiedział mu "wszystko, co się działo pod wiaduktem" (a o czym miał już pełne informacje od pokrzywdzonej), na co Leszek Janusz K. odezwał się do Krzysztofa K.: "ale się wkopałem", następnie z treści pytań zadawanych przez Leszka Jana K. Zofii C. oraz z rozmowy z jej matką. Sam oskarżony zresztą przyznał, że "matka mówiła, iż córkę pobili (...), posiniaczyli i chcieli zgwałcić", co skomentował słowami: "smarkacze takie rzeczy zrobili (...)", a taka ocena zdarzenia nie mogła dotyczyć błahego występku ściganego z oskarżenia prywatnego. Ponadto Leszek Janusz K. wyjaśnił na rozprawie, że "dowiedział się od Zofii C., iż Jan T. naśmiewa się z niej w szkole, pokazuje kolegom palcem, mówiąc: "idzie ta zgwałcona".

Twierdzeniu co do istnienia świadomości Leszka Janusza K. o popełnionym, a co najmniej usiłowanym zgwałceniu, nie przeczy ani fakt, że po przyjeździe na miejsce do K. poszukiwał Grzegorza W. i z nim chciał najpierw rozmawiać jako tym, który zawiadomił MO o wstępnej fazie zajścia, ani niechęć Zofii C. do ujawnienia mu wstydliwych szczegółów całego zdarzenia, zupełnie zrozumiała nawet dla samego oskarżonego.

Cała ta mistyfikacja, którą posłużył się oskarżony Leszek Janusz K., świadczy zresztą wymownie, że zdawał sobie sprawę z ciężaru przestępstwa i rozmiarów odpowiedzialności karnej za nie, której zamierzał przeszkodzić w interesie Krzysztofa K., dlatego zwykła argumentacja i wystąpienie w charakterze prywatnego pośrednika w ugodowym załatwieniu sprawy wydawały mu się niewystarczające i wątpliwej skuteczności.

Innego logicznego wytłumaczenia dla podjętej i kontynuowanej w tych warunkach i w opisanej postaci interwencji nie ma.

Takie zaś posłużenie się podstępem i uzurpowanym autorytetem przedstawiciela władzy może stanowić swoistą formę presji psychicznej w stosunku do obojga pokrzywdzonych czy osób działających w imieniu małoletniej, aby powstrzymać je od realizacji przysługujących im praw w zakresie ścigania przestępstw popełnionych na ich szkodę, a w konsekwencji doprowadzić do udaremnienia postępowania karnego przeciwko sprawcom tych czynów.

Wprawdzie w niniejszym wypadku ostatecznie doszło do wszczęcia postępowania, niemniej jednak spowodowana działaniem oskarżonego Leszka Janusza K. zwłoka, nie sprzyjająca rekonstrukcji stanu faktycznego i dająca okazję do matactwa, mieści się w pojęciu "utrudnienia" postępowania.

W tych okolicznościach zasadne było zastosowanie do czynu oskarżonego kumulatywnej kwalifikacji z art. 252 § 1 k.k.

Podzielając stanowisko sądu pierwszej instancji co do winy Leszka Janusza K. i oceny prawnej jego działania, nie można jednak odmówić słuszności zarzutom rewizji odnoszącym się do wymiaru kary.

Przy szczególnej naganności postępowania oskarżonego Leszka Janusza K., który z dużym sprytem i tupetem wykorzystał naiwność, łatwowierność i małe uświadomienie Zofii C., udzielając pomocy do uniknięcia odpowiedzialności przez sprawców zbrodni odrażającej w odczuciu powszechnym, zbyt daleko idzie wniosek zaskarżonego wyroku, że oskarżony ten "popierał zbrodnię zgwałcenia", czemu wyraźnie przeczą jego wypowiedzi wyżej przytoczone.

Nie ulega bowiem wątpliwości, że oskarżony kierował się względami przyjaźni i znajomości z rodziną Krzysztofa K., które zadecydowały o udzieleniu mu tak opacznie pojętej pomocy. W zestawieniu ponadto z zupełnie pominiętymi przez Sąd Wojewódzki okolicznościami przemawiającymi na korzyść oskarżonego, jak: bardzo pozytywne opinie o jego pracy zawodowej i społecznej, sytuacja rodzinna (żona i małe dziecko), ciężki stan zdrowia po wypadku powodujący inwalidztwo III grupy, dotychczasowy nieskazitelny tryb życia - kara orzeczona w wysokości blisko górnej granicy ustawowego zagrożenia przewidzianego w przepisie art. 252 § 1 k.k., stanowiącym podstawę jej wymiaru w myśl art. 10 § 3 k.k., jest nieproporcjonalnie surowa, co powodowało konieczność jej wydatnego obniżenia.

Wspomniane już okoliczności obciążające, jak również próby wpływania na zmianę zeznań świadków, podejmowane przez oskarżonego Leszka Janusza K. w toku początkowego postępowania przygotowawczego przeciwko niemu, a wreszcie wzgląd na społeczne oddziaływanie kary nie pozwalały zastosować dobrodziejstwa warunkowego zawieszenia wykonania orzeczonej kary w rozmiarze 2 lat pozbawienia wolności, o co wnosił obrońca.

OSNKW 1973 r., Nr 7-8, poz. 98

Treść orzeczenia pochodzi z Urzędowego Zbioru Orzeczeń SN

Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu akceptujesz politykę prywatności i cookies.