Wyrok z dnia 1968-02-01 sygn. I PR 449/67
Numer BOS: 1327257
Data orzeczenia: 1968-02-01
Rodzaj organu orzekającego: Sąd Najwyższy
Najważniejsze fragmenty orzeczenia w Standardach:
Sygn. akt I PR 449/67
Wyrok z dnia 1 lutego 1968 r.
Wydanie polecenia pracownikowi, by wykonał pracę trwającą dłużej niż dopuszczalny limit godzin a polegającą na wielogodzinnym prowadzeniu ciężarowego samochodu, w przerwach zaś na wykonywaniu pracy fizycznej związanej z załadunkiem, bez należytego wypoczynku - narusza w sposób oczywisty obowiązek takiej organizacji pracy, która by zapobiegała możliwości powstania niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia pracownika, i w konsekwencji może uzasadnić odpowiedzialność zakładu pracy.
Przewodniczący: sędzia J. Krzyżanowski (sprawozdawca). Sędziowie: A. Szczurzewski, S. Rejman.
Sąd Najwyższy w sprawie z powództwa Marii K. oraz małoletnich Mirosława K. i Ewy K. przeciwko Przedsiębiorstwu Zmechanizowanych Robót Kolejowych - Oddział w P. o odszkodowanie, na skutek rewizji pozwanego od wyroku Sądu Wojewódzkiego w Poznaniu z dnia 18 lipca 1967 r.,
rewizję oddalił.
Uzasadnienie
Maria K., działając w imieniu własnym oraz małoletnich swych dzieci Mirosława i Ewy K., domagała się zasądzenia od Przedsiębiorstwa Zmechanizowanych Robót Kolejowych (Oddział w P.) jednorazowego odszkodowania oraz renty uzupełniającej w związku ze śmiercią męża i ojca powodów, który był pracownikiem pozwanego Przedsiębiorstwa.
Sąd Wojewódzki zasądził od pozwanego na rzecz wdowy 20.000 zł z % od 10.VII.1966 r., a na rzecz małoletnich powodów po 12.500 zł z %, oddalił zaś powództwo w pozostałej części i zniósł wzajemnie koszty procesu.
Według ustaleń zaskarżonego wyroku mąż i ojciec powodów Jan K. był wieloletnim pracownikiem pozwanego Przedsiębiorstwa, które zatrudniało go jako kierowcę. W dniu 24.VI.1965 r., na polecenie pozwanego, Jan K. udał się w podróż służbową z P. do Ż., skąd miał odebrać i przywieźć do P. rury kotłowe. Delegacja służbowa opiewała tylko na jeden dzień. Żeby - zgodnie z delegacją - wrócić do P., Jan K. wyszedł z domu o godz. 3 rano i około 4 wyjechał w podróż. W drodze powrotnej, gdy z rurami wracał z Ż. do P. i znajdował się około godz. 21 w okolicach K., zza autobusu PKS, który jechał w przeciwnym kierunku i zatrzymał się na przystanku, wybiegła 9-letnia Honorata W., na której widok Jan K., dla uniknięcia wypadku, gwałtownie skręcił w bok. W wyniku tego manewru zjechał ciężarówką z wysokiej skarpy, ponosząc śmierć na miejscu. Manewr Jana K. nie uratował dziecka, ponieważ mimo gwałtownego skrętu samochód uderzył również w Honoratę W., która poniosła śmierć. W chwili wypadku Jan K. jechał z szybkością zaledwie około 30 km/godz.
Zdaniem Sądu Wojewódzkiego za powstały wypadek przy pracy odpowiada za nasadzie art. 24 dekretu o p.z.e. pozwane Przedsiębiorstwo dlatego, że stworzyło w dniu wypadku J.K. niewłaściwe warunki pracy, które w pewnym stopniu były przyczyną powstania wypadku. W chwili bowiem wypadku Jan K. znajdował się już 18 godzin w pracy. Jechał po rury sam, bez konwojenta, musiał więc pracować nie tylko wtedy, kiedy - siedząc przy kierownicy - prowadził samochód ciężarowy marki "Star", ale również wtedy, gdy załatwiał sprawy związane z załadunkiem towaru. Tak długi okres nieprzerwanej pracy musiał doprowadzić do przemęczenia zarówno fizycznego, jak i psychicznego Jana K. Na to nie trzeba specjalnych dowodów, bo wynika to z zasad doświadczenia życiowego. Wprawdzie mógł on, teoretycznie biorąc, przerwać pracę i wrócić do P. np. dnia następnego, jednakże praktycznie sytuacja ta była niemożliwa, skoro Jan K. otrzymał delegację tylko na jeden dzień i skoro wiezione przez niego rury były pilnie potrzebne Przedsiębiorstwu do wykonania planu. Będąc sumiennym pracownikiem, Jan K. chciał wykonać polecenie w zleconym mu terminie.
Jednakże również i Jan K. przyczynił się w pewnym stopniu do wypadku, co w konsekwencji ma wpływ na ograniczenie wysokości odszkodowania dla powodów (art. 362 k.c.). Jak bowiem ustalił Sąd Wojewódzki na podstawie akt karnych prokuratury powiatowej w K., we krwi Jana K. stwierdzono obecność alkoholu w ilości 0,56 promille. Zdaniem Sądu, stwierdzenie alkoholu we krwi Jana K. to po prostu rezultat wypicia piwa, jak wynika bowiem z zeznań stron, w tym również przedstawiciela pozwanego Przedsiębiorstwa, Jan K. w zasadzie alkoholu nie używał.
Na podstawie opinii biegłego do spraw samochodowych Sąd Wojewódzki ustalił, że wypadek nastąpił na skutek m.in. opóźnionej reakcji Jana K. na powstałą na szosie sytuację, spowodowaną nagłym wybiegnięciem dziecka przed nadjeżdżającym samochodem. Na opóźnienie reakcji miało wpływ, oprócz nieznacznego stężenia alkoholu we krwi, również przemęczenie Jana K. związane z przebywaniem w pracy ponad dopuszczalny limit godzin.
Stwierdziwszy, że przez śmierć Jana K. nastąpiło znaczne pogorszenie sytuacji życiowej powodów, Sąd Wojewódzki mając na uwadze przyczynienie się do wypadku Jana K. oraz fakt otrzymania przez powódkę od PZU kwoty 15.000 zł - uznał zasądzone dla powodów odszkodowanie za stosowne w rozumieniu przepisu art. 446 § 3 k.c. Natomiast Sąd Wojewódzki oddalił żądanie zasądzenia renty dla powodów, gdyż obecne zarobki Marii K. oraz renta sieroca przyznana małoletnim powodom przez ZUS równoważą te świadczenia Jana K. na rzecz rodziny, które przeznaczał on na ich utrzymanie ze swego zarobku.
Rewizja pozwanego Przedsiębiorstwa, oparta na zarzucie naruszenia art. 24 dekretu o p.z.e., nie zasługuje na uwzględnienie.
Pozwany, nie kwestionując trafności jakiegokolwiek ustalenia zaskarżonego wyroku, ograniczył się do powtórzenia własnych twierdzeń i poglądów, jakie przytaczał w pierwszej instancji, wywodząc, że Sąd Wojewódzki nie wziął pod uwagę, że brak jest przepisu, który by zobowiązywał pozwanego do dodania kierowcy konwojenta, oraz że Jan K. mógł na kilka godzin przerwać podróż i wrócić następnego dnia zamiast wieczorem tego samego dnia, w którym wyjechał, pomimo otrzymania delegacji tylko na jeden dzień.
Wbrew wywodom skarżącego Sąd Wojewódzki, jak to wynika z uzasadnienia wyroku, rozważył przytoczone wywody, lecz nie uznał ich zasadności w tym znaczeniu, żeby mogły ekskulpować pozwane Przedsiębiorstwo, które - zdaniem Sądu - stwarzając Janowi K. w dniu wypadku niewłaściwe warunki pracy, naruszyło zasady bezpieczeństwa pracy, w związku z czym ponosi ono odpowiedzialność z art. 24 dekretu o p.z.e.
Stanowisku Sądu pierwszej instancji jest prawidłowe i nie narusza, wbrew zarzutowi skarżącego, powołanego przepisu prawa. Na podstawie § 7 pkt 5 zarządzenia Przewodniczącego PKPG z 16.IX.1953 r. w sprawie organizacji i zakresu działania służby bezpieczeństwa i higieny pracy w zakładach pracy (M.P. Nr A-83, poz. 980), a od 1.VII.1965 r. na podstawie art. 37 ust. 2 pkt 1 ustawy o bezpieczeństwie i higienie pracy z 30.III.1965 r. (Dz. U. Nr 13, poz. 91), kierownik zakładu (lub komórki organizacyjnej) ma szczególny obowiązek organizowania pracy w zakładzie w sposób zapobiegający możliwości powstawania warunków grożących wypadkami przy pracy. Obowiązek takiej organizacji pracy, która by zapewniała pracownikowi bezpieczne i higieniczne warunki pracy (art. 1 ustawy), obejmuje w szczególności określenie możliwie dokładnie sposobu i czasu wykonania zleconej pracownikowi czynności. Zarówno bowiem metoda, jak i czas wykonania pracy z reguły warunkują bezpieczne jej wykonanie, wskazówki zaś organizacyjne w tym zakresie, będące częścią składową wydanego pracownikowi polecenia, obowiązują go.
Wydanie polecenia pracownikowi, by wykonał pracę trwającą dłużej niż dopuszczalny limit godzin i polegającą na wielogodzinnym prowadzeniu ciężarowego samochodu, w przerwach zaś na wykonywaniu pracy fizycznej związanej z załadunkiem, bez należytego wypoczynku - narusza w sposób oczywisty wymieniony wyżej obowiązek organizacji pracy w sposób zapobiegający możliwości powstania niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia pracownika. Pracodawca, określając czas wykonania takiego zlecenia, powinien mieć na uwadze nie tylko efektywną pracę, ale i konieczność wypoczynku pracownika w toku wykonywania polecenia. Licząc się zaś z zasadami dyscypliny i z wynikającą z niej potrzebą ścisłego wykonania polecenia w granicach wyznaczonego czasu, zakład pracy powinien wystawiać delegację służbową na taki okres, który by stwarzał dla pracownika warunki pracy zapewniające jej bezpieczne wykonanie, a więc przede wszystkim wyłączające nadmierne w danych okolicznościach jego przemęczenie.
Teoretyczna możliwość niezastosowania się przez pracownika do wydanych mu wskazówek organizacyjnych w zakresie terminu wykonania polecenia w żadnym razie nie może być podstawą do czynienia mu zarzutu (zwłaszcza wobec trafnie podkreślonego przez Sąd pilnego charakteru wydanego zlecenia) i w żadnej też mierze nie osłabia ani też nie ekskulpuje uchybienia kierownictwa zakładu pracy w zakresie należytej i zgodnej z zasadami bhp organizacji pracy.
Zagadnienie braku konwojenta występowało w sprawie tylko w tym znaczeniu, że zobowiązywało Jana K. do pracy nie tylko przy kierownicy, lecz i przy załadunku towaru, stanowiąc dodatkowy element jego przemęczenia fizycznego i psychicznego. Kwestia więc braku przepisów co do potrzeby wysyłania również konwojenta jest bez znaczenia dla sprawy, skoro nie jest podważane ustalenie, że w związku z brakiem konwojenta praca Jana K. była nie tylko długotrwała, lecz i szczególnie wyczerpująca fizycznie.
Skoro nie budzi zastrzeżeń ustalenie Sądu (oparte zresztą na opinii biegłego), że przemęczenie Jana K. było jedną z przyczyn wypadku, to za prawidłowy i nie naruszający przepisu art. 24 dekretu o p.z.e. należy uznać wniosek Sądu Wojewódzkiego o odpowiedzialności pozwanego zakładu wobec rodziny zmarłego Jana K.
W tych warunkach ponieważ zarzuty rewizji okazały się nieuzasadnione, a zaskarżony wyrok odpowiada prawu, należało z mocy art. 387 k.p.c. rewizję oddalić.
OSNC 1968 r., Nr 12, poz. 216
Treść orzeczenia pochodzi z Urzędowego Zbioru Orzeczeń SN